rozdział pierwszy

62 5 0
                                    

- Elizabeth, mogę Cię na chwilę prosić? - młoda dziewczyna odsunęła się od fortepianu, powoli wstała i spokojnym krokiem podeszła do mężczyzny w średnim wieku, który siedział za biurkiem przeglądając stos dokumentów.
- Przykro mi poruszać ten temat, ale od dwóch miesięcy nie dostałem od Twoich rodziców wpłaty za lekcje - oznajmił ściągając z nosa okulary, które po chwili odłożył na mebel.
Blondynka westchnęła ciężko spuszczając wzrok, było jej wstyd.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że zalegają z opłatami - skłamała - obiecuję że wyrównam rachunki, ile to funtów? - zapytała po chwili dziewczyna chwytając za czarną torebkę, wyciągnęła z niej portfel zaglądając od razu do środka.
- Elizabeth, to duża kwota, a ja wiem, że dorabiasz sobie do studiów w sklepie muzycznym, dlatego nie musisz wpłacać od razu wszystkiego - oznajmił mężczyzna spoglądając na Brown, ta wyciągnęła dwieście funtów z portfela i położyła na biurku.
- Dziękuję, Panie Taylor - skinęła głową układając pasek od torebki na ramieniu.
- Nie dziękuj, Elizabeth, robię to, bo wiem że masz talent i jeszcze dużo osiągniesz - stwierdził gdy była już przy drzwiach, uśmiechnęła się na jego słowa, a następnie zniknęła.

- Wiesz jakie to było okropne uczucie, Sarah? Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, koniecznie muszę znaleźć lepiej płatną pracę, która nie będzie kolidowała z zajęciami - westchnęła blondynka żaląc się swojej współlokatorce, siedziały razem na kanapie jedząc chińszczyznę. Brunetka uśmiechnęła się podejrzanie, jakby właśnie wpadła na najlepszy plan w swoim życiu. Odstawiła aluminiowe naczynie na stolik i wyciągnęła z kieszeni czarnych jeansów swojego smartphone'a.
- Mam dla Ciebie idealną pracę, Ellie, to znaczy, nie ja, ale dziewczyna z którą chodzę na zajęcia z historii sztuki tam pracuje. Zarabia na pewno bardzo dobrze, skoro stać ją na wynajęcie apartamentu w centrum Londynu - Sarah wyszukała nazwy klubu w google i podała telefon przyjaciółce, która zainteresowana spojrzała na wyświetlacz.
- Żartujesz, Davis? Mam pracować w klubie nocnym? - Brown oddała smartphone'a brunetce po czym upiła łyk wody czując jak chili, które znajduje się w jedzeniu powoli zaczyna palić jej gardło.
- Ach, Ellie, to nie byle jaki klub - zaśmiała się cicho - poza tym nie musisz tam tańczyć, może potrzebują kelnerki albo kogoś za barem? - Davis wzruszyła ramionami dokańczając swoją porcję chińszczyzny - Prześpij się z tym El, dobranoc.
Elizabeth pokiwała od niechcenia głową po czym sama skierowała się w stronę aneksu kuchennego, a następnie do swojego pokoju. Tam rzuciła się na łóżko otwierając laptopa, aby przejrzeć oferty pracy w okolicy, ale żadna z nich była zaadresowana do studentów. Zrezygnowana dziewczyna zamknęła notebooka wzdychając cicho.
- Jak ja mam pogodzić ze sobą studia, fortepian i pracę, Cody? - podrapała psa za uchem spoglądając na niego z lekkim uśmiechem. Zwierze polizało jej dłoń po czym odwróciło się na plecy, nie mogła odmówić mu drapania po brzuchu.
Stwierdziła, że chociaż praca w klubie nie wydawała się być dla niej, to mogła pomóc jej wyjść z długów, dlatdgo postanowiła, że jutro rano zapyta o kontakt do koleżanki Sarah.

W piątek po zajęciach spotkała się z rudowłosą, która pracowała w klubie Nemesis jako barmanka.
Dziewczyna dużo opowiedziała jej o warunkach oraz o szefie, ponoć zachwycał wszystkich wokół swoim wyglądem, ale nie był zbyt pobłażliwy i nie uznawał sprzeciwu.
- Każdy z nas poza umową musi podpisać cyrograf - zaśmiała się Rose siadając na ławce kiedy doszły do pobliskiego parku - ale to nic strasznego. Chodzi tylko o to, że ani pracownicy, ani goście klubu nie mogą się wygadać kto jest jego prawdziwym właścicielem. To co dzieje się w Nemesis, zostaje w Nemesis, Elizabeth - oznajmiła, a blondynka pokiwała głową na znak, że wszystko zrozumiała.
- Porozmawiam dzisiaj wieczorem z szefem, może zgodzi się na wstępną rozmowę - Rose zaczesała rude włosy do tyłu - musisz mi tylko obiecasz, że jeżeli do niej dojdzie, nie powiesz mu o tym, o czym Ci powiedziałam na jego temat - poprosiła, a ja uścisnęłam jej dłoń.
- Będziemy w kontakcie, Elizabeth - pożegnały się rozchodząc po chwili. Blondynka jeszcze chwilę spacerowała po parku rozmyślając o tym, co na temat szefa Nemesis powiedziała jej Rose. Przecież nie mógł być taki zły, każdy człowiek ma w sobie trochę dobra.

- Rose napisała - Ellie stała w kuchni bojąc się odczytać wiadomość SMS od dziewczyny. Za to Sarah od razu chwyciła telefon przyjaciółki, odblokowała go i przeczytała na głos - Szef chce Cię widzieć za godzinę w klubie, wejdziesz na moje nazwisko - blondynka wpadła w panikę chodząc z kąta w kąt.
- Ellie! - brunetka wyrwała ją z amoku - Musisz zaraz wyjść, bo nie zdążysz - pomachała jej dłonią przed oczami.
- Co mam na siebie ubrać? - Davis wywróciła oczami na to pytanie, ale zaraz pociągnęła za sobą współlokatorkę do swojej szafy, wyciągnęła dwa wieszaki. Na jednym znajdowała się czarna, obcisła sukienka przed kolano, a druga w kolorze wina była nieco krótsza i na ramiączkach. Brown wybrała drugą opcje szybko się przebierając, nie miała czasu zrobić pełnego makijażu więc tylko musnęła usta błyszczykiem i rozczesała włosy. Zanim wyszła z mieszkania Sarah podała jej parę czarnych szpilek, miała wrażenie że już zapomniała jak chodzi się w takich butach.
- Powodzenia! - zawołała za przyjaciółką Davis machając jej przez okno.

Dziesięć minut przed umówionym czasem Elizabeth stanęła w kolejce do klubu. Z zewnątrz wyglądał on zupełnie zwyczajnie, ale dopiero gdy weszła do środka zrozumiała dlaczego był tak uwielbiany przez ludzi. Urządzony w renensansowym stylu, z wielką fontanną na środku przy której siedzieli ludzie, piękne, wdzięczące się kobiety i zachęcająca do tańca muzyka.
- Brown! - rudowłosa pociągnęła Ellie za ramie przekrzykując muzykę - Cieszę się, że przyszłaś na czas, inaczej wyładowałby na nas swoją złość. Schodami do góry, powiedz ochroniarzowi, że jesteście umówieni - Rose po chwili zniknęła, a blondynka pewnym jeszcze krokiem udała się do góry, kiedy wysoki, umięśniony mężczyzna ją zatrzymał, tak jak poradziła jej Rose, powiedziała że jest umówiona z ich szefem. Oczywiście nie uwierzył jej i na chwilę zniknął za drzwiami lecz nie trwało to długo jak te przed nią otworzył.
- Szef czeka - oznajmił tylko, weszła już nieco niepewna do środka, a kidey usłyszała klucz przekręcający się w zamku, przełknęła głośno ślinę.
- Usiądź - dopiero teraz zauważyła opartego o barek mężczyzne, jego biuro było, tak jak cały klub, urządzone w renesansowym stylu. Mimo ciemności jaka tu panowała miał na nosie okulary przeciwsłoneczne. Elizabeth, tak jak jej rozkazał, usiadła w fotelu zakładając nogę na nogę, nieco skrępowana.
- Co powiedziała Ci o pracy w klubie Rosie? - zapytał podchodząc do mebla w którym siedziała blondynka, oparł się o jego oparcie i przyjrzał jej się bliżej.
- Niewiele, myślałam, że dowiem się więcej od Pana - zapach perfum których używał był ciężką do odgadnięcia mieszanką, pachniał też whisky i tytoniem. Brunet zaśmiał się pod nosem kręcąc głową przysiadł na biurku tuż przez Brown.
- Musisz nauczyć się przyrządzać drinki, być miła dla klientów nawet wtedy gdy masz zły humor i nosić mniej niż to co masz na sobie, Elizabeth Brown - oznajmił odpalając papierosa - Ja nazywam się Alexander Turner i od dzisiaj jestem Twoim szefem - wyciągnął z szuflady biurka cztery kartki dokumentów, które Brown miała podpisać, ale ta nadal wpatrywała się w twarz mężczyzny nie mogąc uwierzyć, że stoi przed nią Alexander Turner we własnej osobie. Kojrzyła go raczej z powściągliwym, nieśmiałym mężczyzną piszącym piękne teksty, a nie szefem klubu nocnego.
- Chcesz czy nie? - warknął zniecierpliwiony, Elizabeth wzięła w palce długopis i podpisała wszystko co jej podał.
- Witam w Nemesis - uśmiechnął się nieznacznie po czym otworzył przed nią drzwi - Idź do Rose, niech Cię wszystkiego nauczy - położył dłoń na plecach dziewczyny odprowadzając ją do schodów - I pamiętaj o umowie - dodał po czym zniknął za drzwiami swojego biura.

Only Ones Who Know [Elizabeth Brown & Alexander Turner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz