17. Fajerwerki

5 0 0
                                    

To było niczym marzenie...
Marzenie, które spełnił specjalnie dla niej.
Marzenie dające nadzieję na lepsze jutro.
Marzenie, które było tak odległe.
Marzenie to, będą pamiętać już na zawsze.

~~~~~

Samuel

Sam nie wiem, dlaczego ostatnimi czasy tak często się uśmiecham, może po prostu wszystko idzie tak, jak zawsze chciałem?

To przez nią.

Być może.

Samo wspomnienie dziewczyny przyprawia mnie o przyjemne dreszcze. Chłopaki twierdzą, że się zmieniłem, a zemsta odeszła na bok. Oczywiście nie mają racji, wciąż potrzebuje Kiary tylko i wyłącznie do zemsty na Lancolmie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to kto wie, może zostanie z nami. Chociaż... Jeśli się dowie, dlaczego tak naprawdę ją zwerbowaliśmy, to sama odejdzie. A prędzej, czy później prawda wyjdzie na jaw, ale wolałbym, żeby to stało się później.

Gdy przyszła do klubu, a później zaczęła myszkować za ladą, miałem ochotę krzyknąć. Coś jednak mi nie pozwoliło, stanąłem za nią, a reszta zadziała się sama. Nie wiem, skąd wzięło się to uczucie, kiedy się wyprostowała. Podskoczyła ze strachu, co niesamowicie mnie rozbawiło, postanowiłem ciągnąć tą grę dalej. Dłonie same znalazły drogę do jej talii.

— Przestraszyłaś się, Onyks? — wychrypiałem do jej ucha, na co dziewczyna zdecydowanie się rozluźniła. Rozpoznała mnie. — Nie wiesz, że w takie miejsca nie chodzi się samemu?

Mogłem sobie tylko wyobrazić, jak przewraca oczami. Zawsze to robi, gdy się z nią droczę. Niemal straciłem oddech, gdy chciała się odsunąć, ale postawiła złe kroki i znalazła się jeszcze bliżej, a jej pośladki dotknęły mojego czułego miejsca. Błagałem w myślach, żeby nic nie poczuła, bo inaczej przegram swoją własną rozgrywkę. Przycisnąłem ją jeszcze bliżej, śmiejąc się z jej zawstydzenia, które czuć z kilometra.

— Dlaczego? To przecież pusty klub, co może mi się stać? — jej głos był nienaturalnie przyciszony, co dało mi jeszcze więcej satysfakcji.

Już jest moja.

— Może dlatego, że ktoś popierdolony, mógłby cię zajść od tyłu — w tym momencie jedną rękę owinąłem szczelnie wokół jej talii, a drugą przeniosłem na szyję — dokładnie, jak ja, po czym zacząć cię dusić albo co gorsza zgwałcić.

Nie spodziewałem się braku reakcji z jej strony, zbiła mnie tym z tropu. Powinienem się teraz odsunąć i obrócić tą sytuację w żart, ale nie mogłem. Ona za bardzo mnie pociąga, może gdyby nie była aż tak seksowna, to nie byłoby problemu. Wykorzystałem fakt, że nie protestowała, przysunąłem nos do jej szyi, od razu poczułem te cholerne perfumy - owocowy z domieszką czekolady. Kiedy chciałem złożyć kilka pocałunków, nagle się zawahałem, ale na kilka sekund, gdy zobaczyłem dreszcze podniecenia wróciłem do gry. Utworzyłem trasę z pocałunków prosto pod ucho, co było strzałem w dziesiątkę. Najdelikatniej, jak potrafiłem, zassałem to miejsce, a w odwecie dostałem słodkie sapnięcie.

— Chyba komuś się podoba, co? — mruknąłem z ciężkim głosem wprost do jej ucha, zaciskając swoją dłoń na kobiecej szyi bardziej.

— Odbierasz mi tlen, t-to dlatego. Odsuń się, przestrzeń osobista. — szeroki uśmiech wkradł się na moje usta, kiedy usłyszałem drżenie jej głosu. Wiedziałem, co robię i jak wielkie wyzwanie dałem dziewczynie.

— Nie odsunę się, widzę, jak na mnie reagujesz, maleńka.

— BOŻE ŚWIĘTY, ZNAJDŹCIE SOBIE POKÓJ DO CHOLERY! — gwałtowne uniesienie głowy przez dziewczynę, którego się nie spodziewałem, totalnie mnie zaskoczyło, przez co zarobiłem dość silny cios w brodę. Skubana ma parę, bo trochę zabolało. Od razu złapałem się w bolące miejsce, odsuwając się kilka kroków w tył.

Revenge [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz