Rozdział 5 Pierwsze starcie

57 9 11
                                    

Chciałam Wam bardzo podziękować, za to, że zaczekaliście dłużej na ten rozdział.

Jestem Wam naprawdę wdzięczna 😊

*___________*___________*

"Liliana"


Patrzyłam, jak tymczasowy szef wchodzi po schodach. Serce waliło mi jak młotem. Nie rozumiałam, co właśnie tutaj się wydarzyło.

Jego spojrzenie, dotyk, słowa... Wszystko to sprawiło, że miałam mętlik w głowie.

Jestem świadoma tego, że mogłam go zaskoczyć. W końcu przyszłam bardzo wczesnym rankiem do pracy. Zdziwiło mnie jednak to, że w naszą rozmowę wplótł pytanie o tak osobistą sprawę, jaką jest związek. Niektórzy pracodawcy co prawda pytają, jakie ma się plany na kolejne pięć lat. I czy chcemy zajść w tym czasie w ciążę, jednak myślałam, że zadają takie pytania tylko na rozmowie kwalifikacyjnej. Więc dlaczego on mi je zadał, skoro wie, że pracuję tu tak długo?

Zamarłam.

- O mój Boże... - Zakryłam dłonią usta. – Czy ja mu się podobam?!

Wstałam i wyjrzałam przez okno. Wiosenne kwiaty dumnie rozpościerały swoje płatki, nie wstydząc się siebie. I, mimo że nie wszystkim ludziom się podobają, to nadal na drugi dzień pokazują swoje wnętrze.

- Zazdroszczę wam pewności siebie. Jak to robicie? – szepnęłam. – Ja od zawsze chowam się za makijażem i ubiorem.

Westchnęłam i wróciłam do swojego biurka.

- To nierealne bym wpadła mu w oko, a jeśli nawet, to musiałabym kupić mu okulary.

Przez tyle lat nikomu się nie spodobałam, nawet żulom pod sklepem. Nie, żeby coś, że tego chcę, ale nawet dla nich jestem niewidzialna. Może to i dobrze? Przynajmniej mam więcej pieniędzy dla siebie. A co z nim? Zack Milczewski, przecież odbiega wyglądem od przeciętnego człowieka. Dziś mogłam przyjrzeć się bliżej jego twarzy. Miał idealnie przystrzyżoną brodę, pełne usta, które były lekko popękane, ale te pęknięcia dodają mu tylko seksapilu. Oczy są okalane przez czarne i długie rzęsy, które, przy mruganiu, wyglądają jak skrzydła motyla.

Niesamowicie delikatne.

- On jest dziełem sztuki.

Przypomniałam sobie moment, kiedy dotknął mojego podbródka. Złapał mnie bardzo delikatnie, tak jakby uważał na to, by nie zrobić mi krzywdy. Jego palce były ciepłe niczym otulające ciało promienie słoneczne. Nie spięłam się pod jego dotykiem, wręcz przeciwnie, poczułam rozluźnienie. I zdziwiło mnie to, ponieważ zawsze mam na odwrót. Z uwagi na swoje ataki paniki nie lubię, gdy ktoś mnie dotyka. Oczywiście, jeśli chodzi o obce osoby.

- Jak to możliwe, że nie dostałam ataku?

Przymknęłam na moment swoje powieki, biorąc przy tym głęboki oddech. Byłam zdezorientowana.

- Milczewski, co ty ze mną zrobiłeś?

W tym momencie weszła Sylwia. Cisnęła swoją tandetną, złotą torebkę na biurko rozsypując przy tym ołówki.

Nie patrząc na nią, przewróciłam na to oczami. Miałam gdzieś jej ołówki, dopóki nie walały się pod moimi stopami.

- Nie zapytasz, dlaczego jestem tak wcześnie w pracy? – zapytała swoim głosem gargulca.

Nie miałam zamiaru odpowiadać, ale jej wyczekujące tupanie nogą przyprawiało mnie o pulsowanie skroni.

- Nie wiem, oświeć mnie. – powiedziałam oschle.

I'm just like you(Traumy, Ataki Paniki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz