- O są i nasi rajdowcy - Phoebe przeszła obok nich, zarzucając włosami. Cleo zmierzyła wzrokiem Nicka, Demi Lare, a Rebekah się nawet na nich nie popatrzyła.
Siedzieli jedenastką pod gabinetem dyrektora na podłodze i czekali. Ludzie przechodzili obok nich, szeptali do siebie i pokazywali coś na telefonach. Brakowało tylko Alexa, którego rano nie było w domu. Claire martwiła się okropnie. Nie powiedziała przyjaciołom, że nie ma z nim nawet kontaktu, tylko, że rano uznał, że nie ma siły na szkołę i chce zostać sam. Dzwoniła do niego kilkanaście razy i napisała ze sto esemesów, a najgorsze jest to, że po szkole szła na grupę wsparcia, na której szukali wybranki Maxa, a potem obiecała popilnować Caroline. Mogła zacząć go szukać dopiero wieczorem, ale liczyła, że do tego czasu się odezwie.
- Dajcie znać, jak was nie wyrzuci ze szkoły - Brad się do nich uśmiechnął i pokazał, że trzyma za nich kciuki, a oni wszyscy tylko unieśli na niego brwi.- Jak coś, to się za wami wstawie.
Podziękowali i weszli na wezwanie do gabinetu. Oczywiście się tam wszyscy nie zmieścili.
- Nie ważcie się nawet robić sobie kawy - zaczął dyrektor, gdy Jasper otwierał już usta. Usiedli gdzie tylko był kawałek wolnej przestrzeni. Nic nie mówili.- Wiem, że pewnie jesteście zdenerwowani, że szkoła tak ingeruje w życie prywatne. Ale wasi rodzice uważają, że robię dobrze. Zgodzili się na to, żebyście wykonywali prace, które wam zadam. Chyba że chcecie opuścić szkołę? Wątpię, że z opinią jaką wam wystawie, przyjmą was niecały miesiąc przed zakończeniem.
Wszyscy spojrzeli na niego wzrokiem, który mówił, że wszystko im jedno.
- Zostaną wam wyznaczone dyżury sprzątania szkoły, robienia dekoracji i karnych prac. Wiem, że w wyścigu brały udział dwa wasze auto. Biały jaguar pana Castalawa i czarne audi pana Browna?
Chłopcy kiwnęli głowami, chociaż samego Damona tam nawet nie było.
- Dołączycie do Jamesa i Alexa w charytatywnej pracy przez okres wakacyjny u mojego brata.
Damon mógł powiedzieć, że on nie ponosi żadnej winy, ale wiedział, że wkopałby przyjaciół jeszcze bardziej. Obydwoje z Nickiem zwinęli usta w wąską kreskę.
- Wasi rodzice wyrażają na to zgodę. Czy macie jakiś sprzeciw?
A wszyscy oni mieli sprzeciw przeciwko całemu jego nauczaniu i w ogóle całej tej szkole. Poczuli nienawiść i chyba każdy z nich w tym momencie podjął decyzje o tym, żeby wyjechać stąd jak najdalej. Ale Claire wiedziała też, że gdyby Damon nie wrócił to ich paczki by się nie połączyły znowu i nie byłoby w ogóle tej sytuacji.
A potem spojrzała na swoich przyjaciół.
I musiała przyznać sama przed sobą, że bycie w tym bagnie z nimi jest lepsze niż całkowity brak ich obecności. Westchnęła.
Gdy wyszli z gabinetu równie szybko wyszli ze szkoły. Trafili na ojca trojaczków, Aria stanęła jak słup, a Phoebe, która za nimi wyszła, żeby wrócić do domu, potknęła się widząc grobową minę ojca.
- Kto to?- spytał Max, gdy Claire też wytrzeszczyła oczy.
- Ojciec Hardcastlów - szepnął mu Nick. Wszyscy w piątkę stali i nawet nie mrugali, do tego jeszcze dołączyła Phoebe.
- Gdzie Alexander?- spytał ich ojciec.
W odpowiedzi dostał cisze, ale wciąż wyczekiwał odpowiedzi.
- Nie było go dzisiaj nawet w szkole - odparła Phoebe i Claire miała ochotę ją udusić tutaj i teraz.
- Przekaż mojego synowi, że ma się pojawić jeszcze dzisiaj w domu - powiedział do Claire, która się nawet nie poruszyła.- Zapraszam do auta - kiwnął na swoje córki, które wsiadły bez mrugnięcia okiem do dużego terenowego auta. Nawet inni uczniowie ich obserwowali. Zapanowała ogólna grobowa atmosfera.

CZYTASZ
Dancing on the glass
RomanceNiewypowiedzianie źle nam było z tą całą dorosłością, więc za wszelką cenę postanowiliśmy nie dorastać. Niestety wszechświat stanął do walki z naszym buntem i krótko mówiąc, rozerwał nas na strzępy, nie dając szansy wziąć nawet oddechu.