Rozdział 5

11 0 0
                                    

Wypiłam najszybciej drinka jak tylko mogłam, dziękując barmanowi. Ruszyłam. Rozejrzałam się tylko czy ktoś mnie nie śledzi, albo nie obserwuję i weszłam do środka.

Wszędzie były półnagie dziewczyny, które nie miały wystarczająco zakrytego ciała. Minęłam je i poszłam dalej. Wiedziałam, że jak wyjdę z tego pomieszczenia, to przedostanę się do tajemniczych mężczyzn.

Skręciłam więc w lewo.

– A ty jeszcze nie przebrana? – zapytał się facet, który patrzył na mnie zaciekawionym wzrokiem. – Nie mamy czas, musisz się jak najszybciej przebrać. – ponaglił mnie, chwytając za ramię i prowadząc w przeciwną stronę.

Nie wiedziałam jak zareagować. Ale postanowiłam iść za nim, może to właśnie on będzie moim zbawicielem i dzięki niemu zdobęde to, na czym mi zależy? Miałam inne plany, ale ten może okazać się strzałem w dziesiątkę.

Weszliśmy do innego pomieszczenia, w którym znajdowało się dużo ubrań. Ale tylko jedno z nich przykuło moją uwagę. Zobaczył mój wzrok i sam chciał się przekonać jak będę w nim wyglądać.

– Przebierz się w to – wskazał czerwony strój. W większości składał się z koronki, a do zestawu była dołączona maska, zakrywająca twarz. – za chwilę masz występ! Raz, raz. – ponaglił mnie.

Wyszedł, zostawiając mnie samą.

Przez chwilę nie wiedziałam czy to dobry pomysł.

Nie tracąc ani chwili dłużej, ściągnęłam sukienkę szybkim ruchem i przebrałam się w czerwony strój oraz zmieniłam buty n a bardziej wyzywające.

Podeszłam do lustra. Wyglądałam jak nie ja. Nie czułam się w tym stroju, ale czego się nie robi dla dobra sprawy? Zawiązałam maskę i poprawiłam usta czerwoną szminką, która wyciągnęłam z torebki.

– Chodź. Za chwilę zaczynamy. – Wparował do środka ten sam mężczyzna. Zmierzył mnie wzrokiem i oblizał usta. – wyglądasz smakowicie. Będą zadowoleni. Oj będa.

Wyszliśmy i udaliśmy się do miejsca, z jakiego wyjdę na środek sali. Będę tańczyć przed wszystkimi obleśnymi typami.

Przed Państwem nasza nowa gwiazda. Jedyna i niepowtarzalna. Występ, którego nie zapomnicie, a będziecie błagać o następny!

Wiwaty i gwizdy.

Ten diament oświeci was bardziej niż blask. Oślepi niczym spadająca gwiazda. Ten kto da najwięcej, będzie się mógł nią rozkoszować w samotności! Czyż to nie jest wspaniałe? Zatem nie przedłużając. Przed wami! Oto i ona! Diosa!

Muzyka zaczęła robić się coraz głośna, a gwizdów nie zabrakło.

Mężczyźni i ich prymitywne pobudki, kobieta półnaga, tańcząca przed nimi i wijąca się w rozkosznych pozycjach.

– Idź już! – rozkazał.

Przeszłam przez zasłony, a blask świateł mnie oślepił. Starannie, tak by się nie potknąć i nie wywrócić, kroczyłam przed siebie, improwizując każdy następny ruch. Nie miałam doświadczenia w takich rzeczach, chociaż taniec miałam we krwi. Uwielbiałam poruszać się w rytm muzyki, która koiła moją duszę, a prowadziła moje nogi i biodra. Byłam w swoim żywiole. Dlatego miałam asa w rękawie. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby występ był wspaniały. Godny zapamiętania.

Zapadła cisza. Jedynie było słychać zmysłową muzykę. Czułam wibrację wewnatrz ciała, które rozgrzewały mnie.

Rozejrzałam się po wszystkich znajdujących ludziach przede mną oraz po bokach. Przyglądali mi się z zaciekawieniem, jakbym była smakowitym kąskiem dla nich.

Moja prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz