Prolog

51 3 7
                                    

Życie potrafi wywrócić się do góry nogami, czy nawet zmienić w piekło, w najbardziej nieoczywistym momencie – w moim przypadku chyba zapłaciłam najwyższą cenę i właśnie to uformowało mnie, nadając gorzki posmak. – A ten moment zmienił mnie i nie byłam w stanie tego zatrzymać.

Wyobrażałam sobie różne scenariusze, ale nigdy w życiu nie przemknął mi przez myśl właśnie ten, w którym straciłam wszystko co było moim światem. Zostali zabrani w ułamku sekundy, która na zawsze zmieniła bieg mojemu życiu i bezpowrotnie wyryła pustkę w sercu. Czułam się okropnie. Przez to, że zostałam sama i przez to, że wina mnie przytłaczała, nie mogłam przestać o tym myśleć. Moje myśli zmieniały się w koszmary, a jakich nie mogłam się wydostać, jakbym była zamknięta w nich na wszystkie możliwe spusty.

Ból był niewyobrażalny, niemiłosierny – i tak, narodziłam się oto na nowo, a to przyczyniło się do mojego cierpienia, a zmiana ta wyryła w moim sercu i duszy piętno.

Czy jedna osoba jest wstanie udźwignąć ciężar całego bólu?

Mam jeden wyznaczony cel, jakiego się trzymam, ale nadal nie potrafię wyjść z myśli, wracając do nich niczym bumerang, szukając jakiegoś jasnego i klarownego wytłumaczenia na to, co się wydarzyło i dlaczego to ja zostałam tym obarczona. Jakbym musiała cierpieć za wszystkie grzechy tego świata. Brzemię to zaprząta mi moją głowę i nie mogę się z niego wydostać, choćbym chciała i to bardzo. Mimo moich najśmielszych chęci.

Rozpadałam się na miliony małych kawałeczków, nie potrafiąc ich poskładać. Czuję się przez to niekompletna, jakbym była zepsuta. Czy tak ma właśnie wyglądać moje życie?

Ból nie dawał wytchnienia, ani ulgi, jaka w tym momencie byłaby dla mnie jak zbawienie, lecz była katorgą, z jaką musiałam się zmierzyć.

Czy potrafiłabym zapomnieć i żyć dalej bez poznania prawdy?

Oczywiście, że nie.

Jest to dla mnie najgorsza lekcja, z jaką przyszło mi się zmagać.

Nie umiałabym tak po prostu zamknąć rozdziału i nie patrzeć w przeszłość, która pochłaniała mnie w otchłań rozpaczy i gniewu.

Był tylko mrok.

Ciemność.

Zawsze się jej bałam, a niestety była ona moją codziennością, a jednocześnie była nieprzewidywalna i niewyjaśniona. Była mrokiem w spowitym w głębi mojego serca i umysłu.

Sprawiedliwość.

Dlaczego ja?

Dlaczego to wszystko spotyka mnie?

Tyle pytań ale żadnych odpowiedzi.

Wszystko działo się szybko, lecz dla mnie w zwolnionym tempie. Jakbym widziała klatka po klatce, sekunda po sekundzie, abym mogła dostrzec każdy najdrobniejszy szczegół.

Chwila.

Chwila wystarczyła aby moje życie dotychczasowe zmieniło się w skupisko złości i gniewu. Gdzie nie było miejsca na miłość, ani najmniejszą światłość, która prowadziłaby mnie w dobrą stronę.

Pustka.

Cisza.

Cisza odbijała się echem w mojej głowie, gdzie przed chwilą słyszałam krzyki siostry i rodziców. Teraz nie słyszałam nic. Zupełnie jakbym była martwa od środka. Jakbym...

Błogość była zbawienna, mogła trwać wiecznie.

– Tutaj! - usłyszałam męski głos. Wyrwał mnie z miejsca, w którym się znalazłam. – Pomóżcie! – tym razem podniósł ton swojego głosu. – Cztery osoby. – powiedział, ale głos był gorzej słyszalny.

Moja prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz