Rozdział 9 Przyjemność

41 7 3
                                    


"Liliana"


Opierałam się o umywalkę, a serce waliło mi jak młotem.

- Co ja narobiłam?! – szepnęłam, aby ten cholernie przystojny mężczyzna, z którym postanowiłam, podjąć flirt mnie nie usłyszał. – Jestem idiotką, totalną idiotką!

Zdawałam sobie sprawę z tego, że podjął próbę flirtu, wzmianka o jego dziadku miała ostudzić jego zapał. Po jego zniesmaczonej minie widziałam, że mi się to udało, ale za to ja nie zgasłam!

- I co ja teraz zrobię? Jak mu spojrzę w oczy?!

Odkręciłam kurek z zimną wodą, z zamiarem obmycia twarzy, ale przypomniałam sobie, że miałam na sobie makijaż.

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i zobaczyłam, że moją bladą cerę właśnie przykrył potężny rumieniec.

- O nie, nie pokaże mu się w tym rumieńcu... Wolałabym umrzeć niż to zrobić. A gdyby jednak użyć wody, rozmazać makijaż i pokazać mu się? A potem spierniczę z mieszkania w nadziei, że moja okropna twarz go odstraszyła i stracił mną zainteresowanie na amen!

- Ummm... Liliano, wszystko dobrze? – usłyszałam jego głos, który nie zdradzał żadnych emocji.

Nie odezwę się, nie ma mowy. Będę tu stała i...

- Wszystko w porządku? Długo cię nie ma.

Zamrugałam kilka razy.

Długo? Jak długo?! Jak zwykle straciłam poczucie czasu... cudnie...

- Już wychodzę.

Na lekko chwiejnych nogach wyszłam z łazienki.

Zobaczyłam naprzeciw mnie Milczewskiego, opartego o bok sofy. Stał z rękoma skrzyżowanymi na piersi ze wzrokiem wbitym w podłogę. Włosy zasłaniały mu oczy do chwili, aż nie uniósł lekko głowy, zobaczyłam ciemne tęczówki, w których pojawił się niebezpieczny błysk.

- Podjęłaś grę Liliano, wiesz co, to oznacza? – zaczął podchodzić do mnie.

- Ni...eee – oparłam się plecami o zamknięte drzwi łazienki.

Milczewski zbliżył się do mnie niebezpiecznie, dzięki temu mogłam wyczuć jego ciepły oddech na swojej twarzy. Czułam, jak moje nogi uginają się pod wpływem jego bliskości.

Ułożył dłoń na drzwiach powyżej mojego ucha.

Przełknęłam ślinę.

- Cooo chce pan zrobić?

Uniósł brew w górę.

- Odpowiem, jeśli zwrócisz się do mnie, w taki sposób, jak ustaliliśmy. – wyszeptał wprost w moje usta.

- Co chcesz zrobić, Zack?

- Chcę sprawdzić, czy takie ryzyko również polubisz. – chwycił mój podbródek i delikatnie musnął moje usta, które zaczęły wręcz płonąć pod wpływem jego cudownie miękkich warg.

Odsunął się i spojrzał w moje oczy, jakby szukał przyzwolenia na kontynuowanie. Spojrzałam na niego z tęsknotą i w tym momencie złączył nasze usta.

Nasze pocałunki były raz zaborcze, raz delikatne i nigdzie się niespieszące. Tak, jakbyśmy wiedzieli, że mamy sporo czasu na odkrywanie siebie.

Odsunęliśmy się od siebie, miał zamknięte oczy i lekki uśmiech na ustach.

I'm just like you(Traumy, Ataki Paniki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz