Rozdział 22

9 0 0
                                    

Kiedy dowiedziałam się o ciąży, ogarnęła mnie euforia. Nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Nie mogłam doczekać się aż powitamy dzieciątko na świecie i weźmiemy je na ręce, jako owoc naszej miłości. Ale nikt nie przygotował mnie, że poród nie należy do najfajniejszej rzeczy jaką można doświadczyć.

Wody mi odeszły i wiedzialam, ze to juz za moment będę miala w objęciach moje małe szczęście.

Nie sądziłam, że te miesiące tak szybko zlecą.

– Wytrzymaj jeszcze chwilę – powiedział Antonio wybierając numer lekarza, który prowadził moja ciąże.

Ból był tak silny, że krzyk przeraził przyszłego tatę.

– Już jedzie. – Podszedł do mnie i usiadł na łóżku.

– Która godzina? – zapytałam się. Widziałam, że nie wie co zrobić, jak się zachować. Sama nie byłam przygotowana do tego. Mimo, że mieliśmy dużo spotkań przygotowujących, to nadal praktyka nie równa się teorii.

– Ósma rano. Przynieść ci coś?

– Potrzebuje tylko ciebie.

Skurcze się trochę uspokoiły. Więc mogłam odetchnąć. Antonio trochę się wyluzował.

– Jak się czujesz?

– Lepiej. Ale kolejny skurcz może przyjść w każdej chwili.

Czekaliśmy na przyjazd lekarza i położnej, a miałam wrażenie, że ten czas zatrzymał się w miejscu.

Antonio co chwilę zerkał na telefon po przychodzeniu kolejnej wiadomości.

– Mia już jedzie.

– Mam nadzieję, że uda jej się przyje... aaa – skurcz mocniejszy niż poprzedni. Zgniotłam w pięściach pościel

– Carlo.

Wiele dla mnie znaczyło, że jest przy mnie. Poczekał aż ból przeminie. Miałam wrażenie, że on przeżywa to bardziej niż ja.

Krzyknęłam jeszcze parę razy.

– Na moment przerwa. – oddech miałam przyspieszony. Zrobiło mi się gorąco. Nie było na dworze gorąco, był początek wiosny, ale ja czułam jak płonę.

Chwycił mnie za rękę i ścisnął.

– Kocham cię, Carlo. Jestem najodważniejsza osobą jaką znam.

– To chyba nie poznałeś siebie.

– Może i tak – zaśmiał się. – pragnę dla ciebie wszystko co najlepsze. Zrobię dla ciebie co tylko zapragniesz.

– Już mi tak nie słodź, bo zaraz się rozpuszczę. – uśmiechnęłam się do niego. Czułam się spełniona przy nim. Był dla mnie wszystkich, co mogłam zapragnąć. A za chwile powitamy na świecie nasz mały skarb. – Też cię kocham. Ale jak zaraz nie przyjedzie lekarz to nie ręcze za siebie.

– Idę sprawdzić.

Pocałował mnie i wyszedł.

Zostałam sama. Nie do końca sama. Dotknęłam brzucha. Spojrzałam na wypukłość.

– Jeszcze chwile i mama cię przytuli. Będę trzymać się w ramionach i nie wiesz jak bardzo czekamy na twoje przyjście na świat razem z tatą i ciocią Mią oraz wujkiem Luisem. Każdy z nas pragnie cię w końcu poznać. – zrobiłam pauzę. Wiedziałam dokładnie co teraz powiem. Bolało mocno. – Nie poznasz może i dziadków i cioci Clarissy, ale są z tobą w serduszku. Ciocia Sandra i wujek Arek również, nawet ich mały szkrab będą przy tobie zawsze. Nie opuszczą cię i z każdą chwilą będą cię prowadzić przez życie i chronić twoje delikatne ciałko.

Moja prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz