rozdział jedenasty

32 3 12
                                    

W połowie drogi Alexander zatrzymał samochód przy "Beak Hills Farm", wysiadł i pewnym krokiem obszedł samochód by otworzyć drzwiczki od strony pasażera.
- Chodź, Ellie, musimy odpocząć - oznajmił podając kobiecie dłoń, dopiero teraz Brown udało się zauważyć, że brunet krwawił. Koszula na jego lewym przedramieniu przybrała czerwoną barwę.
- Alex Ty krawisz - wyszeptała kobieta wysiadając z samochodu z jego pomocą.
- To nic takiego, El, zaraz to obejrzę - stwierdził wypuszczając czarnego psa, który od razu ruszył za potrzebą.
Zza masywnych drzwi domu wyszedł  mężczyzna trzymający w dłoni dubeltówkę.
- Cook, nie wygłupiaj się, to ja - powiedział Alexander machając do właściciela farmy prawą dłonią. Ten od razu ruszył w ich stronę nie wierząc własnym oczom.
- Turner, co Ty znowu odjebałeś? - zapytał zerkając na ramie przyjaciela.
- Opowiem Ci jutro, dasz mi klucze od pokoju? - brunet spojrzał na niego uśmiechając się krzywo, a Jamie westchnął ciężko przytakując.
- Moje dzieci nie mogą zobaczyć Cię w takim stanie, Al - oznajmił - Wejdźcie ogrodem - otworzył im furtkę po czym zniknął w środku.
Blondynka bez słowa szła za Alexandrem trzymając męską dłoń, Cody szedł zaraz za nimi.
Weszli po cichu do środka aby nikt nich nie usłyszał, na szczęście Jamie podgłośnił nieco muzykę, której słuchały jego dzieci, więc obyło się bez wywiadu. Turner otworzył drzwi do sypialni w prawym skrzydle domu Cooka i zamknął je zaraz po tym jak wszyscy znaleźli się w środku.
- Kim byli Ci ludzie? - zapytała Elizabeth siadając na dużym, miękkim łóżku. Alexander zdjął ostrożnie koszulę wyrzucając brudny od krwi materiał do kosza.
- Ludzie Nazario - mruknął szukając w łazience apteczki.
- Ach, to wszystko jasne - westchnęła Ellie nie szczędząc sobie sarkazmu.
Brunet usiadł w fotelu wywracając oczami, położył apteczkę na kolanach i zaczął ją przeszukiwać.
- Nazario posiada trzy całkiem dobrze presperujące kluby w Londynie i koniecznie chce przejąć Nemesis by zrobić tam burdel - wytłumaczył mężczyzna.
- Wiesz co robisz? - zapytała Brown widząc jak Turner próbuje opatrzyć ranę, podeszła do niego zabierając apteczkę.
- Może zaszczypać - oznajmiła otwierając wodę utlenioną, którą wylała na ranę mężczyzny, ten syknął cicho krzywiąc się.
- Naprawdę masz szczęście, że kula jedynie Cię drasnęła - wyszeptała El będąc blisko, zajrzała w brązowe oczy Alexandra przygryzając wargę - Nawet nie chcę...
- Nie myśl o tym - wymruczał brunet zbliżając się na minimalny dystans - Zrobimy sobie krótkie wakacje, a gdy wrócimy do Londynu wszystko będzie wyjaśnione - obiecał, choć sam nie był pewny jak szybko będą mogli wrócić do Anglii.
- Gotowe - stwierdziła Elizabeth dumna z opatrunku jaki mu zrobiła.
- Dziękuję - wymruczał mężczyzna obejmując dłońmi kobiecą twarz, czule ucałował jej wargi po czym przyłożył czoło do jej czoła, kciukami gładząc policzki.
- Ty dziękujesz mi? Chyba ja powinnam podziękować Tobie za uratowanie mi życia - zaśmiała się gorzko El, a Turner pokiwał przecząco głową.
- Gdyby nie ja, nie byłabyś narażona na coś tak okropnego, Ellie. Teraz leży w moim obowiązku chronić Ciebie przed każdym, kto ze chce wykorzystać Cię do spraw związanych z klubami - wstał powoli - Idę się odświeżyć, zaraz wracam - zniknął za drzwiami łazienki, a blondynka westchnęła ciężko spoglądając na psa, który leżał pod biurkiem ucinając sobie drzemkę.
Wiedziała, że jeżeli jutro nie da znać  Sarze, że żyje i ma się dobrze, ta zgłosi jej zaginięcie na policje, a na to nie mogła pozwolić. Koniecznie musiała kupić nową kartę SIM gdy tylko znajdą się w Szkocji.
Rozebrała się do bielizny czekając aż Alexander zwolni łazienkę, koniecznie musiała wziąć prysznic by zmyć siebie trud tej niedzieli.
- Czy ja śnie? - Turner stanął opierając się o framugę drzwi mając na sobie tylko bokserki, blondynka zlustrowała jego umięśnione ciało ciężko przełykając ślinę.
- Moja kolej - oznajmiła rumieniąc się, spróbowała go wyminąć, ale zamiast tego wylądowała w męskich ramionach.
- Nie tak szybko - wyszeptał do jej ucha brunet po czym złożył krótki pocałunek zaraz pod nim, a następnie kolejny w zagłębieniu między szyją a ramieniem dziewczyny. Zadrżała pod wpływem czułego gestu co wywało szelmowski uśmiech na męskiej twarzy.
- Teraz możesz iść - powiedział nie przestając się uśmiechać, blondynka szybko zamknęła za sobą drzwi i westchnęła głośno.
- Słyszałem - oznajmił rozbawiony jej nieśmiałością Alexander stojąc nadal przy drzwiach.
- Więc nie podsłuchuj! - Ellie musiała się uśmiechnąć, mimo całego tego stresu i strachu brunet potrafił ją rozbawić.

Kiedy Elizabeth wróciła do sypialni, Alexandra w niej nie było, tak samo jak Cody'ego. Czy on właśnie wyszedł z psem na spacer? Rozległo się pukanie do drzwi, blondynka nie spodziewała się nikogo innego niż Turnera, ale on przecież by nie zapukał.
- Tak?
Do pokoju weszła szczupła blondynka, w rękach trzymała kilka czystych ubrań.
- Cześć, jestem Katie, żona Jamiego - oznajmiła kładąc na skraju łóżka ubrania - Pomyślałam, że będziesz tego potrzebować - dodała wyciągając dłoń w stronę Ellie, ta uśmiechnęła się ściskając dłoń Pani Cook.
- Dziękuję Katie, ratujesz mi życie - stwierdziła blondynka - Wiesz gdzie podział się Alexander? - zapytała po chwili.
- Jest na dole z dzieciakami, jak go zobaczyły nie chciały go wypuścić. Wujek Al nie odwiedza ich zbyt często, no i są zafascynowane Cody'm - zaśmiała się kobieta - Czekamy na Ciebie na dole, Jamie postanowił zrobić dziś kolację więc nie ręczę za niego, że będzie smacznie - dodała wychodząc.
Ellie przebrała się w jeansy oraz sweter które dostała od żony Jamiego i zeszła na dół słysząc dochodzący z salonu śmiech dzieci. Stanęła w progu obserwując jak Alexander bawi się z nimi i wygłupia będąc w tym naturalnie swobodnym. Nie znała go od tej strony, ale rodzina była dla niego bardzo ważna. El dobrze wiedziała kim jest Jamie, należał w końcu do zespołu i znał się z Turnerem od wielu lat.
- Ciocia Ellie! - chłopiec o blond włosach podbiegł do młodej kobiety łapiąc ją za rękę - Wujek mówił, że jesteś naszą Ciocią.
Elizabeth uśmiechnęła się do chłopca kiwając twierdząco głowo - A jak Ty masz na imię? - dziewczyna kucnęła przy dziecku.
- Forrest, a to moja siostra Bonnie - wskazał palcem młodszą siostrę.
- Kolacja jest gotowa - oznajmił dumnie Jamie wycierając dłonie w ścierkę.
- O nie - jęknął chłopiec robiąc smutną minę - Muszę Ci coś zdradzić, Ciociu Ellie, mój Tata nie umie gotować - wyszeptał Forrest.
- Może nie będzie tak źle - zaśmiała się Brown, Alexander chwycił jej dłoń trzymając Bonnie, całą czwórką udali się do jadalni zasiadając przy dużym stole.
- Pachnie całkiem nieźle - stwierdziła Katie zaglądając do garnka.
- Mówiłem Ci, że praktyka czyni mistrza, Kochanie - Jamie pocałował czule swoją żonę na co ich dzieci zareagowały cichym "ble".
Alexander ścisnął mocniej dłoń blondynki, którą trzymał na swoim udzie, a kiedy ta na niego spojrzała uśmiechnął się lekko jakby chciał utwierdzić ją w tym, że wszystko będzie dobrze.

Only Ones Who Know [Elizabeth Brown & Alexander Turner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz