Rozdział 2 Kruk

91 12 8
                                    

„Liliana"

Przeskakiwałam z nogi na nogę, poprawiając co chwilę błękitną spódnicę, która niestety podnosiła się w górę. Nie wiem, dlaczego akurat ją chwyciłam, kiedy wychodziłam wczoraj do Zośki, przecież dobrze wiedziałam, że tak się z nią dzieje.

Spojrzałam po koleżankach i kolegach z pracy, którzy stali ze mną w holu firmy, by przywitać nowego tymczasowego szefa. Kilka osób masowało nerwowo swoje knykcie, inni mieli pokerową twarz. Zośka obgryzała i tak już krótkie paznokcie, Kaśka z kawiarni wygładzała swój ubiór kelnerski, a Sylwia, mój największy wróg, stała wyprostowana z piersią do przodu z lekko podniesioną głową. U niektórych zobaczyłam to samo zdenerwowanie co u siebie. Spojrzałam na swoje odbicie w szklanych drzwiach do sali spotkań. Wyglądałam na bardzo przerażoną, włosy jak zwykle kręciły mi się tylko z jednej strony i w tym świetle wyglądały na szare. Cudnie, zawsze mnie zawodzą, gdy mają pokazać, że dbam o siebie.

Obejrzałam się za siebie w poszukiwaniu Leona, stał w czarnym garniturze całkiem z tyłu, a na jego twarzy zobaczyłam coś, co rzadko u niego widzę. Strach i zmieszanie.

- To on... – usłyszałam poruszenie w holu.

Spojrzałam w stronę szklanych drzwi wejściowych i zobaczyłam wysokiego mężczyznę w orzechowym garniturze z włosami czarnymi jak pióra kruka. Wstrzymałam oddech, gdy przekraczał próg. Jego chód był powolny, a zarazem twardo stąpał po ziemi. Garnitur idealnie podkreślał jego oliwkową karnację, przez moment wydawało mi się, że w uchu mignął mi kolczyk, ale nie byłam pewna, może to coś odbiło się od okularów przeciwsłonecznych, które miał na nosie.

- Dzień dobry Panie Milczewski miło nam Pana powitać. – powiedziała uprzejmie Kasandra.

Jak zwykle miała nienaganną aparycję i szeroki biały uśmiech, którego jej zazdrościłam.

- Dzień dobry, Pani godno...? – odezwał się i zaczął ściągać okulary przeciwsłoneczne.

Zaparło mi dech w piersiach, robił to pomału i mega seksownie. Odkrywał przed nami całe swoje piękno, czy to legalne, by być człowiekiem, a zarazem dziełem sztuki?

- Czy tobie też się wydaje, że robi to w zwolnionym tempie? – szepnęła Zośka.

- Nooo.. – powiedziałam chyba troszkę zbyt głośno, ponieważ tymczasowy szef spojrzał na mnie swoimi czarnymi jak smoła oczami. Lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu.

Przeszły mnie niemiłe dreszcze, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały.

Przełknęłam ślinę.

- Czy ty też widzisz ten przenikliwy wzrok? – powiedziałam półgębkiem w stronę przyjaciółki.

- Nieee...

Odwróć się facet, błagam.

I zrobił to, o co prosiłam, wypuściłam z ulgą powietrze.

- Przepraszam, ktoś nam przeszkodził. Pani godność?

- Kasandra Benedykt proszę pana, recepcjonistka.

- Zack Milczewski, miło mi. – uścisnęli sobie dłonie.

Odwrócił się w naszą stronę.

- Dziękuję za powitanie, ale myślałem, że moja asystentka przekazała państwu informację, że nie lubię takich sytuacji. Proszę mi powiedzieć, kto jest sekretarką mojego dziadka?

Wszyscy spojrzeli z przerażeniem na Zośkę, która momentalnie pobladła.

- Jaaa... - wyjąkała i wyszła przed szereg – Jeśli dostałam takiego e-maila, to proszę mi wybaczyć, musiałam go nie przeczytać i... - powiedziała.

I'm just like you(Traumy, Ataki Paniki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz