rozdział szesnasty

33 3 4
                                    

Po incydencie z Robertem, Elizabeth usiadła z Davis przy barze zamawiając kolejnego drinka.
- Szef się wkurzył - zaśmiała się Rose podsuwając kobietom dwie wysokie szklanki - Jeszcze nigdy nikogo sam tutaj nie uderzył, do nachalnych typów zazwyczaj wysyła ochrone - oznajmiła rudowłosa uśmiechając się znacząco.
- Może gdyby go sam nie sprowokował, nic takiego nie miałoby miejsca - westchnęła Sarah - Przepraszam, El, nie sądziłam, że Ashton przyprowadzi ze sobą takiego dupka - brunetka skrzywiła się lekko upijając łyk alkoholu.
- Nie masz za co, Davis, Robert sam prosił się o kłopoty - wzruszyła ramieniem.
- Wiesz co? Nie mam ochoty już dłużej imprezować, zmywam się - stwierdziła współlokatorka Elizabeth podnosząc się z miejsca.
- Tylko przez tego dupka? Przestań - blondynka chwyciła rękę dziewczyny, ale ta pokiwała przecząco głową.
- Daj chociaż zamówić sobie taksówkę byś bezpiecznie dotarła do domu - Brown odprowadziła przyjaciółkę do wyjścia po czym zamówiła jej taksówkę. Auto zjawiło się po około pięciu minutach.
- Napisz jak będziesz w domu.

Alexander siedział w fotelu, w gabinecie przeglądając ostatnie transakcje jakie wpłynęły na jego konto, widząc sumę pieniędzy wpadł na pomysł, że po przejęciu Bacio, mógłby zabrać Elizabeth do Włoch. Oczywiście byłoby to dopiero po Świętach Bożego Narodzenia, więc nie zamierzał jeszcze zdradzić swoich planów blondynce.
- Dobrze, że jesteś Kane - uśmiechnął się lekko na widok przyjaciela, który właśnie wszedł do gabinetu. Ten od razu przysiadł się do Turnera spogladając w monitor.
- Za to, że pomogłeś mi w sprawie Nazario przeleję Ci premię. Może suma dziesięcu tysięcy funtów pomoże Ci zrozumieć, że nasze interesy są dla mnie najważniejsze - oznajmił robiąc przelew na konto Milesa.
- Przepraszam Alex - mruknął - Może za szybko oceniłem Twoje zainteresowanie tą bar...
- Elizabeth, Kane, nie będę wielokrotnie Ci przypominał jak ona się nazywa - mruknął niezadowolony po czym wstał z fotela, ubrał marynarkę, dopił wodę ze szklanki po czym rzucił - Dopilnuj dzisiaj Nemesis, robię sobie wolne - i wyszedł. Powolnym krokiem udał się na sale szukając Ellie, stała przy barze rozmawiając z rudowłosą barmanką.
- Rose, czy ja płacę Ci za dotrzymywanie towarzysta El? - uniósł brew, a blondynka spojrzała na niego karcąco.
- Nie, a powinien szef, w końcu dzięki mnie nie zaczepia ją żaden fagas - odgryzła się Sanders po czym zostawiła ich samych. Alexander zaśmiał się krótko pod nosem kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Gdzie zgubiłaś Sarę? - zapytał obejmując Brown ramieniem.
- Nie miała już ochoty na tańce, wysłałam ją taksówką do domu - oznajmiła blondynka dopijając sok pomarańczowy.
- A więc czekałaś na mnie? - wargi bruneta znalazły się na policzku Ellie.
- Czekam aż spełnisz swoją obietnicę - odpowiedziała pewnie zaglądając w brązowe oczy Alexandra.
- Zawsze dotrzymuję obietnic, Ellie - złapał jej dłoń i razem przedarli się przez tłum tańczących ludzi do wyjścia.
Jadąc samochodem obydwoje odczuwali rosnące między nimi napięcie, które osiągnęło wysoki punkt, gdy znaleźli się w apartamencie Turnera.
Mężczyzna, od razu w progu zrzucił marynarkę i zdjął buty po czym przyszpilił blondynkę swoim ciałem do ściany wpijając się w jej słodkie usta. Całowali się namiętnie i chaotycznie dopóki wargi bruneta nie znalazły się na szyi El. Ta westchnęła cicho wsuwając palce w ciemne włosy mężczyzny czując jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa, Alexander od razu to zauważył, więc wziął blondynkę na ręce i ruszył do sypialni. Tym razem nieco ostrożniej rzucił ją na łóżko, zawisł nad nią wpatrując się głęboko w niebieskie oczy.
- Jesteś pewna? - zapytał gładząc dłonią zewnętrzną stronę kobiecego uda.
- Niczego nie byłam bardziej pewna - na taką odpowiedź Turner liczył, od razu ściągnął z niej purpurowy materiał podziwiając jej półnagie ciało. Niewiadomo dlaczego zachwycał się nim za każdym razem, gdy miał okazję i nigdy mu się to nie nudziło, zawsze jego ciało reagowało na ten widok tak samo.
Elizabeth nie pozostała mężczyźnie dłużna pozbywając się jego koszuli, skradła kilka długich pocałunków z ust, w tym samym czasie rozpinając pasek od spodni.
- Rose miała racje - sapnął cicho kiedy blondynka zsunęła spodnie z jego bioder - od samego początku strasznie Cię pragnąłem, Ellie, jesteś tak strasznie uzależniająca - mruknął rozpinając górną, koronkową część jej bielizny.
- Ty byłeś za to strasznie arogancki - Alexander musiał zaśmiać się na te słowa, nigdy żadna kobieta nie śmiała powiedzieć mu tego w twarz w takiej sytuacji, leżąc pod nim niemal naga.
- Chcesz się teraz droczyć, Kruszynko? - Turner wstał i pozbył się reszty ubrań, którą jeszcze na sobie miał. Stał przed nią nagi, zupełnie wtedy jak pod prysznicem, który brali wspólnie zeszłego wieczoru.
Elizabeth przygryzła wargę podziwiając męskie ciało.
- Chyba nie - mruknęła, a brunet chwycił za materiał jej majtek zsuwając ten powoli z kobiecych ud.
- Dobra odpowiedź - stwierdził pozbywając się bielizny, po czym znów znalazł się blisko blondynki. Całował jej szyję, następnie piersi pieszcząc językiem twarde z podniecenia sutki, nie spiesząc się przy tym. Kilka razy otarł się kroczem o jej kobiecość, niby przez przypadek, testował jej cierpliwość napawając się tym. Chciał by Elizabeth sama zainicjowała moment w którym będzie gotowa by zrobić kolejny krok.
- Doprowadasz mnie do szału, Alex, zrób to wreszcie - sapnęła cicho wpatrując się głęboko w jego oczy.
- Magiczne słowo?
- Alex! - jęknęła czując męskie palce na swoim najwrażliwszym miejscu.
- Może być - uśmiechnął się nieco rozbawiony, po czym złączył ich ciała w jedność.

- Już dawno nie było mi z nikim tak dobrze, El - Alexander bawił się blond włosami młodej kobiety, która leżała na nim wtulona w męski tors - Nie mówię teraz tylko o seksie - zaśmiał się pod nosem widząc jak Brown wywraca oczami - Zbereźnico - połaskotał ją palcami po biodrze po czym chwycił brodę blondynki by ta na niego spojrzała - Chciałabyś oficjalnie zostać moją kobietą? Wiem, że nasze wspólne życie nie będzie łatwe, ale chciałbym spróbować.
Elizabeth musnęła czule wargi bruneta - Tylko pod jednym warunkiem - wyszeptała Brown uśmiechając się pod nosem. Zdziwiony jej słowami Alexander zmarszczył brwi - I jaki to warunek? - zapytał zaciekawiony.
- Zaśpiewaj mi coś.
- Nie ma mowy.
- Proszę - El zaczęła obcałowywać twarz Turnera aż w końcu uniósł dłonie w geście poddania.
- Niech Ci będzie - cmoknął kobiece czoło, po czym odchrząknął.

"I just sort of always feel sick without you baby, i ain't got anything to lick without you baby, nothing really sticks without you baby, ain't I fallen in love?

It's just the pits without you baby
It's really just the pits without you baby, it's like everyone's a dick without, you baby,
Ain't I fallen in love?"

Only Ones Who Know [Elizabeth Brown & Alexander Turner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz