3.

318 18 1
                                    

Babcia uczyła mnie zaklęcia rozpalania ognia. Szło mi bardzo dobrze. Dzięki tym ćwiczeniom nie myślałam o brązowookim chłopaku. Dlaczego jest w moich snach? Muszę się tego dowiedzieć.

- A teraz zgaś.

Zgasiłam ogień. Jeden skinieniem palca.

- Babciu? Jak znaleźć kogoś?

- Wyjść na miasto...

- Babciu. Ale ja nie wiem kim on jest. Poznałam go na balu, nie przedstawił się. Miał maskę więc nie wiem jak wygląda.

- Hmm...są zaklęcia...

- Nauczysz mnie? Proszę, proszę, proszę....

-Widzę, że zrobił na tobie wrażenie ten młodzieniec. Jutro pokaże ci kilka zaklęć. Teraz muszę iść. Jestem umówiona.

- Dziękuje babciu. Pojadę do Ever oddać jej maskę dobrze?

- Dobrze ale bądź ostrożna. Uważaj na Horanów.

Babcia wiedziała o tym co powiedział Niall na balu. Ustaliliśmy, że będę mówić jej o wszystkim. Tak dla bezpieczeństwa. A także będę mówić gdzie się wybieram.

Założyłam krótkie spodenki, do tego biała mgiełkę która wsunęłam do szortów. Do tego sandałki i słomkowy kapelusz. Wzięłam maskę, wsiadłam na rower i pojechałam. Był taki piękny dzień. Szkoda jechać samochodem. Jechałam już przez las prowadzący do domu Ever. Pomału widziałam jej dom.
Po prawej stronie usłyszałam hałas łamanych gałązek . Spojrzałam się ale nic nie zobaczyłam. Za chwilę ten sam hałas usłyszałam z drugiej strony. Przestraszyłam się. Zaczęłam szybciej pedałować. Rozglądałam się to w lewo to prawo od czasu do czasu słysząc odgłos. Spojrzałam w prawo i zamarłam. Ktoś stał za drzewem. Widać było tylko fragment wytatuowanej ręki i kawałek czarnej koszulki. Mrugnęłam, postać znikła. Jak to przecież przed chwilą tam była. Gdzie on jest. Odwróciłam się za siebie. Nikogo. Dojechałam do domu Ever.
Dom był ogromny w starym stylu. Miał parter i piętro, a nawet poddasze bo widziałam małe okna.
Wszędzie były zadbane rośliny. Czyżby Ever bawiła się w ogrodniczkę?

Zapukałam do drzwi kołatką. Nie było dzwonka. Otworzył mi Harry. Ubrane w same spodenki. Zobaczyłam jego umięśnione ciało pokryte tatuażami. Tatuaże?

- Hej wejdź. - powiedział.

- Hej. Jest Ever? - Odwróciłam wzrok.

- Tak zaraz zejdzie. Coś do picia mała?

- Może wody...wielkoludzie...słuchaj byłeś w lesie jak jechałam?

- Nie. Cały czas siedziałem w domu. A czemu?

- Bo widzisz...zdawało mi się, że kogoś widziałam. Też miał tatuaże na ręce.

- A twarz widziałaś?

- Jak bym widziała to nie pytała bym się tobie czy to ty...

- A ok. Nie pomyślałem. - Harry odwrócił się ale widziałam, że jego szczęka i pięści się zaciskały.

- Harry wszystko ok? Zdenerwowałam cię?

- Nie, nie ty April. Zresztą nie ważne
Ever możesz w końcu zejść? - krzyknął jakby chciał zmienić temat.

- Idę,idę.-powiedziała dziewczyna gdy weszła do kuchni.

-Idę do lasu. April widziała tam kogoś sprawdzę.

- Ok tylko uważaj.

Chłopak wyszedł z domu. Oddałam maskę i usiadłyśmy w salonie.

- April...gdzie ty się wczoraj podziałaś? Szukalismy cię wszędzie żeby cię odwieźć.

Przepowiednia ☆Z.M.☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz