—✧—
Pierwszy raz przespałam większość nocy i mogę uznać to za progres w moim wykonaniu. Obudziłam się naprawdę wyspana, jednak sińce pod oczami nadal nie znikały. Jedna przespana noc na milion innych nie sprawi, że mój wygląd się polepszy o sto osiemdziesiąt stopni.
A szkoda.
Było dzisiaj bardzo gorąco, więc stwarzało to dla mnie niemały problem.
Otóż musiałam założyć koszulkę z krótkim rękawem...
Wybrałam jakąś pierwszą lepszą z nadrukiem na plecach, a do tego luźne, krótkie spodenki. Nałożyłam chyba cały podkład na swoje ręce, po czym starannie, niczym profesjonalna makijażystka, wklepałam miękką gombeczką.
Związałam swoje proste, długie włosy w niedbałego koka i zeszłam na dół. Na całe szczęście mojej mamy nie było w domu, więc na spokojnie mogłam przeżyć dzisiejszy dzień.
Chciałam zrobić sobie płatki, jednak nie było mleka. Ja, jako iż nie rezygnowałam tak szybko z mojego ulubionego posiłku, postanowiłam pójść do jakiegoś super marketu.
Założyłam buty, po czym wyszłam z domu, uprzednio zamykając drzwi. Na zewnątrz było tak upalnie, że bałam się, iż podkład, który świetnie kamuflował moje poranione ręce, zmyje się razem z potem.
W sklepie na szczęście było dosyć chłodno, więc nie myślałam już tak bardzo o moich rękach i znajdującym się na nich podkładzie. Podeszłam więc do odpowiedniej półki i zaczęłam analizować, które mleko będzie najlepsze.
Z moich rozmyślań wytrąciły mnie dwie dziewczyny, które przez cały czas coś do sobie szeptały i chichotały. Jedna była wysoką brunetką o jasnych oczach i długich nogach. Druga natomiast była niską blondynką z piegami i tęczówkami w kolorze mlecznej czekolady.
Zamarłam.
To była ona. Amanda – moja najlepsza przyjaciółka, z którą znałam się od dziecka. Która pocieszała mnie, kiedy opowiadałam jej o moich problemach z mamą. Która wspierała mnie i moje marzenia, jak nikt inny. Która wierzyła we mnie oraz ta, która mnie zwyczajnie zostawiła.
Jak zabawkę, która stara, nieco poszarpana i ledwo trzymaiąca się przy życiu, zwyczajnie straciła jej zainteresowanie.
Więc zastąpiła ją nową, lepszą...
Zostawiła mnie w najgorszym dla mnie w życiu okresie. Kiedy ledwo utrzymywałam się przy życiu. Kiedy było ze mną tak źle, że zamykałam się w pokoju na cały dzień i z niego nie wychodziłam. Kiedy nie jadłam, nie piłam, po prostu nie funkcjonowałam. Byłam cieniem samej siebie, który już powoli znikał. A ona mimo to, zostawiła mnie...
Zostawiła, mimo iż wiedziała, że to jeszcze gorzej wpłynie na moją psychikę.
Bo wpłynęło.
W tamtym momencie moje życie zmieniło się nie do poznania. Zaczęłam się ciąć, głodzić. Zwyczajnie niszczyć siebie. Mój tata umarł, a w tedy załamałam się jeszcze bardziej.
Powoli przestawałam istnieć.
Siedziałam całymi dniami myśląc nad swoim życiem i obwiniając się o to, że straciłam dwie ukochane osoby. W tedy nie żyłam, a po prostu istniałam na tym świecie. Byłam martwa.
I nadal jestem, bo od tamtego momentu nic się nie zmieniło. Moje życie wygląda dokładnie tak samo jak przedtem.
Czułam jak moje serce przyśpiesza, a klatka piersiowa szybko wznosi się i opada. Moje ręce zaczęły drżeć, a do oczu, mimo moich ogromnych starań napłynęły łzy.
CZYTASZ
Need a break - Jann ✓
Fanfiction- Ja... Ja jestem zepsuta. Nie zasługujesz na mnie - wyłkałam. Nie mogłam znieść myśli, że tak dobry człowiek jak on mógł mnie pokochać. To było absurdalne. - Nie jesteś zepsuta - objął moją twarz w swoje ciepłe dłonie. - Jesteś wyniszczona od środk...