BONUS!

1.6K 52 10
                                    

Michael

Siedzę z bliźniakami i Alice na kapnie w moim domu. Bliźniacy juz lekko pijani, ponieważ jak to powiedział Will: Na trzeźwo nie damy rady. Alice cala zestresowana, a ja jedyne o czym marze to aby juz ten dzień dobiegł końca i abym mógł pomorzyć się w swoim łóżku z Violet,

-Pora się zbierać,

Oznajmia Alice, wiec wstajemy i ruszamy do czarnego mercedesa Willa. Alice prowadzi, ja jestem na siedzeniu pasażera, a bliźniacy z tyłu,

-Kurwa, nawet ja zaczynam się stresować- mówi Will,

-Ja też- dopowiada Liam,

A ja śmieje się z nich u duchu. Dziś jest dzień w którym ja i Violet zawrzemy związek małżeński. I mam wrażenie, że wszyscy oprócz mnie się stresują. Podjeżdżamy pod kościół i wychodzimy. Alice poprawia mój biały garnitur wygładzając go ręką,

-Chyba pierwszy raz widzę cię w białym garniturze- komentuje z uśmiechem,

-I ostatni- dopowiadam z kamienna mina,

Idąc w stronę kościoła Alice mówi,

-Dziś wasz wielki dzień, wiec uśmiechają się najczęściej jak możesz. Violet będzie zadowolona,

Mówi, a ja odpowiadam jej skinieniem głowy. I idę sam pod ołtarz, patrzę na wszystkich gości. Pierwsze dwie ławki zajmuje moja rodzina. Mama z ojcem cieszą się chyba najbardziej, sami to przyznali po tym jak kilka miesięcy temu dowiedzieli się, że planujemy ślub. Nagle gdy zaczyna grać muzyka, a wszyscy goście wstają drzwi od kościoła się otwierają. A w nich moje ujrzeć ją, kobietę która mnie oczarowała, a bardziej rzuciła na mnie jakaś klątwę przez która nie mogę bez niej żyć. Idzie wolnym krokiem, trzymając w dłoni bukiet zielonych róż, tak zielonych jak jej piękne oczy. Suknie ma w stylu księżniczki, bo w końcu dla mnie nią jest, a jej welon jest dość krótki do pasa. Idzie wolnym krokiem w stronę ołtarza, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech, ale w tym dniu nie staram się go ukryć. Gdy staje przede mną, łapie za przód jej wolna i odgarniam go w tył aby ujrzeć piękna twarz mojej przyszłej żony. W kościele następuje cisza wszyscy siadają, a ksiądz zaczyna,

-Zebraliśmy się tutaj, aby zobaczyć jak dwoje ludzi obiecuje sobie miłość do końca życia, i dłużej. Wiec proszę, panie Vitalle niech pan zaczyna,

Milcze chwile, i biorę wdech mówiąc,

-Violet, gdy cię pierwszy raz zobaczyłem oczarowałaś mnie. A z każdym naszym spotkaniem chciałem więcej i więcej, aż w końcu uświadomiłem sobie że jesteś tą osoba z którą chce spędzić  resztę życia. Chce abyś mnie wspierała, abyś była matka moich dzieci i abyśmy razem się zestarzeli, ponieważ kocham cię, Violet,

Kończę, a w kościele sycząc płacz kobiet i niektórych mężczyzn. Ale ja patrzę w zielone oczy w których są teraz łzy,

-Michael, gdy cię pierwszy raz zobaczyłam okropnie się bałam. Ale z każdym kolejnym spotkaniem, pokazałeś mi prawdziwego siebie. I właśnie takiego cię kocham, chce abyś  był ojcem naszych dzieci i abyś towarzyszył mi przy boku aż do śmierci,

-Ogłaszam, was mężem i żoną,

Mówi ksiądz, a w kościele rozbrzmiewa dziwek bicia braw, gwizdanie. A my wymieniamy się obrączkami na palcach. Łapie moja żonę, za jej drobna dłoń, i wychodzimy z kościoła. Gdzie wita nas reszta gości. Szczęśliwy jak nigdy dotąd, wsiadam do auta z moja zona, i ruszamy pod sale gdzie odbędzie się wesele,

-Okropnie się stresowałam, myślałam że nie dam rady,

Mówi Violet, machając dłońmi przed twarzą,

-Byłaś świetna,

Mowie z uśmiechem,

-Uśmiechnąłeś się dziś więcej niż 3 razy, wow twój rekord Michael,

-Z tobą u boku, juz zawsze będę uśmiechnięty,

Dziewczyna, śmieje się na moje słowa i po chwili podjeżdżamy pod wielki budynek. Idziemy pierwsi, łapie ja jak pannę młoda bo w końcu nią jest i przekraczam z nią na rękach próg sali. 

Impreza toczy się juz któraś z kole godzinne, jestem juz dość pijany ale wszystko kontroluje. Nagle do mojego stolika podchodzi Will,

-Stary, mamy plan. Dawaj jak za starych dobrych czasów,

Macham głowa na boki, i to on ma dziecko w drodze. Zmierzam za nim, a on podchodzi do stolika gdzie znajduje się fontanna czekoladowa. Bierze jedna truskawkę i moczy ja w czekoladzie po czym mówi,

-Patrz teraz,

Mówi, i nagle do pomieszczenia wchodzi Liam, z ogromna klatka w której są białe gołębie. Gdy mam krzyczeć Nie!, on otwiera klatkę a w pomieszczeniu latają ptaki, chcąc wylecieć,

-O kurwa!-krzyczy Alice,

-Otwórzcie okna!- krzyczy mój ojciec,

Goście wychodząc pospiesznie z pomieszczenia, a inni otwierają okna. Ja stoję z Willem i śmiejemy się w niebogłosy,

-Will!-krzyczy ciotka Jasmine,

Na twarzy chłopaka, od razu pojawia się panika i mówi,

-Musze uciekać,

-Will!,

Tym razem krzyczy jego dziewczyna Amanda, brunetka z czekoladowymi oczami dość wysoka, z juz dość dużym brzuchem. Will gdzieś ucieka, a ja patrzę na sale, pełno tam piór. Nie przejmuje się tym, ponieważ będzie co wspominać. Wychodzę na zewnątrz gdzie są wszyscy goście, szukam wzrokiem mojej zony, widzę ją z Isabella i Rose. Podchodzę, a siostra z kuzyna oddalają się,

-Co to miały być?!- pyta trochę zezłoszczona,

-Oj tam, to tylko żarty- mówię ze śmiechem, a ona przewraca oczami,

Przytulam ja od tyłu i patrzymy w niebo ponieważ, właśnie puszczają fajerwerki. Są piękne, 

-Wiesz o czym marze, moja droga Violet?,

-O czym?,

-O położeniu się z moja, żona do łóżka. Jestem zmęczony,

Kobieta śmieje się na moje słowa, i macha głowa na boki. Wracamy na sale i impreza toczy się jak gdyby nigdy nic.


***

W końcu wybija 04:00 nad ranem a my zbieramy się do domu, wiedzie nas szofer wiec po dłuższej drodze jesteśmy pod domem. Zmierzamy do łazienki, i ściągam garnitur zostając w samych bokserkach,

-Mógłbyś?,

-Z miła chęcią,

Pyta, ponieważ nie może odpiąć sukienki. Podchodzę i rozpinam jej biała suknie ślubną. Suknia zsuwa się z niej, a ja patrzę na nią. Ubrana w komplet białej koronki, z podkolanówkami,

-Wow- mówię szeptem podchodząc do niej, całuje ją podnosząc w górę,

-Cudownie, wyglądasz ale bez tego byłoby znacznie lepiej,

Mówię , a ona śmieje się w sposób jaki lubię najbardziej. Rozbieram ja, po czym sam zdejmuje bieliznę, zmierzam z nią pod prysznic i mówię,

-Uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyznom na świecie. I dasz mi rodzinę, Violet?,

Dziewczyna zarzuca ręce na moje ramiona i mówi patrząc mi w oczy,

-Dam ci wszystko co mam, ale czy ty jesteś gotowa na nieprzespane noce, brudne pieluch, płacz i siwe włosy?,

-Świadomość, ze zawsze będziesz ze mną jakoś mnie pociesza. Ale tak, jestem gotowy,

-Wiec działaj, panie Vitalle,

Łącze nasze usta w namiętnym pocałunku, świętując z moja zona noc poślubna. W sposób jaki lubię najbardziej.





##################

Zostawcie gwiazdkę<3. 

Zagubieni w świecie mafii [ZAKOŃCZONE].Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz