Rozdział 12

44 10 4
                                    


Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania, daje mi to wiele motywacji do pisania! 😊 I z góry dziękuję 😊

"Liliana"

Weszłam do gabinetu, lekko przy tym się trzęsąc. Milczewski opierał się o okno, nie patrzył w moją stronę.

- Cieszę się, że jesteś, usiądź proszę.

- Skąd Pan wiedział, że to ja?

- Po pierwsze nie Pan, jesteśmy sami, a po drugie tak cudownie pachniesz, że rozpoznam Cię wszędzie.

- Wow, teraz czuję się jak Bella, brakuje jeszcze seksownego wampira.

- Mogę być wampirem, jeśli tak bardzo go potrzebujesz.

Spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem.

Przewróciłam na to oczami i usiadłam. Dzięki takiej wymianie zdań poczułam mega rozluźnienie, więc postanowiłam pokazać mu swój charakterek.

Ciekawe co ty na to, Szefunciu.

- To po co mnie wezwałeś? Mam ułożyć jakieś papiery? Posprzątać rozwaloną doniczkę, czy może mam cię znowu zabrać w jakieś miejsce, w którym będziesz trząsł portkami?

Powiedziałam to akurat wtedy, gdy upijał łyk kawy. Po moich słowach wypluł ją na swoją koszulę.

Ledwo powstrzymałam wybuch śmiechu.

Spojrzał na mnie z oczami pełnymi niedowierzania, a ja właśnie z satysfakcją spijałam śmietankę z niewidzialnej kawy.

- Ma Pani cięty języczek, nie powiem, że mnie to nie zdziwiło. Miałem inne wyobrażenie o Pani osobie i teraz chciałbym wypróbować ten język. Mogę?

Spojrzał się na moje usta, w moim podbrzuszu poczułam ciepło, ale zebrałam się w sobie i dałam mu to, o co prosił.

- Po pierwsze nie Pani, jesteśmy sami, a po drugie nie mogę dać tego, czego oczekujesz, lubię dobrze ubranych mężczyzn, a ty masz plamę na ubraniu. – wskazałam ją palcem.

Jego oczy rozszerzyły się, a źrenice z miodowych zmieniły kolor na czarny.

Wstał.

- To dam Ci to, czego potrzebujesz, by spełnić moją zachciankę.

I jak gdyby nigdy nic zaczął rozpinać swoją koszulę, patrząc mi prosto w oczy. Zaparło mi dech w piersiach. Widok jego torsu pokrytego tatuażami wbił mnie w fotel, po chwili zdjął koszulę i mogłam podziwiać jego umięśniony brzuch, a także spore bicepsy. Wyglądał nieziemsko.

- Shit...

Wymsknęło mi się. Z chytrym uśmiechem wyminął biurko i już myślałam, że podejdzie do mnie, ale mnie również wyminął.

Odwróciłam się, by na niego spojrzeć, otworzył dużą dwudrzwiową szafkę, wyjął z niej koszulę, a tamtą schował.

Ubrał się, zapiął guziki i włożył koszulę w spodnie. Odwrócił się w moją stronę i rozłożył ręce, okręcił się wokół własnej osi i spojrzał na mnie.

- I jak? Taki wystarczę? Czy mam założyć krawat? Uprzedzam... nie noszę muszek. – uśmiechnął się zadziornie.

Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.

- Co się stało Liliano, przecież spełniłem twoje wymagania, teraz możesz dać mi to, o co prosiłem.

Oparł się o biurko, uniósł mój podbródek i pochylił się, łącząc nasze usta w pocałunku.

„Zack"

Całowaliśmy się spokojnie, dawało mi to rozkosz, ale...

- Nie tego oczekiwałem od tak ciętego języka, Liliano Olszańska.

Szepnąłem w jej usta, a po chwili wpiłem się w jej usta, nie potrafiąc się powstrzymać od rządzy, która we mnie rosła. Liliana odwzajemniała moje zachłanne pocałunki, co jeszcze bardziej mnie podkręcało. Odsunąłem jej fotel od biurka i oparłem się na podłokietniku, pragnąc być bliżej niej. Zjechałem pocałunkami na jej szyję, odchyliła głowę, wzdychając przy tym z rozkoszy.

- Kurwa, potrzebuję cię tu i teraz... - rzekłem, gdy zbliżałem się do jej biustu.

Tak, tak pozwalaj mi... Oddaj mi się tu... Błagałem ją w myślach. Jej zapach mną owładnął, a jej dłonie, które właśnie rozpinały mi guziki koszuli...

Zaraz, zaraz...

Spojrzałem w dół, zostały tylko trzy guziki, do rozpięcia, które były w spodniach. Spojrzałem na nią, w jej zielonych oczach zobaczyłem pożądanie. Kilkoma ruchami rozpiąłem pasek spodni, pragnąc, by zdjęła ze mnie wszystko.

Nagle rozbrzmiało pukanie do drzwi. Obydwoje spojrzeliśmy z przerażeniem w ich stronę.

- Chwileczkę! – krzyknąłem i odsunąłem się pospiesznie od niej.

Liliana pisnęła ze strachu, a na jej twarzy nadal widniał strach pomieszany z resztką pożądania.

- Kurwa.Kurwa.Kurwa... jebane guziki... - próbowałem je zapiąć.

Liliana wstała i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju, wachlując się przy tym dłońmi.

- Co my sobie wyobrażaliśmy... Jak ja wyjdę... Matko, spalę się ze wstydu... - mówiła.

- Panie Milczewski? – usłyszałem głos Zośki – Czy wszystko w porządku?

Odezwała się, prawdopodobnie już minęło sporo czasu i się zmartwiła, że nie otwieram.

- A chrzanić to! – usiadłem za biurkiem z rozpiętymi spodniami. – Mogę jej otworzyć? Wszystko już dobrze?

Zapytałem Liliany.

Kiwnęła głową i pospiesznie usiadła przy biurku, biorąc z teczki jakiś dokument, aby udać, że go czyta.

- Wejdź, proszę.

Zośka weszła do gabinetu, kiedy zobaczyła Lilianę, zaczęła przyglądać się jej uważnie.

- Szefie, zaraz będzie spotkanie. Jesteście gotowi? – zapytała i wyjęła z dłoni Olszańskiej kartkę, odwróciła ją o sto osiemdziesiąt stopni i włożyła z powrotem w jej dłonie, które na chwilę zawisły w powietrzu.

- Myślę, że teraz będzie ci wygodniej czytać. – powiedziała.

Liliana spojrzała na nią speszonym wzorkiem. Zofia miała nieodgadniony wyraz twarzy. Powiedziała tylko żebyśmy szybko się ogarnęli i wyszła.

Spojrzałem na Olszańską wzrokiem pełnym nadziei, by mnie upewniła, że jej przyjaciółka nie domyśliła się, co tu zaszło, ale Liliana pokręciła tylko głową.

- Mamy przerąbane... - rzekła.


HEJOOO! Witam w Roku 2024 Słoneczka!

Jak spędziliście Sylwestra? 😊 Był kacyk? XD U mnie był... :P 

Tym rozdziałem chciałam Was rozgrzać w ten mroźny dzień 😊

Mam nadzieję, że się Wam podobał, widzimy się w sobotę o 18:30!

Na ten Nowy Rok życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń! 

Twitter: #ImJustLU - Byłoby miło gdybyście polecili gdziekolwiek moją książkę :)

I'm just like you(Traumy, Ataki Paniki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz