Kładę się do łóżka pierwszy raz od dawna w bardzo dobrym humorze. To wszystko jest pochrzanione, ale i tak się cieszę. Hunter sprawił, że poczułam wewnątrz coś, czego nie czułam już bardzo dawno.
Czuję, że muszę w końcu zerwać z Patrickiem, ale zanim się to wydarzy muszę stanąć na nogi.
Zamykam oczy, ale nie mogę zasnąć. W mojej głowie jest zbyt wiele myśli. Wszystko analizuję, pojawiają się też wyrzuty sumienia, że sytuacja z Hunterem zaszła dziś aż tak daleko. To znaczy, teoretycznie nic nie zrobiliśmy, ale poczułam coś, czego nie powinnam. To nie w porządku wobec Patricka, jest podły względem mnie, lecz i tak na to nie zasłużył.
W końcu udaje mi się zasnąć, ale to wcale nie jest spokojny sen.
Śnię o Hunterze. Jego niebieskich oczach, o tym, jak mnie trzymał, co ze mną wyprawiał i jak się przy nim czułam, a my przecież tylko tańczyliśmy i siedzieliśmy. Co mogłoby być gdybyśmy poszli dalej.
Budzę się cała podniecona. Wiem, że ciśnienie osiągnęło już taki poziom, że muszę coś z tym zrobić, bo inaczej nie będę w stanie funkcjonować. Wyciągam swój wibrator, który trzymam przy łóżku. Czasami się przydaje.
*
Cały dzień nie mogę się na niczym skupić. Próbuję pisać swoją powieść, ale całkowicie mi to nie idzie. Moje myśli ciągle uciekają w stronę Huntera. Nie odezwał się od momentu wyjścia i czuję, że już tego nie zrobi. Jestem trochę tym rozczarowana, ale jednocześnie odrobinę oddycham z ulgą.
Piszę swoim koleżankom na naszym wspólnym czacie, że poznałam wczoraj takiego chłopaka. Od razu chcą poznać wszystkie szczegóły, ale część postanawiam zachować dla siebie. Przynajmniej na razie.
Po kilku godzinach tępego wpatrywania się w ekran laptopa, dostaję wiadomość. Serce mi łomocze, gdy widzę, że to Hunter. O mój Boże, jednak napisał.
Hunter:
Cześć, przepraszam, że dopiero teraz się odzywam, ale odsypiałem.
Patrzę na wiadomość, czytam ją kilka razy i zastanawiam się, czy coś odpisać, a jeśli tak, to co powinnam napisać.
Brooklyn:
Ciężka noc, huh?
Hunter:
Noc, poranek i popołudnie... Coś ty mi zrobiła?
Brooklyn:
Eee...
Hunter:
No co? Tak mnie podnieciłaś, że nie mogłem zasnąć.
Brooklyn:
Nie ty jeden miałeś taki problem.
Hunter:
Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś. Miło było cię poznać.
Brooklyn:
No jasne, że tak! Mam nadzieję, że ty nie żałujesz zabawy ze mną, no bo wiesz, mogłeś mieć inną dziewczynę...
Hunter:
Przestań. Poszedłem tam, żeby się dobrze bawić, a nie zaliczyć.
Delikatnie się uśmiecham, bo chociaż wiem, że nie żałuje spędzonego ze mną wieczoru. Znów wspominam moment, gdy położył mi dłoń na szyi, a ja od razu stałam się podniecona. Nie wiedziałam, że tak się da.
Piszemy jeszcze trochę o wszystkim i o niczym. Poznanie go natchnęło mnie wreszcie do napisania czegoś więcej niż słów „rozdział pierwszy". Naprawdę marzę o tym, aby wydać wreszcie swoją pierwszą książkę. To moje marzenie od dziecka, ale Patrick nigdy we mnie nie wierzył, a moja mama... Cóż, moja mama jest wiecznie nieobecna. Nawet nie wiem, gdzie obecnie się podziewa. Czasami do niej zadzwonię, ale to wszystko. Ostatnim razem, jak rozmawiałyśmy to poznała jakiegoś dzianego gościa z Los Angeles. Fajnie, że jej się powodzi, ale szkoda, że nie pamięta już o swojej córce, która ledwo wiąże koniec z końcem i utknęła z chłopakiem, psychicznym tyranem, a nie ma gdzie się podziać, więc z nim tkwi.
CZYTASZ
Frienefits
Teen FictionBrooklyn żyje marzeniami o wielkiej karierze, tkwiąca w nieszczęśliwym związku. Szuka sposobu na siebie, jakiegoś odreagowania, odskoczni. Niepoprawna romantyczka, introwertyczka, kochająca muzykę. Hunter, chłopak poraniony przez los, chociaż boi si...