Profesor Sharp ostatni raz spojrzał się na dwójkę swoich najlepszych uczniów i z bólem serca ścisnął ich różdżki w dłoni. Pokręcił głową z dezaprobatą i wyszedł z sali, zamykając za sobą drzwi. Nigdy nie sądził, że wlepi szlaban pannie Clarity, w końcu zawsze bardzo pilnie przykładała się do jego zajęć, ale odkąd zaczęła coraz więcej czasu spędzać z panem Sallowem, jej umysł został zabałaganiony. Czuł, że powinien wypić jeszcze więcej melisy.
Tymczasem Sebastian kulił się przed wzrokiem Vivien, która właśnie chwytała ścierkę. Podeszła do jednego kociołka i zaczęła go agresywnie trzeć, próbując go jakkolwiek wyczyścić. W ciągu jej całego życia nie dostała ani jednego szlabanu, aż do dzisiaj. I nawet odznaka Prefekta jej nie uratowała.
- Coś ty sobie myślał? - fuknęła, na co szatyn do niej podszedł. - O nie, nawet o tym nie myśl!
Jej słowa nie przeszkadzały mu w objęciu jej od tyłu i złożeniu krótkiego całusa na jej szyi. Dziewczyna zadrżała, a jej zaciśnięte dłonie mimowolnie się rozluźniły.
- Przepraszam, ale nic nie mogę poradzić na to, że chcę być blisko ciebie - w jego głosie można było usłyszeć skruchę.
- Ale żeby kłaść mi rękę na nodze? - odwróciła głowę w jego stronę. - Trzy razy nie usłyszałam pytania Sharpa!
- A to już nie moja wina, że się na tym nie skupiłaś - parsknął, na co Vivien wywróciła oczami. - No ej, nie gniewaj się na mnie.
- Jak nie będę się gniewać, to Merlin wie, co będziesz robił dalej - westchnęła, kręcąc głową.
- A nie chciałabyś się przekonać? - mruknął, swoją dłoń kierując na jej brzuch. - Wiesz, jesteśmy teraz sami...
- Sebastianie! - odsunęła się od niego, a jej serce przyśpieszyło. - Weź to i zajmij się sprzątaniem - rzuciła w niego szmatką, a sama ruszyła po miotłę.
Sallow się zaśmiał, nawet nie ukrywając swojego rozbawienia na jej reakcję. Mógłby tak z nią spędzać całe dnie. Złapał za kociołek i zaczął go szorować, w głowie tworząc pewien plan. Chciał jej w końcu wyznać, jak bardzo ją kocha i to nie czynami, a samymi słowami. Odkąd weszli w związek, ani razu jej tego nie powiedział, a kiedy nadarzyła się okazja, zepsuł ją Ominis. Był na niego zły, że zepsuł tak idealną sytuację, jaka się wtedy wytworzyła między nim, a jego dziewczyną. Może mógłby zabrać ją do Trzech Mioteł? Albo urządzić coś w Krypcie? A może spacer byłby dobrym pomysłem?
- Masz to wyczyścić, nie wypolerować - powstrzymała śmiech, widząc, jak Sebastian pieszczotliwie szoruje kociołek. - Sharp nie da ci za to dodatkowych punktów.
- A może jednak? - odparł, unosząc głowę. - Nigdy nie wiesz.
- To prawda - skinęła głową. - Ale jakoś mam takie przeczucie - zaczęła zmiatać podłogę. - Um, Sebastian? - zaczęła nieśmiało po dość długiej ciszy między nimi.
- Tak? - odparł niemal natychmiast, spoglądając na nią.
- Chciałbyś może pójść na jakiś piknik? - wydusiła z siebie, unikając kontaktu wzrokowego.
Szatyn pokręcił głową i odstawił kociołek, po czym skierował się w jej stronę. Złapał ją za dłoń, drugą zabierając jej miotłę, którą oparł o blat. Pokierował Vivien w stronę krzeseł, na których usiedli, skierowani w swoją stronę.
- Viv, dlaczego wciąż się mnie wstydzisz? - zapytał, kciukiem głaszcząc wierzch jej dłoni. - Jestem twoim chłopakiem, możesz mieć więcej pewności siebie.
- To właśnie dlatego - burknęła, patrząc się na ich splecione palce. - Wiesz, ja... - przygryzła wargę, zastanawiając się, jak dobrać słowa.
CZYTASZ
Cofnąć czas [Sebastian Sallow x FemOC]
FanfictionKiedy myślisz, że po wielkiej bitwie z Ranrokiem nadchodzi czas spokoju i odpoczynku, nawet nie wiesz, w jakim wielkim błędzie jesteś. Vivien Clarity chcąc uchronić ukochanego przed śmiercią, uczy się jednego z potężniejszych zaklęć i cofa czas, wra...