Rozdział 2

354 19 36
                                    

  —✧—

  Pierwszy raz przespałam większość nocy i mogę uznać to za progres w moim wykonaniu. Obudziłam się naprawdę wyspana, jednak sińce pod oczami nadal nie znikały. Jedna przespana noc na milion innych nie sprawi, że mój wygląd się polepszy o sto osiemdziesiąt stopni.

A szkoda.

Było dzisiaj bardzo gorąco, więc stwarzało to dla mnie niemały problem.

Otóż musiałam założyć koszulkę z krótkim rękawem...

Wybrałam jakąś pierwszą lepszą z nadrukiem na plecach, a do tego luźne, krótkie spodenki. Nałożyłam chyba cały podkład na swoje ręce, po czym starannie, niczym profesjonalna makijażystka, wklepałam miękką gombeczką.

Związałam swoje proste, długie włosy w niedbałego koka i zeszłam na dół. Na całe szczęście mojej mamy nie było w domu, więc na spokojnie mogłam przeżyć dzisiejszy dzień.

Chciałam zrobić sobie płatki, jednak nie było mleka. Ja, jako iż nie rezygnowałam tak szybko z mojego ulubionego posiłku, postanowiłam pójść do jakiegoś super marketu.

Założyłam buty, po czym wyszłam z domu, uprzednio zamykając drzwi. Na zewnątrz było tak upalnie, że bałam się, iż podkład, który świetnie kamuflował moje poranione ręce, zmyje się razem z potem.

W sklepie na szczęście było dosyć chłodno, więc nie myślałam już tak bardzo o moich rękach i znajdującym się na nich podkładzie. Podeszłam więc do odpowiedniej półki i zaczęłam analizować, które mleko będzie najlepsze.

Z moich rozmyślań wytrąciły mnie dwie dziewczyny, które przez cały czas coś do sobie szeptały i  chichotały. Jedna była wysoką  brunetką o jasnych oczach i długich nogach. Druga natomiast była niską blondynką z piegami i tęczówkami  w kolorze mlecznej czekolady.

Zamarłam.

To była ona. Amanda – moja najlepsza przyjaciółka, z którą znałam się od dziecka. Która pocieszała mnie, kiedy opowiadałam jej o moich problemach z mamą. Która wspierała mnie i moje marzenia, jak nikt inny. Która wierzyła we mnie oraz ta, która mnie zwyczajnie zostawiła.

Jak zabawkę, która stara, nieco poszarpana i ledwo trzymaiąca się przy życiu, zwyczajnie straciła jej zainteresowanie.

Więc zastąpiła ją nową, lepszą...

Zostawiła mnie w najgorszym dla mnie w życiu okresie. Kiedy ledwo utrzymywałam się przy życiu. Kiedy było ze mną tak źle, że zamykałam się w pokoju na cały dzień i z niego nie wychodziłam. Kiedy nie jadłam, nie piłam, po prostu nie funkcjonowałam. Byłam cieniem samej siebie, który już powoli znikał. A ona mimo to, zostawiła mnie...

Zostawiła, mimo iż wiedziała, że to jeszcze gorzej wpłynie na moją psychikę.

Bo wpłynęło.

W tamtym momencie moje życie zmieniło się nie do poznania. Zaczęłam się ciąć, głodzić. Zwyczajnie niszczyć siebie. Mój tata umarł, a w tedy załamałam się jeszcze bardziej.

Powoli przestawałam istnieć.

Siedziałam całymi dniami myśląc nad swoim życiem i obwiniając się o to, że straciłam dwie ukochane osoby. W tedy nie żyłam, a po prostu istniałam na tym świecie. Byłam martwa.

I nadal jestem, bo od tamtego momentu nic się nie zmieniło. Moje życie wygląda dokładnie tak samo jak przedtem.

Czułam jak moje serce przyśpiesza, a klatka piersiowa szybko wznosi się i opada. Moje ręce zaczęły drżeć, a do oczu, mimo moich ogromnych starań napłynęły łzy.

Need a break - Jann ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz