To było niczym bezkresne niebo...
Niebo, które obserwowali w każdą noc.
Niebo pełne gwiazd, one widziały ich koniec i początek.
Niebo, które chciało być dla nich przyjemną ostoją.
Niebo przestało istnieć, bo ich już nie było.~~~~~
Czasami marzenia są niezwykle odległe i jesteśmy wręcz przekonani, że za nic w świecie się nie spełnią. Jednak nigdy nie powinniśmy przestać marzyć, bo nigdy nie wiemy, które z nich uda nam się wcielić w życie.
Będąc małą dziewczynką posiadałam wiele planów do zrobienia w przyszłości, mogłam je zrealizować. Gdy tata umarł, razem z nim każda jedna myśl o moich ,,planach". Wszystko się posypało, więc mogłam wrzucić prawdopodobną przyszłość do odległej szuflady podpisanej jako ,,marzenia, których nie spełnię". Nie byłam zła na siebie, pogodziłam się ze swoim losem.
Dlatego stojąc teraz przed tabliczką z napisem ,,Boston", nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Miałam wrażenie, że jestem w śnie, z którego nie chciałam się budzić.
— Zamknij buzię, bo mucha ci wleci. — rzucił kąśliwą uwagę, ale jedyne co zrobiłam, to wystawiłam w jego stronę środkowy palec, pokazując, jak bardzo mam w dupie, co mówi.
Gdybym go słuchała, zepsułby całą atmosferę tego miejsca, co wprawiłoby mnie w duże niezadowolenie. Wolałam uniknąć jego komentarzy i zatracić się w gapieniu na metalową tabliczkę.
Po dziesięciu długich minutach, kiedy w końcu w pełni do mnie dotarło gdzie jestem, pozwoliłam brunetowi zaprowadzić się do auta i ruszyliśmy do tętniącego życiem miasta. Nie byłam w stanie powiedzieć, jak bardzo podobało mi się to miejsce, zwłaszcza, że w jakimś stopniu znajduje się pośrodku moich marzeń.
— Dokąd teraz? — zapytałam, obserwując mijane domy i budynki.
— Do naszego tymczasowego lokum. Tyle, że rzeczy odłożymy dopiero po dziesiątej w nocy, do tego czasu zwiedzamy.
W tamtym momencie nawet nie zakodowałam, co dokładnie mówi, poza tym, że odwiedzimy kilka miejsc urokliwego Bostonu. Ludzi było bardzo, ale to bardzo dużo, nawet na chodnikach nie ma miejsca do chodzenia. Co i rusz migały mi knajpki, sklepiki i sporo kwiaciarni, jak na tą dzielnice miasta jest całkiem przyjaźnie.
Po kilkunastu minutach zatrzymaliśmy się przy sporych rozmiarów kościele na obrzeżach, który wydawał się opuszczony. Budowla miała niezwykłe witraże w oknach, od których odbijało się światło. Drzwi w odcieniu ciemnego brązu zdecydowanie potrzebowały renowacji, z resztą jak cały obiekt. Chłopak pierwszy ruszył do środka, ja przez chwilę napawałam się widokiem, dookoła, las i krzaki, a na środku taki monument. Weszłam do środka, podłoga z każdym moim krokiem skrzypiała głośniej. Na środku stało kilka ławek, na przeciw drzwi pod ścianą był ołtarz, a na nim namalowane wiele pentagramów. Wszędzie walały się puste butelki albo pozostałości po nich, kartony i strzykawki. Zapewne to miejsce służy młodzieży i tutejszym miłośnikom alkoholu za miejsce spotkań. Nad nami przy samym suficie wisiał ogromny szklany żyrandol, który jako jedyny zachował się w nienagannym stanie. Znajdowało się tutaj drugie piętro, z którego można było oglądać mszę, a także było to specjalne miejsce dla chóru.
Obróciłam się, gdy coś za mną wydało niepokojący dzwięk. Wzrokiem prześledziłam dokładnie drugie piętro, ale nic nie znalazłam. Postanowiłam podejść do schodów, nie chciałam na nie wchodzić, jednak moja wola jest dość słaba. Kroki stawiałam bardzo ostrożnie, miałam obawy, że cała konstrukcja zaraz się zburzy. Góra zaparła mi dech w piersi, słońce wpadające przez okna, zostawiało kolorowe smugi światła. Drobinki kurzu mieniły się, powoli opadając na połamane ławki. Oprócz kilku książek nie było tu nic, mimo to cały kościół miał urok.

CZYTASZ
Revenge [+18]
Roman pour Adolescents,,Zemsta bywa droga, jednak ona jest w stanie zapłacić każdą cenę." Kiara Ramsey jest dwudziesto dwu letnią młodą dziewczyną, która ledwo wiąże koniec z końcem, pracując w pizzerii, gdzie rozwozi pizzę. Gdyby nie te jedno wydarzenie kilkanaście lat...