PRAWDA
01.07.1997
DWA DNI PO ŚMIERCI ALBUSA DUMBLEDORE'A
Kuchnia była mała i zagracona. Pośrodku stał wyszorowany drewniany stół otoczony krzesłami i Harry usiadł na brzegu jednego z nich. Rozejrzał się dookoła. Pokój był pełen ludzi. Wszyscy zakonnicy. Brakowało tylko bliźniaków Weaselyów.
- To była Michelle. Michelle go zabiła.
- Harry, to jest poważne oskarżenie... - powiedział Lupin.
Pani Weasely zaczęła krzątać się po kuchni przygotowując kolację w nieco chaotyczny sposób. Rzuciła patelnię do zlewu i oprała się o blat stojąc tyłem do zgromadzonych. Machnęła od niechcenia różdżką, a wszelkie brudne naczynie zaczynały się same myć. Odwróciła się do nich przodem. Z jej oczu pociekły łzy.
- Mylisz się, Harry. To nie mogła być ona. - warknęła pani Weasley zdenerwowana, rzucając gniewne spojrzenie Ronowi i Harry'emu - Poczekamy na Georga, który musi nam wszystko wytłumaczyć.
W tym momencie na schodach pojawił się wysoki chłopak o rudych włosach, który zerknął na zgromadzonych kątem oka i opuścił wzrok. Stanął za krzesłem swojego młodszego brata i jego przyjaciela.
- A teraz się tłumacz nam wszystkim - fuknęła na niego matka.
- To nie jego wina, my też jesteśmy w to zamieszani... - rzekł Ron próbując go obronić.
Molly zerknęła na swojego syna. Ogień z paleniska powiększył cienie zgromadzonych, migotał wysoko na ścianach. Uniósł się zapach drewna. Przypomniał jej radosne kolacje z rodziną, ich śmiechy, kawały bliźniaków... W tych wspomnieniach było coś cudownego. Twarze jej rodziny, ogień trzaskający w kominku. Był to dom, który Molly zawsze pragnęła. Nie byli bogaci, ale wiedziała, że ich miłość jest wszystkim co osiągnęła w życiu. Byli szczęśliwi, dopóki zazdrość jej synów nie wystąpiła na światło dzienne. Minęła długa chwila, nim ktokolwiek ze zgromadzonych się odezwał.
- Michelle i Fred pokłócili się na początku kwietnia... dokładnie nie wiemy o co chodziło... W każdym razie Fred chciał się jej oświadczyć... Nie wiem, czy przyjęła od niego pierścionek, nie chciał mi powiedzieć. Ale chyba tak się stało. Tego dnia wrócił do nas do sklepu wściekły. Powiedział, że chce zamknąć magiczne dowcipy i wyjechać stąd, ale poczeka do czerwca, aż Michelle skończy szkołę. Postawiła go w niezręcznej sytuacji. Chciała uciec z Anglii. Wieczorem Fred wyszedł na spacer i tego dnia Harry z Ronem zostali ze mną... On wciąż nie wracał, jednak w drzwiach pojawił się Richard Nott...
- To ten, który uganiał się za Michelle? - przerwał mu opowieść pan Weasley.
- Tak, ten sam. Nikt z nas nie chciał, aby Fred uciekł, a on chciał mieć dla siebie, Wilde. Dobiliśmy targu. Mieliśmy usunąć im wspomnienia związane z nimi... I tak też zrobiliśmy... Nie potrafiłem zrobić tego, Fredowi, więc Richard w nocy usunął mu wszelkie myśli o niej, jak gdyby się nigdy nie spotkali. A ja usunąłem wspomnienia, Michelle, tylko coś poszło nie tak... nie pamiętała go, ale jej uczucie do niego nie zniknęło... I prawdopodobnie nie zniknie nigdy. - zakończył mówić George swoją opowieść.
Pani Weasley wsparła ręce na biodrach i przyjrzała się po kolei ich twarzom. Ta niska, pulchna, o miłej twarzy kobieta przypominała w tej chwili tygrysa. Trzej mężczyźni skulili się, kiedy patrzyła na nich z góry.
- Jak śmieliście odebrać im szczęście? - zaczęła mówić groźnym szeptem - Kim jesteście, aby stanąć na drodze do ich miłości! Fred kochał Michelle, a wy zniszczyliście im życie! Zniszczyliście ich! Myślicie, że gdyby Michelle nigdy nie odebrano pamięci, to poszłaby do Lorda Voldemorta? To wy zrobiliście z niej potwora! Odebraliście im siebie nawzajem i zniszczyliście własnego brata. Nie spodziewałam się tego po własnych synach, a tym bardziej po tobie Harry. Baliście się, że Michelle zabierze wam go? Fred nie był jej zabawką.
- Dlatego zabroniliście nam mówić o niej, przy Fredzie - powiedział nagle pan Weasley zdejmując okulary z nosa i kładąc je na blat stołu - Chcieliście, abyśmy o niej zapomnieli.
- Wy nie musieliście - rzekł George - Ważne, że oni o sobie zapomnieli...
- Michelle jadła z nami przy jednym stole od kiedy rozpoczęła drugą klasę w Hogwarcie. Spędzała z nami w każde wakacje. Ona była dla nas rodziną, przecież w Hogwarcie przyjaźniliście się, prawda George?
Kiwnął głową na znak zgody.
- To dlaczego to zrobiłeś?
- Nigdy nie chciałem, aby mi go odebrała. - szepnął - Przecież zawsze robiliśmy razem, we dwóch. Później z nią, a przez ostatnie dwa lata, oni tyle ze sobą spędzali czas. Czułem się, jakby Fred zapomniał o mnie.
- STWORZYLIŚCIE WSPÓLNIE SKLEP! DALEJ ROBILIŚCIE WSZYSTKO RAZEM! TE KAWAŁY, EKSPERYMENT! - ryknęła - MICHELLE, NIGDY NIE ODEBRAŁA TOBIE FREDA! I NIE CHCIAŁA TEGO ZROBIĆ! PRÓBOWAŁA ZROBIĆ WSZYSTKO, ABYŚCIE DALEJ BYLI BLISKO SIEBIE!
Czerwona twarz wykrzywiła się w złości. Cisza wypełniła wiecznie głośny dom.
- Trzeba to odkręcić - powiedział najstarszy syn państwa Weasley, Bill.
- Ale jak to zrobić? - zapytała się Tonks.
Pani Weasley nie była pewna, czy złość jej minęła. Przez ostatnie tygodnie, kiedy ktokolwiek wspomniał coś o Michelle, George tłukł wszystko co znajdowało się w zasięgu jego rąk.
- Musimy ją znaleźć - rzekł chłopak, a na jego twarzy pojawiła się dziwna zaciętość.
- To okropne co się stało - westchnęła Ginny.
- George ma rację - powiedział Lupin i pokiwał głową - Musimy ją odnaleźć i przyprowadzić do nas zanim Ten, którego imienia nie wolno wymawiać zabije ją lub zrobi maszynę do zabijania.
- NA MIŁOŚĆ BOSKĄ - wrzasnęła Pani Weasley - PREZCIEŻ NIE JESTEŚMY PEWNI, ŻE MICHELLE ZABIŁA ALBUSA!
- Przykro mi - rzucił Harry - Jestem tego pewien...
Przerwał i z lękiem spojrzał na Panią Weasley, której twarz skamieniała, a z oczu pociekły kolejne partie łez. Jej pulchna twarz stała się purpurowa.
- Gdzie jest teraz, Fred? - zapytał się mąż kobiety.
- Dostał eliksir słodkiego snu - odparł najmłodszy syn.
- Znajdziemy ją, Molly - rzekł Lupin wstając od stołu - Przyprowadzimy ją tutaj.
- Świetnie - powiedziała matka rodziny nieco rozdygotanym głosem. Przetarła oczy, zmęczona pokręciła głową. Słyszeli, jak jeszcze wściekła idzie po schodach do sypialni, zatrzasnęła za sobą drzwi. Chociaż przez jedną chwilę chciała pobyć sama i zostawić to wszystko chociażby na sekundę. Położyła się na łóżku i przeleżała tak bardzo długo. Jeszcze oszołomiona niedawnym wydarzeniem przytuliła koc, który robił za narzutę. "Wszystko będzie dobrze", pomyślała, ale w głębi serca wiedziała, że już nigdy nic nie będzie dobrze...
CZYTASZ
MICHELLE • Weasley
FanficMichelle rozpalona nowymi ideami świata przyjmuje mroczny znak za cenę ludzkiego życia. Krwiożercza Wilde mknie do hierarchii tronu czarnego pana jako jego prawa ręka. Wychowana w sierocińcu próbuje dostosować się do arystokratycznego życia, balów o...