Rozdział 16

33 6 0
                                    


„Zack"

- Coraz bardziej mi się podobasz, Liliano Olszańska.

Jej uśmiech był zniewalający, zapadałem się w nim coraz bardziej.

- Tak?

- Yhym... - odsunąłem kosmyk jej włosów z ust i wpatrywałem w jej tęczówki. – Oczarowałaś mnie od pierwszego naszego spotkania.

- Naprawdę? Ty na mnie wywarłeś niezbyt dobre wrażenie. – zaśmiała się.

- Tak? Nie podobało Ci się, w jaki sposób wszedłem do firmy? – puściłem jej oczko zalotnie, przecież wiem jakie wrażenie robię na kobietach.

- To mi się podobało, ale dalsze zachowanie...

- Ach, tak. Przeprosiłem już Zosię.

- Zosię? Od kiedy jesteście na ty?

- W dniu, kiedy poprosiła mnie - tu zrobiłem cudzysłów – o to, czy może wyjść na sesję zdjęciową, zrozumiałem, że z nią nie ma co się spierać. Zawsze musi być na jej, a przy tym jest pełna uroku i uśmiechu.

Zaśmiała się.

- Tak, Zosia to mój skarb, za który dziękuję Bogu.

- Mam też kogoś takiego.

- Oprócz mnie?

Wybuchliśmy śmiechem.

- Tak, oprócz Ciebie. Mam przyjaciela Łukasza, właśnie on ma walczyć. Myślę, że jemu potrzeba kogoś takiego jak Zosia, nie wiem kto, inny mógłby go ujarzmić.

- To może?

Spojrzała na mnie znacząco.

- Przyjdź z Zośką!

- Spikniemy ich?

- O ile Zośka lubi bokserów, którzy krwawią co weekend, to będą parą idealną.

- Nie ma problemu, ja i Zośka chodziłyśmy kiedyś na boks.

- CO?!

- No, co? – Wzruszyła ramionami, jakby to było nic takiego – Właściwie mam do zawieszenia worek treningowy, pomógłbyś mi w tym?

- Pewnie, że tak!

„Liliana"

Czas mijał nam na poznawaniu siebie, na tym, co lubimy robić w wolnej chwili, na tym, czego nie lubimy i na tym czego pragniemy.

Nim się obejrzeliśmy, a mieliśmy wypite dwie butelki wina, ja pozbyłam się bluzy, a on koszuli. Ciało miał idealnie wyrzeźbione, pokryte tatuażami i bliznami. Dotknęłam jednej z nich tuż przy prawym barku.

- Też mam blizny... ale w sercu.

- Kto ci je zrobił?

- A twoje?

- Kiedyś Ci powiem, kiedy uporam się z tą osobą.

- Dobrze, moje blizny zrobiła osoba, której ufałam bezgranicznie. Osoba, która mianowała się moją najlepszą przyjaciółką.

Czknęłam.

- Była jedyną osobą, której ufałam. Była wszystkim, tym co wtedy potrzebowałam.

Zawahałam się czy mówić dalej.

- Jak Cię zdradziła?

- Odebrała mi wszystko, nie tylko znajomych, ale i wspomnienia z nimi.

- To znaczy?

- Nazwijmy ją Bezwstydną, dobrze? Nie chcę wymieniać imienia.

„Zack"

- Dobrze.

- Od czego by tu zacząć, Bezwstydna postanowiła zabrać mi każdą osobę, z którą miałam miłe wspomnienia. I dodać mi wrogów. Wypytywała mnie o relacje i wspomnienia z daną osobą, a później szła do nich i mówiła im, że ich obgaduję, nie lubię i wyśmiewam. Bezwstydna to najlepszy bajkopisarz ever. – zaśmiała się – Mogłaby przebić Andersena swoją wyobraźnią.

Widziałem w jej oczach ból, który ukrywała przed światem.

- Wiesz Zack, jesteś pierwszą osobą, której mówię to wszystko. I nie wiem czy to prze to, że ma wypitę czy dlatego, że ci ufam.

- Może to i to?

- Może, mogę kontynuować?

Skinałem głową przytakująco.

- Na pewno?

- Pragnę, by zrobiło jej Ci się lżej, nawet jeśli nie mogę cofnąć czasu i Ci pomóc. Chcę być dla Ciebie tu i teraz.

Upiła kolejny łyk wina.

Bezwstydna nie tylko zabierała mi przyjaciół, okłamywała pół klasy w szkole średniej i zrobiła ze mnie najbardziej wredną osobę. A kiedy odeszła z klasy, prześladowanie mnie tylko nabrało na sile. Wspaniała przyjaciółka! BEZWSTYDNA! TWOJE ZDROWIE SUKO!

Liliana podniosła kieliszek z winem w górę i upiła łyk. Zamarłem, nie wiedziałem co mam zrobić.

- Bito mnie, popychano, pluto mi pod nogi... DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ TY KURWO... Ty...

Rozpłakała się.

„Liliana"

Nie mogłam już powstrzymać płynących łez, tak wiele razy je powstrzymywałam. Pani Ania kazała mi płakać kiedy tylko chcę, ale nie za długo, bym mogła się podnieść.

I taki mam dziś zamiar. Mój ból, smutek i zażenowanie sobą, że jej zaufałam obrócić w siłę. W siłę, która pomoże mi stanąć na nogi.

Zasnęłam.


Krótki, ale jakże ważny w opowieści :)


I'm just like you(Traumy, Ataki Paniki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz