VIII

119 11 16
                                    

Przez cały kolejny dzień Vivien stresowała się tym, co miało nadejść. Była pewna, że sprzeda Ominisowi jakikolwiek kit, w który i tak uwierzy, wszak była bardzo przekonująca. Mimo swojego postanowienia i tak cholernie się bała i podświadomie czuła, że może coś spieprzyć.

Ruszyła do Krypty pod wieczór, zgrabnie wymijając Sebastiana, używając do tego zaklęcia Kameleona. Gdy dotarła na miejsce, spostrzegła stół, dwa krzesła i świeżo zaparzoną herbatę. Podskoczyła, gdy Ominis wyłonił się z cienia, bo kompletnie się tego nie spodziewała.

- Usiądź, proszę. Przygotowałem też herbatę, żeby było nam milej - jego głos był nadzwyczaj spokojny.

Dziewczyna bez słowa zajęła krzesło, które było bliżej niej i drżącymi rękoma złapała za filiżankę, z której niemal natychmiast wypiła wszystko na raz. Ze stresu zaschło jej w gardle. Odchrząknęła,  nabrała powietrza w płuca i już miała zacząć się tłumaczyć, gdy zobaczyła różdżkę w dłoni blondyna. Chłopak rzucił zaklęcie, przywiązując ją do krzesła tak, że nie mogła się w ogóle ruszyć.

- Imię i nazwisko? - zapytał, zajmując miejsce naprzeciw niej.

- Vivien Clarity - odparła mimowolnie.

- Cudownie. Veritaserum już działa - na jego twarz wpłynął uśmiech. - Wybacz za te... dość nieprzyjemne środki, ale wiedz, że musiałem się do tego posunąć. Wątpię, że sama z siebie powiedziałabyś mi prawdę, prawda?

- Tak.

- To zacznijmy serię pytań - oparł łokcie o stół, na co dziewczyna przełknęła ślinę. - Masz coś wspólnego z moim deja vu?

- Tak.

- Czy... igrałaś z czasem?

- Tak - spuściła głowę, czując się pokonana.

- Co konkretnie zrobiłaś?

- Cofnęłam się - poczuła, jak do jej oczu napływają łzy.

- Po co?

- Żeby uratować Sebastiana - jej głos zaczął drżeć.

- Uratować? Przed czym? - Ominis dalej dociekał.

- Przed śmiercią.

- Ile razy się cofnęłaś? - blondyn wstał i zaczął chodzić wokół niej.

- To jest trzeci raz - nie mogła się zmusić, by na niego spojrzeć.

Ominis się zatrzymał, aby zastanowić się nad kolejnym pytaniem. Bawił się różdżką, przekładając ją między palcami, aż w końcu po paru minutach go olśniło.

- Czy używałaś do tego Czarnej Magii?

- Nie, nie używałam.

- Czy złożyłaś jakąś ofiarę?

- Tak - przygryzła wargę.

- Kogo poświęciłaś? - stanął naprzeciw niej, po czym kucnął.

- Siebie - niepewnie uniosła głowę, spoglądając w jego ślepe spojrzenie.

- Powinienem pytać w jaki sposób?

- Nie.

- W jaki sposób?

Vivien przeklęła w myślach, obiecując sobie, że jak tylko się uwolni, to zamknie go do jutra w schowku na miotły.

- Każdy ból, który odczuwam, jest coraz silniejszy. Podejrzewam, że cofnę się jeszcze z dwa razy i umrę przez pierwsze Crucio - westchnęła, żałując każdego wypowiedzianego słowa.

Cofnąć czas [Sebastian Sallow x FemOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz