Hunter
Minął tydzień od naszego pojawienia się w mieście.
Siedem nieszczęsnych dni, które na każdym z nas odbiło swoje piętno. Napięta sytuacja pomiędzy Blair, a Marie nie ulegała poprawie. Nie mogłem dziwić się brunetce, że ma żal do swojej przyjaciółki, żadne z nas nie mogło. Jednocześnie jednak wiedzieliśmy, że to jeszcze bardziej napina atmosferę, ponieważ nie potrafiły się dogadać.Drugą sprawą był fakt, że ognistowłosa nie wykazywała żadnego entuzjazmu do współpracy z Gabrielem po ich miłosnych rozterkach w przeszłości. Niestety musieli działać razem, bo Blair została skazana na mnie i mojego brata.
Wolałbym określić to inaczej, ale taka była prawda.
Nadszarpnąłem jej zaufanie swoimi kłamstwami. Niby było między nami dobrze po tamtym wieczorze i rozmowie, którą przeprowadzaliśmy. Mimo to wyczuwałem napięcie oraz dystans, który cały czas zachowywała w stosunku do mnie.Liczyłem, że uda się nam go całkowicie zlikwidować, tylko że to nie było takie proste jak się spodziewałem.
Nie pozwoliła mi się do siebie zbliżyć więcej niż o dwa kroki, co wydawało się infantylne. Wiedziałem jednak, że wynika to z prostego faktu, zasłużyłem sobie na to. Przy czym nie mogłem zapomnieć, że stała się hybrydą, która odczuwa teraz dużo więcej, a jej zmysły stały się wyostrzone. Z tego względu też wzmocniły się jej cechy charakteru.Najbardziej odczuła to pierwszego dnia kiedy obudziła się z ogromnym bólem głowy. Spanikowała słysząc o wiele więcej niż była do tego przyzwyczajona oraz czując za dużo.
Nie miałem pojęcia jak to jest, ale na pewno nie było jej z tym łatwo. Emocje, które nasiliły się w niej przez wilkołaczy gen, również nie pomagały.
Nie kontrolowała się, a magia, którą przez tyle lat kumulowała w sobie była cholernie niebezpieczna.Tamtego dnia wybiegła z domu nie potrafiąc znieść dudnienia w uszach, spowodowanym dźwiękami na około, ale również szumem jej własnej krwi, której ciśnienie się podniosło, a ona nagle słyszała jej przepływ. Gabriel zatrzymał mnie mówiąc, że on za nią pójdzie, a gdy obserwując ich zobaczyłem jak złapał ją za nadgarstek zatrzymując ona podniosła na niego głos. Machnęła jednocześnie swoją ręką wyrywając ją z uścisku swojego brata, a jakaś część drzew wokół domu padła na ziemię powalona energią, którą kobieta emanowała.
Zbyt silne emocje w jej przypadku były jak pewne zniszczenie wszystkiego naokoło.Później tamtego dnia, jak i następnego, wraz z Masonem rąbaliśmy drewno układając je przy jednej ze ścian domu.
Przynajmniej kiedyś przyda się do palenia w kominku.– Przestańcie do cholery! – niespodziewane uderzenie dłonią o blat stołu wybudziło mnie z zamyślenia.
Spojrzałem na Gabriela, który wstał z krzesła patrząc zdenerwowany na obie kobiety, które nieźle dawały nam w kość.
– Zachowujecie się jak pieprzone dzieci, które pokłóciły się o zabawkę w piaskownicy. Pora wreszcie dorosnąć.
Mamy ważniejsze sprawy na głowie niż wasze własne problemy i kłamstwa. Tyczy się to wszystkich. – spojrzał na mnie, a ja jedynie rozsiadłem się wygodniej udając, że mam to gdzieś.Jak zwykle. Zgrywałem się, że coś mnie wcale nie rusza, tylko po to, żeby ktoś mnie nie wyczuł.
Tak naprawdę chciałem być blisko Blair. Chciałem na nowo się z nią droczyć, widzieć jej uśmiech i słyszeć jak słownie mi dogryza.
Tęskniłem za normalnością, którą wspólnie stworzyliśmy z tego co mieliśmy.Przeniosłem spojrzenie na brunetkę czując na sobie jej wzrok. Bawiła się w palcach wisiorkiem od naszyjnika, na które było rzucone specjalne zaklęcie przez Gabriela. Miało to pomóc uspokoić jej wilcze wcielenie, które wręcz gotowało jej krew w żyłach.
Gdy tylko nasze oczy spotkały się odwróciła głowę w inną stronę.
Niedługo później każde z nas przeszło wzrokiem na wejście do kuchni, gdyż pojawił się w niej Mason.
CZYTASZ
Pod Błękitem Nieba
FantasyPosiadanie umiejętności magicznych nigdy nie należało do dziedzictwa. Od lat wierzono w starszyznę, która miała składać się z najpotężniejszych czarowników zasiadających gdzieś pośmiertnie, a przy tym zsyłać błogosławieństwo daru magicznego widząc w...