4

114 18 2
                                    

Siedzimy w aucie. Hunter prowadzi w ciszy, ale widzę, jak co jakiś czas na mnie zerka.

– Gdzie jedziemy?

– Do mnie.

Robi mi się słabo, co jeśli on też będzie chciał mnie skrzywdzić? Co jeśli na coś liczy i dlatego zabiera mnie do siebie?

– Spokojnie, nie skrzywdzę cię – mówi, jakby wyczuwając moje obawy.

– Dddziękuję – jąkam

Wszystko mnie boli. Nie czuję twarzy. Nie wiem, ile razy Patrick mnie uderzył, ale czuję, że mogło się to skończyć jakimś krwotokiem wewnętrznym, po tylu kopnięciach.

– Powinniśmy jechać do szpitala, żeby zobaczył cię lekarz.

Od razu kręcę głową.

– Żadnego lekarza, nie mam ubezpieczenia.

Pracuję na czarno, bo inaczej nie chcieli mnie nigdzie zatrudnić. Hunter ciężko wzdycha.

– Mój tata jest lekarzem. Mogę do niego zadzwonić, może poprosi kogoś stąd o przysługę.

– Nie mówiłeś, że masz mu pomóc w firmie?

– Tak. Jest lekarzem, ale już nie pracuje w zawodzie. Poszedł w innym kierunku. Kiedyś ci to opowiem. Teraz są ważniejsze rzeczy. Mój współlokator jest w mieszkaniu.

Kiwam jedynie głową.

W końcu auto się zatrzymuje. Hunter wysiada, ciągnę za klamkę, ale nie mam siły, aby otworzyć drzwi.

– Poczekaj, pomogę ci – mówi i chwyta mnie, aby pomóc mi wysiąść. Znów się wzdrygam na jego dotyk.

– Wiem, przepraszam, ale inaczej cię stąd nie wydostanę. Zniesiesz to przez chwilę? – Spogląda mi prosto w oczy.

Boję się, ale pozwalam mu. Zmuszam swoje ciało, aby tym razem nie reagowało na dotyk.

Zadziwiające. Jeszcze kilka godzin temu, byłam podniecona na samą myśl o tym, że Hunter będzie mnie dotykać, a teraz jestem przerażona.

Wciąż nie rozumiem, co odwaliło Patrickowi. Nigdy nie był idealny, ale to, co zrobił dziś przekroczyło wszelkie granice.

– Nie dam rady iść – mówię, próbując postawić chociaż jeden krok samodzielnie.

– Mogę cię zanieść, ale musisz mi pozwolić się dotknąć. Jeśli będzie ci lżej, mogę zarzucić na ciebie jeszcze bluzę.

Kiwam znów głową. Boże, skąd on się urwał? Zawsze jest taki pomocny wobec obcych, czy co?

– Stary, zamawiamy... – współlokator Huntera przerywa, gdy dostrzega mnie na jego ramionach.

– Nie teraz, Nick.

– O kurwa, co się stało? Potrzebujecie pomocy? Wezwać gliny?

– Zamknij się. Otwórz drzwi od mojego pokoju, przynieś mokry ręcznik, apteczkę i lód – instruuje go Hunter, a Nick uważnie słucha, ale ciągle mi się przygląda. Wiercę się, bo czuję się niekomfortowo. Zdaję sobie sprawę, jak wyglądam. Mam podarte ubranie, jestem na wpół naga i pewnie mam całą obitą twarz.

– Już lecę.

– Brooke. Mogę tak do ciebie mówić, czy wolisz Brooklyn?

– Może być Brooke.

Mówienie sprawia mi ogromny ból.

– Co on ci zrobił? Robią ci się siniaki na szyi. Ten skurwiel mógł cię zabić. Zniszczę go. Przysięgam.

FrienefitsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz