IX

249 12 0
                                    


Od czasu zabicia Dumbledora nic nie było już tak jak było dawniej, nadal byliśmy w Malfoy Manor. Mój ojciec planował zamach na Hogwart. Snape był teraz dyrektorem a śmierciożercy chodzili po szkole. Draco dzisiaj wróci do szkoły by pomóc w realizacji planu, a ja mam zostać i ruszyć razem z ojcem.  

-Isa wstałaś?- zza drzwi wyłoniła się Narcyza.

-Wstałam, wstałam.

-Draco już wyjechał, miałam przekazać że masz się o niego nie martwić i że będzie dobrze.- uśmiechnęła się lekko 

-Szkoda że się ze mną nie pożegnał, ale wybaczę mu.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Narcyza zaprosiła mnie na śniadanie po czym wyszła, ja postanowiłam wziąć prysznic i w miarę się ogarnąć. Gdy skończyłam zeszłam na dół i ruszyłam w stronę jadalni gdzie posiłek stał już przygotowany na stole. Na drugim końcu stołu siedział mój ojciec, mimo że dopiero weszłam do pomieszczenie byłam w stanie wyczuć napiętą atmosferę.

-Witaj Isabello.- powiedział nawet nie podnosząc na mnie wzrok.

-Dzień dobry ojcze.- usiadłam i zabrałam się za jedzenie posiłku.

-Nie taki dobry.- mruknął pod nosem.

-Coś się stało? Widzę że ktoś ci podniósł ciśnienie.

-Nic czym powinnaś się interesować. Zajmij się swoim planem, który ci przydzieliłem i tylko tym.- powiedział dosyć oschle.

-Jestem twoją córką powinnam wiedzieć co się dzieje, nie wyglądasz zbyt dobrze. Bez urazy.- w końcu podniósł wzrok.

-Isabello, nie będę ci nic mówił. Koniec kropka.

-Aha czyli tak się bawimy, traktujesz mnie jak każdego innego śmierciożercę, muszę wypełniać twoje rozkazy bo tak. Nigdy nie interesuje cię to co się dzieje w moim życiu, chyba że może popsuć ci to plany. Czy ty w ogóle widzisz we mnie swoją córkę?!- wstałam poddenerwowana patrząc prosto w jego puste oczy.

-Nie masz prawa się tak do mnie odzywać! Tak jesteś moją córką i chyba nie muszę ci tego codziennie mówić żebyś o tym wiedziała. Jesteś zbyt ważna dla tego wszystkiego, Isabello. Nie mogę cię stracić.

-Co? Ważna dla tego wszystkiego? Uważasz mnie za jakąś broń której będziesz mógł użyć kiedy masz ochotę?! Przez tyle lat czekałam aż wrócisz bo chciałam mieć przy sobie ojca, martwiłam się że do końca swojego jebanego życia zostanę sierotą! Gdy wróciłeś miałam nadzieję że chociaż trochę będzie interesowało cię moje życie, a ty... Ani razu o nic się mnie nie spytałeś, nie rozmawiasz nawet ze mną. Masz mnie w dupie! Użyłeś mnie, żebyś mógł tu wrócić. Użyłeś mnie żeby wejść do Hogwartu. A ja tak bardzo chciałam żebyś mnie docenił. Byłam tak ślepa, nigdy mnie nie kochałeś prawda!- nie zauważyłam nawet gdy łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Był wkurzony, widziałam jak w jego oczach niemal pali się ogień. Szybko do mnie podszedł i chwycił mnie mocno za szczękę.

- Długo zajęło ci dojście do prawdy Isabello.- chyba pierwszy raz w życiu byłam naprawdę przerażona.- Tak! Jesteś dla mnie tylko ważnym elementem w grze, bez ciebie nie stałbym teraz przed tobą, jesteś strasznie naiwna moja droga. A kochać? Nigdy nie kochałem nikogo w życiu, myślisz że nagle pokochałbym kogoś takiego jak ty?! Śmieszne, a zarazem żałosne. Pilnowałem cię bo nie mogę cię stracić, jesteś zbyt cenna dla mojego planu.- puścił mnie - Brown!- Jakiś śmierciożerca który stał w holu przybiegł na jego zawołanie.- Zamknij Isabelle na strychu, niech nie wychodzi z stamtąd. Masz ją pilnować i nigdy nie wypuścić chyba że na mój rozkaz. Już!

Wyszczerzyłam oczy, chce mnie zamknąć?! Mężczyzna chwycił mnie za rękę i zaciągnął na samą górę, po czym wrzucił mnie na stary strych. Zaczęłam krzyczeć i walić w drzwi ale to nic nie dało. Zamknął mnie na klucz i odszedł. Byłam całkowicie odizolowana od wszystkich, nawet gdybym krzyczała nikt by mnie nie usłyszał. Opadłam na kolana, a łzy zaczęły mi spływać po policzkach.

Ufałam mu, byłam tak naiwna, taka głupia... 

RIDDLE II //THE END IS COMINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz