VI

293 13 0
                                        

Właśnie wróciliśmy z treningu Quidditcha, muszę przyznać że zezygnowałam z swojej pozycji więc poszłam pooglądać jak grają chłopacy. Za niedługo grają mecz z gryfonami, jestem pewna że wygrają. Usiadłam przy kominku, czekając aż chłopacy wrócą przebrani, nie trwało to długo.

-I jak myślisz Isa, świetnie grałem prawda?- spytał i się do mnie prytulił. 

-Haha oczywiście Blaise, ty zawsze grasz najlepiej.- zaśmiałam się i kątem oka spojrzałam na Draco, który szedł w naszą stronę.

-Odczep się od mojej dziewczyny, idź się poprzytulać z Theo- powiedział i odepchnął chłopaka, po czym sam się do mnie przytulił.- A mi to już nie powiesz że dobrze grałem,  złamałaś mi serce.

-Przecież wiesz że tobie najbardziej kibicuje. -powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Miałam z powrotem siadać na kanapę i dołaczyc do chłopaków gdy poczułam że Draco ciągnie mnie do wyjścia.

-A wy gdzie?- krzyknął Blaise.

-Eee idziemy spobiegać!-krzyknął chłopak, a ja spojrzałam się na niego jak na debila. Biegliśmy tak przez pół Hogwartu, aż dotarliśmy pod ten magiczny pokój. Weszliśmy do środka i udaliśmy się w stronę szafy. Draco trzymał w dłoni pogniecony papierek, który włożył do środka.

-Raczej się uda, ostatnio jesteśmy tu codziennie i zawsze nam się udaje.- powiedziałam i tak jak mówiłam ponownie się udało.- Wiesz co to oznacza prawda.- spojrzałam na blondyna, który kiwną głową na tak.

-Myślisz że to jeszcze w tym tygodniu się wydarzy?- zapytał cicho

-Jest to prawdopodobne. Wiesz, że oni są nieprzewidywalni. Nie musisz się denerwować, będę z tobą.

-Dzięki, dam radę. Właśnie sobie przypomniałem, że Snape prosił żebys do niego przyszła.

-Snape? Nie rozmawiałam z nim odkąd turnieju.- ruszyliśmy w stronę wyjścia i skierowaliśmy się w stronę lochów.- Dobra ty wracaj do chłopaków a ja pójde odwiedzić profesorka.

Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę gabinetu Snapa, ciekawe co ode mnie chce. Zapukałam i bez czekania na odpowiedź weszłam do środka.

-Halo? Jest tu kto?- weszłam głębiej do pomieszczenia i był, siedział na fotelu czytając gazetę.

-Witaj Isabello, wszystko w porządku?- zapytał i do mnie podszedł.

-No nie ma tragedii, że tak powiem.- Snape mnie przytulił

-Cieszę się, siadaj. Słyszałem o twoim zadaniu, obiecaj mi coś.- powiedział i się do mnie zbliżył.- Trzymaj się od tego z daleka, nie rób nic głupiego.

-Nie mogę ci tego obiecać, musze ochronić Draco.- powiedziałam patrząc mu w oczy, on tylko wywrócił oczami.

-Isa, nie przyjmuj się Malfoyem. Nic mu nie będzie, musisz mi uwierzyć.- powiedział i złapał mnie za rękę, a ja mu się wyrwałam.

-Nie szukałeś mnie...

-Co?

-Po tym jak nie wróciłam z turnieju, nie szukałeś mnie.

-Isa, wiedziałem gdzie byłaś. Myślisz, że kto przekazywał te liściki miłosne Malfoya.

-To byłeś ty?

-Nikt inny nie byłby w stanie. -powiedział i ponownie złapał mnie za  rękę. -obiecaj mi, trzymaj się od tego wszystkiego z dala.

-Przepraszam, ale nie mogę. Nie opuszczę Draco.- wstałam i wyszłam, udałam się z powrotem do pokoju, gdzie siedzieli chłopacy.

-Oo Isa i co chciał od ciebie Snape?- zapytał Theo.

-Nic.- powiedziałam i ruszyłam do dormitorium, słyszałam za sobą jakieś kroki ale nie zrobiłam sobie z nich wiele. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Czemu mam się trzymać z dala od tego? Obiecałam Draco, że go nie opuszczę... Przepraszam Severusie ale tym razem się nie posłucham...

RIDDLE II //THE END IS COMINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz