Rozdział 6

13 0 0
                                    

Następnego dnia wstałam wypoczęta, mimo, że dzień był bardzo aktywny. Ogarnęłam się i szykowałam się na wieczór. Miałam plany, nie mogłem ich zaniedbać. Jakby to wyglądało?

W ciągu dnia, tak naprawdę z rana, kiedy odpoczęłam po sytym śniadaniu, poszłam jeszcze pobiegać aby oczyścić umysł od natłoku myśli. Nie było mi łatwo, ale uwielbiałam to robić. Czułam się wtedy wolna, biegnąc przed siebie, nie oglądając się. Mogłam połączyć się z naturą a krajobrazy zapierały dech w piersiach. Najlepszy był finish, kiedy po długim dystansie mogłam podziwiać piękny widok z wysokiego punktu, widząc całe miasto u podstawy moich nóg.

Kilka dni wcześniej będąc na zakupach, zauważyłam przepiękną sukienkę w kolorze czerwieni, takiej krwistej czerwieni. Była obłędna. Nie wiedziałam dlaczego mnie przyciąga właśnie do niej. Nie był to powód koloru. – chociaż uwielbiałam czerwień. Kojarzyła mi się zawsze z kobiecością, pewnością siebie, seksapilem. – Może właśnie to drugie było tym, czego potrzebowałam na ten moment? Nie mam pojęcia. Nie wahałam się chwili dłużej i zakupiłam sukienkę, która była na delikatnych ramiączkach z dekoltem dość głębokim jak na mnie. Nie byłam przyzwyczajona się tak odsłaniać, czy podkreślać swoje atuty. Moimi ubraniami zazwyczaj były koszulki, które więcej zakrywały, niżeli odkrywały. Rozcięcie po prawej stronie, sięgające od połowy uda, aż do ziemi Oszałamiająca to mało powiedziane.

Wzięłam prysznic, nałożyłam makijaż i założyłam sukienkę. Podeszłam do lustra i czułam się inna. Czułam się fantastycznie widząc siebie w odbiciu w takim wydaniu. Pewność siebie wzięła górę. Kilka głębszych wdechów i byłam gotowa do wyjścia.

Czy uda mi się? Przekonajmy się.

Klub z zewnątrz nie robił takiego wrażenia, jak zaraz po przejściu progu drzwi wejściowych. Budynek był w zupełnie innym stylu niż środek. Dwa przeciwieństwa.

Szyk i elegancja połączona z hiszpańską tradycją i klimatem. Nie widziałam jeszcze tak wspaniałego miejsca. Zabrakło mi tchu, ale nie chciałam by każdy, widząc moje oczarowanie tym miejscem, pomyślał o mnie co niego. Wzięłam się w garść i ruszyłam przed siebie na salę, gdzie to właśnie tam miałam dotrzeć.

Przeszłam przez hol, w jakim emanowało bogactwo, a wszystko lśniło pod wpływem światła z żyrandoli umieszczonych nad naszymi głowami.

Na samym środku sali były umieszczone dwa żyrandole, która zwisały z ogromnego sufitu, tuż nad głowami gości, oświetlając całą salę. Od kryształów lampy odbijało się światło, tworząc delikatną grę świateł na ścianach i suficie, dodając blasku.

Zrobiłam krok do przodu, za chwilę kolejny i kolejny. Nie mogłam się skupić, gdyż dosłownie wszyscy wokół patrzyli się w moją stronę, pożerając mnie wzrokiem. Nie mogłam się teraz zatrzymać, nie mogłam się wycofać. Doszłam już tak daleko, że nie było to możliwe do zrealizowania.

Weź się w garść.

Kiedy dotarłam do baru, gdzie serwowali różnego rodzaju drinki, miałam wrażenie, że ta odległość, jaką pokonałam od wejścia tutaj trwała wieczność.

Podszedł po chwili do mnie barman, pytając co podać. W pierwszej chwili nie wiedziałam co powiedzieć. Z przyjaciółmi chodziliśmy do różnych miejsc, bardziej niszowych i mniej eleganckich, więc zajęło mi chwilę, jaki wybór byłby w tym momencie najlepszy.

– Poproszę o coś mocnego – przełożyłam torebkę na przód, w tym samym czasie siadając na stołeczku, jaki znajdował się przed barem. Wybrałam to miejsce, w którym nie było ludzi w tej okolicy, więc mogłam na spokojnie przebywać w spokoju.

– Coś konkretnego? – zapytał mężczyzna. Jego uśmiech powalał, a ciemne włosy opadały delikatnie na czoło. Ciemne oczy wpatrywały się w moje.

Moja prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz