Rozdział 12

265 16 60
                                    

  Polecam słuchać w trakcie czytania "Another love"

Nie zabijcie mnie!

—✧—

   Spacerowałam późnym wieczorem, po pustych ulicach Warszawy. I choć wiedziałam, że w moim życiu jest wspaniała osoba, i tak czułam pustkę. Tą okropnie przytłaczającą i wyrzerającą mnie pustkę.

A to wszystko dlatego, że obiecałam coś, czego obiecać nie powinnam.

Niszczyłam w ten sposób samą siebie. Chciałam tak bardzo, pociąć swoją skórę i w końcu poczuć spokój. Ten błogi rodzaj spokoju, w którym nie myślałam, bo mój umysł zajęty był czymś innym.

Ale nie mogłam tego zrobić.

Moje własne myśli zaczęły mnie wykańczać. Nie dawałam już sobie rady. I chodź raz było dobrze, za chwilę wszystko ponownie się waliło.

A dobrze było tylko w tedy, gdy był przy mnie Janek.

Ale przecież on nie mógł być, wyłącznie dla mnie. Nie mógł przez cały czas przy mnie być, bo też miał swoje życie. Karierę...

Do moich uszu dobiegła znana mi melodia. The night we met. Przy tej piosence poznałam Janka. Dokładnie o tej samej porze, co teraz. Jako jedyny z grona wracających osób do domu, podszedł do mnie i spytał o moje samopoczucie.

Jest zbyt dobry dla mnie.

Nie zasługuje na niego.

Blondyn dał mi wszystko. Miłość, zrozumienie, chęć słuchania mnie, a nawet wrzosa z papieru, którego po mimo trudu, zrobił dla mnie. Ochronił, przed wywołującym we mnie strach, facetem. Przyjechał po mnie w nocy i  pomógł mi, a do tego wszystkiego, zawsze pojawiał się w tedy, gdy naprawdę go potrzebowałam.

Był wspaniałym człowiekiem. Co za tym idzie zasługiwał na kogoś wiele lepszego ode mnie. Ja, byłam tylko problemem. Użalajacą się nad sobą dziewczyną.

Tak podpowiadały mi moje myśli.

Było ciemno. Chodziłam po zupełnie pustym parku, w którym tylko nieliczne ławki, zostały oświetlone przez ciepławe światła latarni. Usiadłam na jednej, z tych ławek które znajdowały się blisko latarni i spuściłam swoją głowę w dół, podpierając ją na rękach, tak że widziałam swoje buty.

Na ziemię, spadły kolejno trzy krople łez, które najpierw opuściły moje, zmarnowane już oczy od płaczu, a następnie spłynęły po ciepłych i czerwonych policzkach.

— Co ja zrobiłam... — wyszeptałam do siebie, złamanym i pełnym żalu głosem.

Swoje palce u dłoni wciągnęłam pod warstwę grubych, kasztanowych włosów, które były już okropnie splątane. Ze świstem nabrałam łapczywie powietrza do płuc, po czym załkałam.

— Boże, jaka ja jestem głupia — wycedziłam przez zęby.

Z moich oczu, znowu trysnęły łzy. Płakałam tak bardzo. Nie potrafiłam się uspokoić. Czułam ogromny niepokój oraz zaciśnięty żołądek, przez który było mi nie dobrze. Moje dłonie lekko drgały, a paznokcie wbijały się w skórę głowy.

Jak ja mogłam obiecać coś, czego po prostu nie jestem w stanie przystopować?

Musiałam pociąć swoją skórę. Nigdy nie czułam tak wielkiej chęci zrobienia tego. Moje myśli, były jedną ogromną chmurą, która mnie do siebie wciągała.

Need a break - Jann ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz