16

27 7 1
                                    

Jestem wściekła. Czy on właśnie próbował mnie pocałować? Dlaczego? Przecież wcześniej sam powiedział, że nie możemy. Po co teraz to zrobił?

– Cholera, przepraszam. Jakoś tak... nie wiem, dałem się ponieść?

– Taa... Żałosne wytłumaczenie... – Może czuję się delikatnie pijana, ale nie jestem głupia. Nie dam się wykorzystać. Jak chce bzyknąć, to niech znajdzie Delilah, ona na pewno będzie chętna.

– Brooke... – mówi przyciągając mnie do siebie, ma zbolałe spojrzenie, jakby żałował tego, co próbował przed chwilą zrobić.

– Hunter, nie wiem, co ty sobie myślałeś... Może i się trochę upiłam, ale nie na tyle, aby zrobić coś, czego później będziemy oboje żałować – nie kończę zdania, bo zbiera mi się na wymioty. Nie udaje mi się tego powstrzymać.

Wymiotuję, dosłownie milimetry od ciała Huntera. Szlag, trochę w bok i zwymiotowałabym na niego.

– Cholera, Brooke – mówi zmartwiony, chwyta moje włosy, żebym przypadkiem ich sobie nie ubrudziła i masuje mnie po plecach.

– Przepraszam – łkam cicho, ciągle wymiotując.

– Nie masz mnie za co przepraszać. Ile ty wypiłaś?

– Właśnie bardzo mało, jedno albo dwa piwa. Nie więcej... Nigdy mi się to nie zdarzyło...

Jestem zażenowana tym, co się dzieje. Hunter widział mnie już w okropnym stanie, ale to jest zupełnie coś innego.

– Pilnowałaś cały czas swojego kubka? – pyta ze śmiertelną powagą w głosie.

Muszę się zastanowić, bo nie pamiętam.

– Chyba tak.

– Chyba, czy na pewno? To jest różnica, Brooke, a ja muszę wiedzieć.

– Nie wiem, możliwe, że na chwilę się odwróciłam z Mindy i wtedy nie miałam na oku swojego piwa... Nie jestem pewna.

– Kurwa! Ktoś musiał ci coś tam dosypać...

– Dzieją się tu takie rzeczy? – pytam czkając.

Nie mam już czym wymiotować, ale czuję, że wciąż mnie męczy i mi się odbija. Potrzebuję wody.

– Żebyś wiedziała... Niektórzy ludzie tutaj są niebezpieczni. Jeśli pojawił się gdzieś tutaj Jess, to byłby w stanie to zrobić.

– Jess? – pytam, bo coś mi świta to imię.

– Tak, można powiedzieć, że to mój największy rywal, ale jest jedna różnica. Ja działam uczciwie, a on niekoniecznie... To ten typ spod ciemnej gwiazdy.

To imię naprawdę wydaje mi się znajome, gdzieś musiałam je słyszeć. Wtedy to do mnie dociera.

– Cholera – mówię na głos

– Co się stało?

– Wiem, który to Jess.

– Co? Skąd? Czemu nic o tym nie wiem?

– Na imprezie na którą mnie zabrałeś i zniknąłeś. Uczepił się mnie i właśnie wtedy poznałam Mindy.

– Kurwa. Jedziemy do domu. Musisz się położyć, bo nie wiem, co ci podał, ale na pewno coś musiał.

– Hunter znam swój organizm i wiem, że po takiej ilości alkoholu nic by mi nie było...

– Mam to załatwić?

– Nie, po prostu jedźmy do domu.

– Jesteś pewna? Nie lubię robić takich rzeczy, ale jak trzeba, to nie ma sprawy... A nawet bardzo chętnie. Gość się prosi o to już od daaawna.

FrienefitsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz