To było niczym jeden dotyk...
Dotyk, który zostawiał ślady na ich ciałach.
Dotyk był ich ostatnim wspólnym grzechem.
Dotyk, który sprowadził ich na sam koniec.
Dotyk na ich skórze, tworzył blizny, przypominające o wspólnym złamaniu zasad.~~~~~
— Dokąd teraz, Panie motocyklisto? — zapytałam, dysząc ciężko.
— Za mną, Onyks. — powiedział, a następnie złączył nasze palce i ruszył do głównego akademika.
— Dlaczego?
Za każdym razem, gdy mnie tak nazywał, do mojej pamięci wpadały kolejne wspomnienia taty.
— Co ,,dlaczego"?
— Czemu nazywasz mnie „Onyks"?
Możliwe, że się spiął, ale ciężko mi było to dostrzec, gdy wszędzie panowała niemal idealna ciemność. Jednak nabrał więcej powietrza, które zaraz wypuścił, pokazując, jak bardzo nie ma ochoty o tym rozmawiać. Nie ma opcji, że odpuszczę.
— No?
— Jesteś irytująca.
Wywróciłam oczami.
— Po prostu twoje oczy przypominają mi ten kamień, każda kobieta w mojej rodzinie go uwielbia. Nie to, że chciałem być inny, ale zarzekałem się tego koloru, ale... Cóż, wszyscy mieli rację. Onyks działa hipnotyzująco. Ciężko oderwać od niego wzrok — zatrzymał się, obrócił i przyciągnął mnie do siebie. Skupił spojrzenie na moich wargach, skanując ich obrys. Przełknęłam ślinę, czując szybsze bicie swojego serca. Cholera. — Można powiedzieć, że dłuższe obserwowanie twoich tęczówek sprowadza gęstą mgłę na umyśle. Czasami bardzo chcę zrobić z tobą niegrzeczne rzeczy... — westchnął przy moich wargach, opierając swoje czoło o moje.
Ja patrzyłam na niego oniemiała, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów. Nawet jeśli bym jakieś znalazła, nie sądzę, że byłyby dobre. Nie ma żadnej poprawnej odpowiedzi na jego wyznanie. I choćbym chciała, to nie mogę zaprzeczyć, że Samuel nie działa na mnie fizycznie, bo byłoby to kłamstwo. Pociąga mnie, nawet bardzo, dopóki nic nie mówi. Jak tylko otwiera usta cały czar znika, a ja przestaje mieć chęci do słuchania go.
— Idziemy dalej. — powiedział, ciągnąc mnie na stare schody.
Wnętrze Harvardzkiego akademika dosłownie dawało klimat dormitoriów z Harrego Pottera, nie było stare, oczywiście nie wyglądało na tyle lat ile ma, ale czuć tą woń starych książek i leśnego drzewa. Korytarz za dnia zapewne był słabo oświetlany przez żarówki z żółtym światłem, więc ciężko było dostrzec przeszkody, a co dopiero teraz, gdy wszystkie są wyłączone. Naprawdę się starałam, ale nie moja wina, że ktoś zostawił na środku jakiś plecak. Oczywiście nie zauważyłam go, co skutkowało moim potknięciem się, jednak zanim moje ciało zderzyło się z podłogą, ręce Samuela oplotły moją talię, chroniąc przed upadkiem.
Chłopak przybliżył swoją twarz do mojego ucha, szeptając:
— Następnym razem mi przypomnij, żebym nie brał cię na akcje, w których trzeba być cicho.
— Pierdol się. — syknęłam cicho, wyszarpując się z jego uścisku.
— Nie kuś. — mimo ciemności dało się zobaczyć te idealnie białe zęby, układające się w cwaniacki uśmieszek.
Nie mógł tego zauważyć, ale i tak wywróciłam oczami. Momentami jego pewność siebie mnie zabijała.
Po kilkunastu długich minutach dotarliśmy na dach, na pieprzony dach Harvardu. Planetarium było cudowne, ale widok gwiazd z tego miejsca to zupełnie inny wymiar. Bezchmurna noc idealnie nadawała się do obserwowania tych małych punkcików, które świeciły jaśniej niż zwykle. Przyjemny ciepły wiatr muskał moją twarz, dodając orzeźwienia. Stanęłam na samej krawędzi budynku, patrząc to w górę to w dół.
CZYTASZ
Revenge [+18]
Teen Fiction,,Zemsta bywa droga, jednak ona jest w stanie zapłacić każdą cenę." Kiara Ramsey jest dwudziesto dwu letnią młodą dziewczyną, która ledwo wiąże koniec z końcem, pracując w pizzerii, gdzie rozwozi pizzę. Gdyby nie te jedno wydarzenie kilkanaście lat...