4.

270 18 0
                                    

Przepraszam za błędy piszę na telefonie.
Spojrzał na Harrego wchodzącego na strych.

- Załatwisz swoje sprawy i znikasz stąd.

- Okej. Tylko wiesz, że zlecenie dostaje po 2 tygodniach. Znasz moje warunki jak kiedyś i twoje.

- Znam. Niezapomina się przeszłości. Tym bardziej tak długiej jak nasza. Dobrze cię widzieć stary.

Podszedł i poklepal kumpla po plecach.

- Kim jest ta mała co u was była?

- Ją zostaw w spokoju. Nie mieszaj się w tą sprawę. Damy sobie z Ever rade. Nie zbliżaj się do niej.

- O co chodzi stary? Wiesz , że lubie tajemnicze zagadki.

Przez twarz Harrego przebiegł uśmiech.

- Nie takie. Ty lubisz zabijać. My musimy ją chronić. Dziewczyna jest w niebezpieczeństwie jak zresztą losy naszego świata. Naszego rozumiesz? Jeśli ktoś z naszego świata dorwie ją w swoje ręce wszyscy się dowiedzą. Cała nasza tajemnica o naszych rasach pojdzie w świat. Ludzie zaczną polować na nas, na wilkołaki, na czarownice. Wiesz jacy oni są...co nie ludzkie nie może istnieć.

- Harry właśnie to jest dla mnie. Żeby ją chronić musisz czasami zabić. Wiesz gdzie mnie znajdziesz. U siebie na strychu.

- Tak. Mam na strychu maszynkę do zabijania. Dzięki za propozycję. Muszę lecieć. Obiecałem Ever masaż.

Mrugnal do ciemnowłosego i wyszedł.

Został sam. Miał dwa tygodnie przed wykonaniem zlecenia. Długie dwa tygodnie.

Wyszedł na spacer gdy usłyszał odgłosy masażu Harrego. Cholerny wampirzy słuch.

Szedł przed siebie. Ściemniało się. Nagle usłyszał głos.

- cholera...czemu teraz?

Wyjrzal zza drzew. To ta dziewczyna. Chyba coś z rowerem. Miał się nie mieszać w jej sprawę. Cholera...usłyszał że coś się zbliża. Wilk. Nie może pozwolić by ją dopadł.
Wyszedł zza drzew robiąc specjalnie hałas by nie wystraszyć dziewczyny.

- Może ci pomóc?

Dziewczyna spojrzała w jego stronę i zamarła. To on... Chłopak ze snu,balu strychu. Był przystojny bardzo przystojny. Znowu poczuła to dziwne uczucie.

- T-tak jeśli masz zapasową dedke ze sobą. - zachichotala.

Spojrzał na nią. Jej oczy , ten chichot który go fascynował.

- No nie mam. Ale mogę cię odprowadzić.

- Nie znam cię. Nie wiem czy nie zrobisz mi krzywdy.

- Takim slicznotka nie robię krzywdy, poza moim łóżkiem.

Dziewczyna zarumienila się i odwróciła wzrok.

- Pójdę już.

- poczekaj tylko żartowałem. Nic ci nie zrobię obiecuję.

Złapał jej rower i popchnął w stronę domu. Szli tak przez jakieś 15 min. Żadne się nie odezwało. April ta cisza męczyła.

- Jesteś stąd? - nie musiał wiedzieć że juz o nim cos wie.

- Nie. Przyjechałem do kumpla. W odwiedziny.

- I tak się blakasz po lesie?

- Lubię ciszę. Jak wrócę do siebie to już jej nie zaznam.

Doszli do domu dziewczyny. Przy furtce dziewczyna wzięła rower.

- Dziękuje... -

- Zayn

-Dziękuje Zayn. - powiedziała dziewczyna- April. Do zobaczenia...

- Do zobaczenia April.

April poszła do babci by wyjaśnić z nią dlaczego jej nie powiedziała.

- Kochanie wolałabym ci powiedzieć o tym sama. Ale cóż tak wyszło. Skoro o tym wiesz jutri zaczniemy naukę zaklęć przed wilkolakami i wampirami. Czeka cię ciężka praca więc idź odpocząć. Dobranoc.

Odeszła zostawiając April bez słowa.
Poszła do siebie wzięła prysznic i położyła się do łóżka.

Leżała już od godziny w łóżku nie mogąc zasnąć.
Wyszła na balkon. Oparła się o barierke. Stała wpatrując się w las nie daleko domu.
Nagle usłyszała hałas w ogródku. Zapaliła mały płomień na dłoni i posłała go w miejsce z ktoregi dochodzi hałas.
Nic. Nic tam nie było. Odwróciła się chcąc wrócić do pokoju i zderzyła się z czymś twardym. Z mężczyzną. Spojrzała w górę prosto w brązowe oczy.

- Niezły plomyk. Prawie wypalił mi dziurę w kurtce.

- Skąd ty...tak wampir. Przepuscisz mnie? Zimno tu trochę.

- Mogę cię ogrzać - poruszył brwią.

- Nie dzięki. Sama potrafię się ogrzać.

- Tym czymś? Nawet byś mnie nue oparzyla.

April obrzucila go spojrzeniem typu odwal sie.
- A wogule co ty tu robisz?

- Przyszłem do ciebie nie widać?

- Ale po co? Czekaj byłeś już tu prawda? To ciebie widziałam w nocy.

- Ups...przylapalas mnie.

- Śledzisz mnie? Jesteś jakimś wampirzym zboczencem?

Zayn zaśmiał się. Wyglądał seksownie z tym uśmiechem na twarzy pomyślała April. Nikt nie robił na niej takiego wrażenia jak on.

Podszedł do niej. Jego wzrok lustrował ją od stóp do głów. Patrząc na jej piękne usta zapragnął ją pocałować. Wyszeptał jej prosto w ucho.

- jestem kimś gorszym od zboczenca kochanie. Jeśli mnie zakosztujesz już nigdy mnie nie zapomnisz. Jestem jak uzależnienie.

Przygryzl jej płatek. Odsunął się poczym spojrzał na nią. Zarumienila się przygryzając wargę.
Nie mógł się powstrzymać jak wtedy na balu. Musnal jej usta. Jęknęła. Oddała mu pocalunek. Był delikatny niczym motyle.
Nagle się skończył. Otworzyła oczy i zobaczyła tylko Zayna wyskakujacego z balkonu i mrugajacego do niej.

Przepowiednia ☆Z.M.☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz