1.

533 21 4
                                    

Fireworks. To tu miałam teraz zamieszkać. To tu miałam być ukryta przed próbującymi zabrać mi moce osobami.

Właśnie moce. Zaczęły się pojawiać jakieś pół roku temu. Dotąd byłam bez mocy i nie byłam z tego zadowolona. Wyobrażacie sobie pochodzić z rodziny magicznej i nie mieć mocy? I wielkiego szamana który mówi, że owej mocy nie odziedziczyłam? Że będę bez mocna? Tak u nas określa się nie magiczne osoby. Byłam załamana.

No ale jednak otrzymałam dar. Dar tak silny, że inne osoby z rodzinny chciały go mieć. Wiec jestem w niebezpieczeństwie.

Chcąc mnie ukryć rodzice wysłali mnie do Fireworks . Do nieznanej mi babci, która wg nich mogła mnie obronić przed złymi mocami i nauczyć się zapanować nad moim nowym darem. Chcąc nie chcąc musiałam tu przyjechać, zostawić rodzinę, przyjaciół. Wszystko dla mojego dobra.

Tylko czy na pewno? Może zesłali mnie tu po to by im nie stała się krzywda? Czy ja przez tą moją nieznaną moc mogę kogoś skrzywdzić?

W końcu do jechałam na miejsce. Ujrzałam mały biały domek, z niebieskimi okiennicami,a w doniczkach kwiatki. Zresztą w całym ogródku były kwiaty, kwiatuszki, roślinki wszelkiego rodzaju. Zaparkowałam przed bramą, a sama podeszłam do furtki, czułam jakbym kiedyś już tu była w dzieciństwie? Rodzice mówili, że nigdy nie odwiedziliśmy babci. Jakaś kłótnia rodzinna czy coś.

Nagle na progu domku pojawiła się starsza Pani na oko 50 lat. Miała długie brązowe włosy i ciemne oczy zupełnie jak moje nieznanego odcienia mieszanina brązu i złota. Ubrana była w białe lniane spodnie i czerwoną bluzkę. Wyglądała przyjemnie.

-April moje dziecko niech cię tylko obejrzę. Wyrosłaś i wyładniałaś. Jesteś piękną młodą kobietą.

-Eee...dziękuję...babciu

Głupio się poczułam pod taką ilością komplementów do mojej osoby. Zawsze uważałam się za przeciętną nastolatkę.

-No nie stójmy tak. Chodź do środka.

Weszliśmy do środka. W powietrzu unosił się zapach ziół. Wszystko było w idealnym porządku. Każda rzecz miała swoje miejsce. Weszliśmy do kuchni. Średniej wielkości pomieszczenie z kremowymi meblami.

Przy drewnianym stole siedziała dziewczyna. Miała może z 18 lat czyli tyle co ja. Czarne włosy opadły na ramiona. Odwróciła się uśmiechając.

-Poznaj Ever kochanie. To córka moich znajomych. Odwiedza mnie tu czasem.

-Hej...-powiedziała Ever wstając i wyciągając dłoń w moją stronę.

-April...cześć. - gdy dotknęłam jej ręki poczułam, że nie jest zwykłym człowiekiem. Kim jest?

Usiedzimy do stołu. Nie mogłam zrozumieć tego co poczułam dotykając Ever. Coś jakby ostrzeżenie, przeczucie.

-To mówisz Ever , że w tę sobotę jest jakiś bal?

-Tak. Z okazji przesilenia wiosennego. Będzie to bal maskowy. Wiec nikt nie będzie wiedział kto kim jest. Fajnie nie? O, a może April by poszła? Poznała byś trochę ludzi z miasteczka? Może jakiegoś przystojniaka. - mrugnęła do mnie.

- W sumie czemu nie.

Rozmawialiśmy jeszcze tak z godzinę. Ever opowiadała mi o mieszkańcach, o miasteczku. Opowiadałyśmy o sobie. Co lubimy czego nie. O naszych rodzinach. Ever mieszka z chłopakiem, jakieś pół godziny drogi stąd w lesie. Straciła rodziców w wypadku w którym o mało też nie zginęła.

Nawet nie widziałyśmy kiedy babcia wyszła.

Rozmawiając tak z Ever moje przeczucia, strach zniknęły a na ich miejscu pojawił się spokój i nić sympatii do dziewczyny.

Oczywiście nie mogłam nic jej powiedzieć o tym dlaczego przyjechałam tutaj. Dla niej to po prostu wakacje.

Pożegnałyśmy, się. Poszłam do ogródka do babci. Babcia siedziała na starej huśtawce.

-Mogę? -zapytałam. Kiwnęła głową.- Pomożesz mi prawda?

- W czym drogie dziecko? Ujarzmić swoją moc możesz tylko ty. Ja mogę nauczyć cię tylko się nią posługiwać, czarów, wywarów , eliksirów.

-Dobre chociaż to. Dziękuje.

Już miałam odejść kiedy babcia się odezwała.

- Nie znasz całej prawdy o Ever prawda? O ona o tobie?

- Nie, nie powiedziałam jej o mojej mocy. A ona nie powiedziała o sobie nic szczególnego, ale coś dziwnego wyczułam kiedy mnie dotknęła. Jakby ostrzeżenie. Później to znikło. Kim ona jest też czarownica?

-Dowiesz się w swoim czasie kochanie. Kiedy postanowicie sobie zaufać bez żadnej granicy.

-Ale....

-Twój pokój jest na górze. Niebieskie drzwi. Dobranoc April

-Dobranoc.

Czułam, że to koniec rozmowy. Poszłam do siebie. Pokój był cudowny. Pastelowe kolory. Staromodne łóżko pod ścianą. Okno z półka na której można usiąść wypełnione poduszkami. Super miałam nawet własny balkonik na którym było również pełno kwiatów, roślin, hmm...to chyba hobby babci.

Poszłam pod szybki prysznic. Czy wspominałam, że mam własną łazienkę? Taki mały domek a taki pojemny.

Nie zawracałam sobie głowy by się rozpakować zrobię to jutro. Rzuciłam się na łóżko i nie wiedząc kiedy zasnęłam.

Śnił mi się las. Dziwne bo nie lubię wchodzić do lasu od dzieciństwa.

Szłam pomału,wpatrywałam czegoś wśród drzew. Czułam niepokój, ciekawość, i coś jeszcze nie potrafię tego nazwać.

Nagle ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Biegliśmy, aż do polany. Oświetlonej blaskiem księżyca. Nieznajomy obrócił się szybko i przybliżył twarz do mojej, tak, że mogłam wpatrywać się tylko w ciemno brązowe oczy które okalały długie ciemne rzęsy.

Otworzyłam oczy. Przez 2 sekundy widziałam te tajemnicze i czarujące oczy. Zamrugałam i znikły.

Poczułam chłód. Czy ja zostawiłam otwarty balkon? Nie pamiętam. Wstałam żeby go zamknąć po czym poszłam spać.

Przepowiednia ☆Z.M.☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz