III

144 14 11
                                    

Na zajęciach Vivien nudziła się przeogromnie. Przerabiała te tematy już kolejny raz, a każdą formułkę była w stanie wyrecytować z pamięci. Wolała zająć się tworzeniem własnych zaklęć, jednak wątpiła, że któryś z nauczycieli byłby temu przychylny. Na eliksirach nawet nie otwierała podręcznika, a na astronomii nie spoglądała w teleskop, wiedząc, na jaką konstelację będzie patrzeć. Do weekendu zostały dwa dni, a ona czuła, że zaraz po prostu umrze z nudów.

Po prostu jej się nie chciało nic.

Z utęsknieniem czekała na koniec ostatniej lekcji, a gdy nadszedł ten czas, poleciała do dormitorium się przebrać, a potem biegiem ruszyła w stronę wyjścia z Hogwartu. Okrążyła jezioro, przeszła przez kawałek lasu i usiadła na niewielkim mostku, wpatrując się w zamek, który z każdą kolejną chwilą coraz bardziej zatapiał się w ciemności. Zastanawiała się, czy powinna cofać się za każdym razem, kiedy coś pójdzie nie tak. Zdawała sobie sprawę z tego, że odbija się to na jej psychice w znaczny sposób, ale czy potrafiła odpuścić sobie Sebastiana? Zdecydowanie nie. A co jeżeli to był jakiś ważny punkt w historii? Czy on musi umierać za każdym razem? Czy świat nie ma dla niego miejsca? Po jej policzku spłynęła łza, a później kolejna, kiedy pomyślała, że może nigdy nie być w stanie go uratować, a każde jej działanie jest po prostu bezcelowe.

- Ah, pieprzyć to - warknęła, chwytając kamyk i ciskając nim w taflę jeziora.

- Tak się zastanawiałem, gdzie znikasz po zajęciach. Myślałem, że wykonujesz jakieś supertajne misje, a ty po prostu torturujesz ryby, zsyłając na nie meteoryty.

Szybko się podniosła, jednocześnie rękawem wycierając policzek. Otrzepała ubrania z piachu, po czym uniosła głowę na tego, który cały czas zaprzątał jej myśli. Sebastian stał oparty o drewnianą balustradę mostku, jednocześnie mając położone na niej łokcie. Skrzyżowane nogi wskazywały na to, że musiał tu stać od dłuższego czasu. Pamiętała, że nie było go w pobliżu, gdy tu szła, a później nawet nie słyszała, aby ktokolwiek do niej podchodził.

- Płakałaś? - odbił się od balustrady i stanął naprzeciwko niej. - Co się stało?

- Nic, to... kropla wody wpadła mi do oka - machnęła zbywająco ręką.

- Vivien - złapał jej ramię. - Wiesz przecież, że jestem godny zaufania. Jeśli coś cię trapi, możesz ze mną o tym porozmawiać, dobrze? Pamiętaj o tym.

Jego zmartwiony wzrok sprawił, że dziewczynie zrobiło się na sercu jeszcze gorzej. Bo co ona mu powie? Hej Seba, bo ogólnie, to cofnęłam się w czasie kilka razy, ale ty za każdym razem umierasz, więc proszę, nie umieraj? Przecież nigdy by w to nie uwierzył.

- Właściwie, to wybierałam się na supertajną misję - szybko zmieniła temat. - Idę szukać źródeł tej innej magii, o której kilka dni temu ci wspominałam. I jeśli chcesz, możesz iść ze...

- Mogę iść z tobą? - powiedział w tym samym momencie, po czym się zaśmiał. - W takim razie chyba postanowione, co?

- Tak, chyba postanowione - zmusiła się na uśmiech.

- Opowiesz mi o tej innej magii?

Nie mogła mu odmówić, toteż przez całą drogę do opuszczonego, zrujnowanego zamku mówiła mu o swojej mocy. Był nią szczerze zafascynowany i słuchał uważnie, nie przerywając dziewczynie ani razu.

- Nie możesz jej zobaczyć ani usłyszeć, jak ja teraz - zaczęła, kiedy stanęli na środku pustego salonu. - Jednak znam zaklęcie, dzięki któremu przez jakiś czas jesteś w stanie widzieć to, co ja...

- Jestem zainteresowany - odparł niemal natychmiast. - Rzucaj.

- Tak... tak od razu? Bez pytań? - uniosła brew, zdziwiona jego postawą.

Cofnąć czas [Sebastian Sallow x FemOC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz