Pov Shane.
Gdy wszyscy wyszli z mojego pokoju. Wróciłem na balkon. Może tego nie wiecie bo chyba nie wspominałem ale ja i Tony mamy połączony balkon. Zauważyłem że na parapecie okna Tony'ego leży paczka papierosów.
Tony zawsze wspominał że pomaga mu to zapomnieć o problemach. Więc postanowiłem też spróbować.
Wyjąłem dwa lub trzy papierosy i włożyłem do kieszeni. Po czym wróciłem do pokoju.
Wyjąłem spod poduszki książkę i otworzyłem na stronie drugiej.
Dzisiejszy dzień był wspaniały. Dzisiejsza nowina była poprostu idealna. Bo otóż okazało się że jestem w ciąży. Jutro powiem o tym Cam'owi. Ponieważ dzisiaj jest w delegacji. Boże jaka jestem szczęśliwa. Dzieci moje jeśli czytacie to to wiedzcie że was wszystkich to wiedzcie że was kocham.
Niech mi gwiazdy dadzą życie30.04.£-&2
(Rok rozmazany)Zamknąłem książkę i włożyłem ją pod poduszkę. Złapałem za zapalniczkę, którą dostałem od Dylana w ramach jakiegoś żartu. Chociaż teraz się przyda. Wyszedłem na balkon i odpaliłem papierosa wkładając go do ust. Zaciągając się przyjemnym dymem. Po czym wypuściłem go w powietrzu. Było mi nie wygodnie stać przez sine kolano, więc postanowiłem usiąść na barierce. Odwrócony tyłem do drzwi balkonu usiadłem na barierce. Włożyłem ponownie papierosa do ust. Usłyszałem otwieranie drzwi od Tony'ego ale tam nie popatrzyłem.
- Aaa to ty pobierasz mi Fajki - usłyszałem śmiech Tony'ego.
Zamiast coś odpowiadać machnąłem głową na tak.
- Czemu palisz? - powiedział.
- Zawsze mówiłeś że pomaga to w problemach. - powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.
- A co się dzieje? - spytał.
Nie odpowiedziałem tylko odwróciłem się i zszedłem z barierki. Tony wydawał się miły ale musiałem być ostrożny.
- No gadaj co się odwala. - powiedział zabierając mi z ręki peta aby potem włożyć go do swoich ust.
Gdy Tony zwrócił uwagę bardziej na moją twarz jego uśmiech na twarzy zniknął.
- Kto ci to zrobił? - delikatnie dotknął mojego nosa na co zasyczałem z bólu, więc chłopak zabrał szybko rękę.
- Nie ważne. - minąłem go i wróciłem do pokoju.
- Kto ci to zrobił!? - krzyknął za mną.
- Nie ważne! - usiadłem na łóżku i pociągnąłem nogi aż pod brodę. Spuściłem głowę aby nie musieć patrzeć na wściekłego Tony'ego.
- Shane, kurwa! - krzyknął, przez co zacząłem płakać.
Chłopak chyba zrozumiał że krzyk nie będzie tu w stanie pomóc. Uspokoił się i zaczął znowu.
- Shane zrozum na tym świecie nie będzie se tak poprostu żyła osoba która aż tak poturbowała mojego własnego brata. - wytłumaczył spokojnie siadając obok mnie.
- Vince się już nim zajął. Spokojnie- powiedziałem cicho
- To Vincent wie a ja nie mogę! - wrzasnął a ja się jeszcze bardziej rozpłakałem.
CZYTASZ
RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta.
Fanfictionnie wiem.. ‼️‼️‼️ PAMIĘTAJCIE ABY NIE POWTARZAĆ NICZEGO CO JEST PRZEDSTAWIONE W KSIĄŻCE. JEST TO TYLKO KSIĄŻKA NIE PRAWDZIWE ŻYCIE. TO TYLKO MOJA WYOBRAŹNIA‼️‼️‼️