Rozdział 12

4 0 0
                                    

Przy śniadaniu jeszcze nie było tak głośno jak dziś. Antonio się rozweselił, a ja przynajmniej nie myślałam o tej złej stronie, dlaczego jestem tutaj w jego posiadłości. Nie zamartwiałam się już aż tak, bo wiedziałam, że przyjaciele są bezpieczni, tak samo jak i ja.

Nadal tkwiliśmy w martwym punkcie i nie dowiedzieliśmy się niczego nowego, mimo, że ludzie Antonia i Alfred – po drugiej stronie – działają zwinnie i sprawnie. Chciałam wziąć sprawy w swoje ręce ale Antonio mi kategorycznie zabronił, mówiąc, że absolutnie ten pomysł jest do kitu.

Widok przy śniadaniu był cudowny. Mogłabym się do tego przyzwyczaić. Do nich, do tego, że nie jestem sama, tylko ktoś jest przy mnie. Do rozmów, niż siedzeniu przy totalnej ciszy. Natomiast tęskniłam również za przyjaciółmi, ale czy tęskniłam za tamtym życiem? Za życiem, jakie zmieniło się na smutek i pustkę. Na życie, które straciło sens w momencie kiedy zostałam sama.

Trochę tak.

Tutaj, zapominałam o tamtym życiu i przychodziło mi to z wielką łatwością. Ale te nowe życie, jakie dzieliłam z nimi, nie było złe. Do lekkich poprawek ale było miłe i przyjemne.

Antonella przeszła samą siebie, rozpieszczając nas tymi wszystkimi wspaniałymi daniami, jakie tworzyła w kuchni. Te wariacje smakowe, które pobudzały kubki, a one szalały z powodu różnych doznać.

Gdyby miała swoją restaurację, to kolejka sięgała by chyba do innego miasta. Ludzie uwielbiali by to miejsce, nie tylko za jedzenie, jakie oczywiście byłoby obłędne, ale za klimat.

Mia ma pod sobą kilka butików z modą, salony piękności różnego typu: Manicure, pedicure i wszystkie związane z urodą, a także salony fryzjerskie i swoje studio projektowania ubrań. Kobiet biznesu.

Kiedy o tym opowiadała, nie mogłam uwierzyć w to, jak ona to wszystko ogarnia. Przecież jest tego tak dużo. Ale kto jak nie ona, by poradziła sobie z taką ilością. To jest przecież Mia.

Ślub ma odbyć się za niecałe dwa miesiące. Większość mają już załatwione, ale zostały ostatnie detale. Wybrali słoneczny i bardzo ciepły miesiąc wakacyjny.

Cieszyłam się ich szczęściem.

– ... nie możesz tak mówić. Przecież Luis przegrywa z tobą zawsze. – odezwała się Mia.

– Przecież to oczywiste, że zawsze wygrywam.

– Oh przestań – upomniała go siostra.

– Widzisz co ja z nimi mam. – zwrócił się do mnie Luis.

– Widzę.

Skończyliśmy posiłek i pomału wszyscy zaczęli się zbierać i ruszać w swoją stronę. 

Uderzenie i kopnięcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uderzenie i kopnięcie.

Tego mi brakowało. Zatęskniłam za ćwiczeniami i zajęciami ze sztuk walki. Dzięki nim odnalazłam dobrą drogę, odnalazłam siebie.

Moja prawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz