Czerwone oczy wpatrywały się z intensywnością w bladą buzię otoczoną pierzem z każdej strony. Był środek nocy, a mężczyzna stojący nad nią nie mógł zasnąć. Sypialnia skąpana w blasku księżyca rozświetlała pokój. Nie mógł uwierzyć, że podołała temu zadaniu. Minuty ciągnęły się leniwie, jak lata, a ten, który się w nią wpatrywał nadal to robił. Nie wiedzieć czemu, ale on bez emocji, nie mogący nic wyczuć, poczuł coś. Nie wiedział, czy to jego serce drgało, czy to coś innego. Tom czuł dziwną więź stojąc niedaleko, a kiedy muskał jej bladą skórę, to tak jakby przechodził przez Lorda prąd. Nie potrafił tego wytłumaczyć. Żył tyle lat na tym świecie, a nigdy czegoś takiego nie odczuł. Coś w nim kołatało i mógł przysiąc, że nigdy nie chciałby, aby stała się jej jakakolwiek krzywda. Michelle miała rozchylone wargi, oddychała spokojnie, Riddle zauważył, że od kiedy tu stoi, ona ani razu się nie poruszyła. Usłyszał szarpnięcie za klamkę. Odszedł w ciemny róg pokoju, a do środka wślizgnął się Richard. Podszedł do Wilde. Zrzucił z siebie buty wraz z całym ubraniem i wszedł pod pościel w samych bokserkach. Objął dziewczynę ramieniem składając na jej ciele delikatne pocałunki.
- Michelle - szepnął do jej ucha.
Wilde otworzyła oczy.
- Richard, skąd się tu wziąłeś? - zapytała zasapana odwracając się w jego stronę.
- Chciałem usłyszeć od ciebie, że to prawda... Że go zabiłaś?
Nastała cisza, którą przerywał ciężki oddech młodej kobiety.
- Tak, zrobiłam to - odparła patrząc mu w oczy.
- Zwariowałaś!
- Być może.
Odsunęła się od niego, a pomiędzy snem, a rzeczywistością odszukała paczki papierosów na stoliku nocnym. Wyciągnęła jednego z nich i wsadziła do buzi. Odpaliła go za pomocą różdżki.
- Nie wierzę, że to zrobiłaś. Czarny Pan i tak ciebie nie przyjmie do swojego grona, a tym bardziej nie zaufa.
- Być może, ale w tym momencie to moja sypialnia, a nie twoja.
- Michelle, pomyśl.- Swoją dłoń chciała położyć na jego twarzy, złapał ją mocno za nadgarstek uniemożliwiając jej ten ruch. - Trwa wojna, jeżeli Czarny Pan przegra, to spędzisz swoje całe życie w Azkabanie.
- Dlaczego uważasz, że Czarny Pan przegra? Nie wierzysz w niego?
- Może i wierzę, ale trzeba przygotować się na każdą możliwość...
- Nie - przerwała mu ostro. - Nigdy nie miałam gdzie pójść, nikt mi nigdy nie pomógł, żyłam w sierocińcu. A teraz... Teraz może choć będę miała gdzie pójść, może uda mi się z kimś porozmawiać. Już nigdy nie będę w sierocińcu. W tej małej klitce, może już nikt nie będzie mnie wyśmiewał od dziwadeł.
- Przecież zawsze miałaś mnie - odrzekł jej chłodno.
- Dla ciebie liczył się tylko seks.- powiedziała wyrywając swój nadgarstek z jego uścisku, który intensywnie ją piekł, jakby został włożony w palenisko. - Wiem, że twój ojciec nie może przeżyć, że to ja jestem tutaj zamiast ciebie, że to mnie Pan naznaczył, a nie ciebie.
- On tego pragnął, nie ja. Nigdy nie chciałem żyć w strachu....
- Boisz się Pana... ?
- Tak - szepnął bezgłośnie, tak, że Lord stojący kilka metrów od niego prawie nie słyszał jego odpowiedzi.
Richard pokręcił głową zawstydzony. Michelle wstała z łóżka wyrzucając przez okno spalonego papierosa. Weszła pod pościel czując zimno dzisiejszej nocy.
CZYTASZ
MICHELLE • Weasley
FanficMichelle rozpalona nowymi ideami świata przyjmuje mroczny znak za cenę ludzkiego życia. Krwiożercza Wilde mknie do hierarchii tronu czarnego pana jako jego prawa ręka. Wychowana w sierocińcu próbuje dostosować się do arystokratycznego życia, balów o...