7

94 9 0
                                    

Brooklyn

Bycie w ramionach Huntera było miłe, ale jednocześnie przerażające. Paraliżował mnie strach, musiałam sobie przypominać, że to nie Patrick, to Hunter, który sprawia, że czuję się bezpieczna. On mnie nie skrzywdzi, uratował mnie.

Pozwoliłam sobie na chwilę słabości i go przytuliłam. Czułam, jaki był wtedy spięty. Chyba się bał poruszyć, aby mnie nie spłoszyć. Miło było być w jego ramionach, chociaż przez tą chwilę. Gdyby nie wypalony wcześniej skręt, pewnie bym tego nie zrobiła, ale byłam odrobinę upalona przez co zrelaksowana, na tyle, na ile to możliwe.

Jestem wdzięczna Hunterowi za wszystko, co dla mnie zrobił i wciąż robi.

*

Nazajutrz budzę się znów przerażona. Już rozpoznaję pokój, w którym jestem, ale znów czuję wzbierający się we mnie krzyk. Znów to samo. Ponownie śnił mi się Patrick i wszystkie okropne rzeczy, które mi zrobił. Nie wiem, czy kiedyś będę w stanie jeszcze normalnie spać, bez tego przerażenia wewnątrz.

Naciski Huntera w końcu mijają, chyba wreszcie zaczyna do niego docierać, że i tak nie pójdę do szpitala, to nie ma sensu. Pytaliby o różne rzeczy, a ja i tak nie mogłabym prawie nic powiedzieć.

– Muszę wyjechać. Wrócę jutro, najpóźniej pojutrze. Jestem potrzebny ojcu w firmie – Hunter pojawia się w pokoju.

Robię drobne postępy, bo już nie wzdrygam się za każdym razem, gdy słyszę jego głos. Powoli jest coraz lepiej. Może kiedyś nie będę panikować na myśl o tym, że jakiś facet będzie musiał mnie dotknąć. Kiedyś. Na pewno nie w najbliższej przyszłości.

– Musisz? – pytam zasmucona, bo jego nieobecność oznacza, że będę tu sama z Nickiem.

– Muszę, jestem potrzebny, ale wrócę. Tylko Brooke, jest pewien problem. Wyjeżdżam za tydzień, już na stałe – mówi ciężko wzdychając.

– To miały być dwa tygodnie...

– Wiem, ale sprawy się skomplikowały. Nie mogę na to nic poradzić. Obiecałem ojcu.

– Rozumiem. Czyli mam kilka dni, żeby wymyślić, gdzie się podziać?

Łzy stają mi w oczach, a Hunter zwiesza głowę. Nie tego się spodziewałam, ale nie mogę mieć do niego pretensji, absolutnie żadnych. To nie jego wina. Wiedziałam, że tak się stanie, tylko sądziłam, że będę miała te dwa tygodnie.

– Nie płacz. Pomogę ci coś wymyślić, jakoś to ogarniemy. Razem.

Wciąż nie rozumiem, dlaczego on to wszystko robi. Chyba nie chcę wiedzieć.

*

Nick ze mną nie rozmawia, unika mnie, a ja jego. Dwa dni bez Huntera upływają mi na bezmyślnym wpatrywaniu się w ekran telewizora. Nie mam co ze sobą zrobić. Żadne koleżanki do mnie nie piszą, bo ich nie mam. Przez Patricka odcięłam wszystkie znajomości, czego cholernie żałuję.

Mam osiemnaście lat, a przeszłam o wiele więcej niż zdecydowana większość moich rówieśników. Sama się utrzymuję już od dawna. Nie miałam wyjścia. Zostałam porzucona przez matkę, wystąpiłam o usamodzielnienie się, bo nie miałabym najmniejszej szansy na adopcję, a domy tymczasowe lub zastępcze nie wchodziły w grę. Nie chciałam uczestniczyć w tym cyrku. Było ciężko, do momentu aż poznałam Patricka. Później było trochę lepiej. Związek i mieszkanie z nim pozwoliło mi skończyć szkołę, ale z każdym następnym dniem między nami robiło się coraz gorzej. Żałuję, że nie miałam odwagi zakończyć tego związku dużo szybciej, lecz strach przed wylądowaniem na ulicy był zbyt wielki, aby to zrobić. Mimo tego całego zła, które się wydarzyło, cieszę się, że poznałam Huntera. Dzięki niemu uwolniłam się od Patricka. Cierpię i zostałam mocno skrzywdzona, ale przynajmniej już nie mam z nim nic wspólnego, a to jest najważniejsze. Teraz mogę patrzeć tylko naprzód, nie wstecz.

FrienefitsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz