Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania, daje mi to wiele motywacji do pisania! 😊 I z góry dziękuję 😊
"Liliana"
Weszłam do gabinetu, lekko przy tym się trzęsąc. Milczewski opierał się o okno, nie patrzył w moją stronę.
- Cieszę się, że jesteś, usiądź proszę.
- Skąd Pan wiedział, że to ja?
- Po pierwsze nie Pan, jesteśmy sami, a po drugie tak cudownie pachniesz, że rozpoznam Cię wszędzie.
- Wow, teraz czuję się jak Bella, brakuje jeszcze seksownego wampira.
- Mogę być wampirem, jeśli tak bardzo go potrzebujesz.
Spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem.
Przewróciłam na to oczami i usiadłam. Dzięki takiej wymianie zdań poczułam mega rozluźnienie, więc postanowiłam pokazać mu swój charakterek.
Ciekawe co ty na to, Szefunciu.
- To po co mnie wezwałeś? Mam ułożyć jakieś papiery? Posprzątać rozwaloną doniczkę, czy może mam cię znowu zabrać w jakieś miejsce, w którym będziesz trząsł portkami?
Powiedziałam to akurat wtedy, gdy upijał łyk kawy. Po moich słowach wypluł ją na swoją koszulę.
Ledwo powstrzymałam wybuch śmiechu.
Spojrzał na mnie z oczami pełnymi niedowierzania, a ja właśnie z satysfakcją spijałam śmietankę z niewidzialnej kawy.
- Ma Pani cięty języczek, nie powiem, że mnie to nie zdziwiło. Miałem inne wyobrażenie o Pani osobie i teraz chciałbym wypróbować ten język. Mogę?
Spojrzał się na moje usta, w moim podbrzuszu poczułam ciepło, ale zebrałam się w sobie i dałam mu to, o co prosił.
- Po pierwsze nie Pani, jesteśmy sami, a po drugie nie mogę dać tego, czego oczekujesz, lubię dobrze ubranych mężczyzn, a ty masz plamę na ubraniu. – wskazałam ją palcem.
Jego oczy rozszerzyły się, a źrenice z miodowych zmieniły kolor na czarny.
Wstał.
- To dam Ci to, czego potrzebujesz, by spełnić moją zachciankę.
I jak gdyby nigdy nic zaczął rozpinać swoją koszulę, patrząc mi prosto w oczy. Zaparło mi dech w piersiach. Widok jego torsu pokrytego tatuażami wbił mnie w fotel, po chwili zdjął koszulę i mogłam podziwiać jego umięśniony brzuch, a także spore bicepsy. Wyglądał nieziemsko.
- Shit...
Wymsknęło mi się. Z chytrym uśmiechem wyminął biurko i już myślałam, że podejdzie do mnie, ale mnie również wyminął.
Odwróciłam się, by na niego spojrzeć, otworzył dużą dwudrzwiową szafkę, wyjął z niej koszulę, a tamtą schował.
Ubrał się, zapiął guziki i włożył koszulę w spodnie. Odwrócił się w moją stronę i rozłożył ręce, okręcił się wokół własnej osi i spojrzał na mnie.
- I jak? Taki wystarczę? Czy mam założyć krawat? Uprzedzam... nie noszę muszek. – uśmiechnął się zadziornie.
Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
- Co się stało Liliano, przecież spełniłem twoje wymagania, teraz możesz dać mi to, o co prosiłem.
Oparł się o biurko, uniósł mój podbródek i pochylił się, łącząc nasze usta w pocałunku.
„Zack"
Całowaliśmy się spokojnie, dawało mi to rozkosz, ale...
- Nie tego oczekiwałem od tak ciętego języka, Liliano Olszańska.
Szepnąłem w jej usta, a po chwili wpiłem się w jej usta, nie potrafiąc się powstrzymać od rządzy, która we mnie rosła. Liliana odwzajemniała moje zachłanne pocałunki, co jeszcze bardziej mnie podkręcało. Odsunąłem jej fotel od biurka i oparłem się na podłokietniku, pragnąc być bliżej niej. Zjechałem pocałunkami na jej szyję, odchyliła głowę, wzdychając przy tym z rozkoszy.
- Kurwa, potrzebuję cię tu i teraz... - rzekłem, gdy zbliżałem się do jej biustu.
Tak, tak pozwalaj mi... Oddaj mi się tu... Błagałem ją w myślach. Jej zapach mną owładnął, a jej dłonie, które właśnie rozpinały mi guziki koszuli...
Zaraz, zaraz...
Spojrzałem w dół, zostały tylko trzy guziki, do rozpięcia, które były w spodniach. Spojrzałem na nią, w jej zielonych oczach zobaczyłem pożądanie. Kilkoma ruchami rozpiąłem pasek spodni, pragnąc, by zdjęła ze mnie wszystko.
Nagle rozbrzmiało pukanie do drzwi. Obydwoje spojrzeliśmy z przerażeniem w ich stronę.
- Chwileczkę! – krzyknąłem i odsunąłem się pospiesznie od niej.
Liliana pisnęła ze strachu, a na jej twarzy nadal widniał strach pomieszany z resztką pożądania.
- Kurwa.Kurwa.Kurwa... jebane guziki... - próbowałem je zapiąć.
Liliana wstała i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju, wachlując się przy tym dłońmi.
- Co my sobie wyobrażaliśmy... Jak ja wyjdę... Matko, spalę się ze wstydu... - mówiła.
- Panie Milczewski? – usłyszałem głos Zośki – Czy wszystko w porządku?
Odezwała się, prawdopodobnie już minęło sporo czasu i się zmartwiła, że nie otwieram.
- A chrzanić to! – usiadłem za biurkiem z rozpiętymi spodniami. – Mogę jej otworzyć? Wszystko już dobrze?
Zapytałem Liliany.
Kiwnęła głową i pospiesznie usiadła przy biurku, biorąc z teczki jakiś dokument, aby udać, że go czyta.
- Wejdź, proszę.
Zośka weszła do gabinetu, kiedy zobaczyła Lilianę, zaczęła przyglądać się jej uważnie.
- Szefie, zaraz będzie spotkanie. Jesteście gotowi? – zapytała i wyjęła z dłoni Olszańskiej kartkę, odwróciła ją o sto osiemdziesiąt stopni i włożyła z powrotem w jej dłonie, które na chwilę zawisły w powietrzu.
- Myślę, że teraz będzie ci wygodniej czytać. – powiedziała.
Liliana spojrzała na nią speszonym wzorkiem. Zofia miała nieodgadniony wyraz twarzy. Powiedziała tylko żebyśmy szybko się ogarnęli i wyszła.
Spojrzałem na Olszańską wzrokiem pełnym nadziei, by mnie upewniła, że jej przyjaciółka nie domyśliła się, co tu zaszło, ale Liliana pokręciła tylko głową.
- Mamy przerąbane... - rzekła.
HEJOOO! Witam w Roku 2024 Słoneczka!
Jak spędziliście Sylwestra? 😊 Był kacyk? XD U mnie był... :P
Tym rozdziałem chciałam Was rozgrzać w ten mroźny dzień 😊
Mam nadzieję, że się Wam podobał, widzimy się w sobotę o 18:30!
Na ten Nowy Rok życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń!
Twitter: #ImJustLU - Byłoby miło gdybyście polecili gdziekolwiek moją książkę :)
CZYTASZ
I'm just like you(Traumy, Ataki Paniki)
ComédieLudzie to chodzące traumy, jedni je mają, a inni je dają. Liliana Olszańska spotkała na swojej drodze sporo osób, które dały jej traumę. Praca jako projektantka wnętrz ma pomóc jej ruszyć z miejsca, wyjść do ludzi i nauczyć panować nad atakami panik...