Rozdział 11

1K 31 3
                                    

Michael

Wchodzę do siedziby i zmierzam do mojego biura podczas gdy wszyscy zmierzaja do sali spotkań. Co mam niby im powiedzieć?! Nie mam planu. Myślę co mogłbym zrobić, cóz gdybym zaatakował Erica i np w niego strzelił jego ojciec dostałby szału i nas zaatakował. On jest jeszcze gorszy od Erca mam wrazenie że coś go ledwo powstrzymuje przed atakiem na nas. Nie mam zamiaru oddawać Ericowi połowy naszych terenów to zdecydwanie za duzo i z resztą nie bede mu pomagał się wydobywac z długów jest moim wrogiem nie przyjacielem. Kompletnie nie wiem co zrobic. Ktoś puka nagle do drzwi, po czym wchodzi,

-Michael, wszytko okej?- pyta zmartwiona Alice,

Nie odpowiadam jej, nawet na nia nie patrze,

-Bo mam wrazenie jabys kompletnie sobie nie radził, chcesz pogadać?,

-Alice... ja na prawde nie dam rady. To dla mnie za dużo wszyscy na mnie liczą, liczyli nawet gdy jeszcze mnie nie było na świecie! A ja nie mam wyjścia nie moge zawieść ojca i całej rodziny, oraz naszych ludzi wszyscy na mnie licza a ja mam wrazenie że nie dam rady,

-Michael- podchodzi po czym siada na fotelu naprzeciwko biurka-  To normale, że sie tak czujesz nie ty jeden przez to przechodziłeś, twoj ojciec, dziadek i pradziadek oraz inni. Oni tez mysleli, że nie dadzą rady, a widzisz co osiagneli dzieki temu ty możesz teraz tym wszytkim zarzadzać,

-Ja nie jestem jeszcze gotowy,

-Czemu tak myslisz? Przez te obawy w twojej głowie?,

Kiwam głową,

-Wiem, że się boisz i stresujesz ale nie bedziesz z tym sam. Twoj ojciec i wujkowie oraz ja jako twoja prawa reka bedziemy ci pomagac i wspierac we wszytkim,

-Wiem ale to do mnie należa decyzje, jeden bład i juz po mnie,

-Tez sie obawiałam, gdy moj tata powierzył mi swoje kasyno miałam dokładnie takie mysli jak ty. Ale widzisz, z czasem coraz lepiej sobie radze i idzie mi swietnie,

-Alice ja mam pod soba tysiące ludzi, kasyna, kluby, nielegalne sprowadzanie broni i produkcje koksu naprawde niewiele wystarczy aby cos złega sie stało,

-Michael, nie powinieneś mysleć cały czas o negatywach, pomysl o plusach,

-Plusach? Nib jakich?,

-Możemy pozwolić sobie na duzo wiecej niz zwyczajni ludzie,

W suie to racja, biore wdech i mówie,

-Dobra nie moge sie tak uzalać, musze działać,

-Dokładnie, chodżmy do reszty czekaja na nas,

-Alice słuchaj, jest jeszcze jedna sprawa,

-Tak?,

-Ja nie mam żadnego planu, kompletnie nie wiem co robic,

Dzieczyna jest ewidentnie bardzo zdziwoina bo aż musiała zamrygac kilka razy,

-Co kurwa?! Michael za niecałe 2 dni mamy dac mu odpwoiedż,

-Zgadaza się, ale ja nie mam żadnego planu,

-Dobra chyba najprosiej bedzie im powiedzieć, że pomysł na ktory niby wpadłeś po prostu się nie uda i tyle. Moze wspolnie cos wymyslimy,

-Co ja bym bez ciebie zrobił?,

-Sama nie wiem, chodzmy,

Idziemy w strone sali spotkan, gdzie siedza juz wszyscy i czekaja na nas. Gdy wchodze wszyscy wstają, a gdy siadam i mówie aby oni też to zrobili siadają,

Zagubieni w świecie mafii [ZAKOŃCZONE].Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz