Dodatek #1

262 12 28
                                    

—✧—

  Poraz kolejny siedzę na cmentarzu. Siedzę przed nią i płaczę. Tak bardzo nie potrafię poradzić sobie z tym, że jej już nie ma. Nie ma i nie będzie.

Już jej nie zobaczę.

Nigdy.

Tak bardzo chciałbym do niej dołączyć, lecz wiem, że nie mogę jej tego zrobić. Ruby by tego nie chciała.

— Cześć skarbie — wyszeptałem. Poczułem jak spod moich powiek zaczęły spływać łzy. — To 205 dzień odkąd ciebie już tutaj ze mną nie ma. Przychodzę tu do ciebie codziennie i codziennie przynoszę ci nowy bukiet wrzosów. Błękitne, te które tak bardzo kochasz — zaśmiałem się delikatnie. I do tej pory nie wiem, czy był to śmiech spowodowany niemocą, bezradnością, czy może zwykłym rozbawieniem, że rozmawiam z osobą, której zwyczajnie ze mną nie ma — Kocham cię, wiesz? Musisz wiedzieć, że myślę o tobie przez cały czas. Wyobrażam sobie, że jesteś tu ze mną. Że mieszkamy razem, i że mamy wspólne plany. Tak bardzo bym chciał, żeby to była prawda — wierzchem dłoni starłem kilka kropel łez, spływających po moich policzkach. — Chciałbym żebyś tu była. Żebyś powiedziała, że mnie kochasz. Żebyś się do mnie przytuliła. Chciałbym spojrzeć w twoje piękne zielone oczy, usłyszeć twój głos, śmiech... — oparłem swoją głowę na rękach, których palce zacisnąłem mocno na skórze głowy. — Ale nie mogę... — zacisnąłem mocno powieki.

Czułem jak w moim gardle rośnie ogromna gula, której w żaden sposób nie potrafiłem przełknąć. Próbowałem się nie rozpłakać, ale nie potrafiłem.

Słabość...

Bezsilność...

Jestem tchórzem. Nie potrafię poradzić sobie ze śmiercią bliskiej osoby. Przecież w życiu tak się zdarza. Inni dają radę, a ja nie.

Jestem do bani.

— Tęsknie za tobą — wyznałem. — Nie potrafię bez ciebie żyć. — wyłkałem i zacisnąłem usta w wąską linię.

Moje oczy znów się zaszkliły, a wargi zaczęły drżeć. Nie potrafiłem opanować swoich emocji.

— Zaśpiewam ci piosenkę. Dobrze?

Need a break przypominało mi o niej. Bo w końcu napisałem tą piosenkę specjalnie dla niej. Pamiętam ten dzień, w którym Ruby powiedziała, że chciałaby, aby ktoś coś takiego dla niej zrobił.

Gdy się o tym dowiedziałem, od razu gdy przyszedłem do domu, zacząłem pisać.

Specjalnie dla niej.

Nie mam pojęcia dlaczego, ale czułem, że chciałem uszczęśliwić Ruby, za wszelką cenę. Czułem, że musiałem ją chronić, jak skarb. Kruchy, łamliwy skarb. Byle dotknięcie, a może pęknąć.

Ale zawiodłem.

Bo jej już nie ma.

Nie ochroniłem jej.

Pozwoliłem jej siebie zniszczyć.

Zawiodłem...

To moja wina...

Znowu poczułem łzy. Ostatnio odwiedzały mnie coraz częściej. Przetarłem swoje opuchnięte oczy i spojrzałam na zdjęcie szatynki.

Po moich policzkach spłynęły nowe łzy...

Won't you forget me now — wyłkałem.

Do mojej głowy natychmiast wróciły wspomnienia z łazienki. Gdy widziałem Ruby całą w krwi. Gdy dziewczyna umierała mi na kolanach, a ja nie mogąc nic zrobić, po prostu dla niej  zaśpiewałem.

Need a break - Jann ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz