rozdział dwudziesty drugi

36 3 2
                                    

- Jak mogłeś nie powiedzieć mi nic o tym, że zatrudniłeś ludzi, którzy chodzą za mną krok w krok i obserwują co robię, Turner?! - brunet chwycił kobietę za przedramię i przyciągnął ją do siebie, a ta syknęła cicho.
- Przestań krzyczeć, El - zamknął drzwi od biura zauważając, że Miles i Tony uśmiechają się pod nosem widząc jak zdenerwowana jest Brown.
- Bo? Puść mnie - mruknęła czując jak uścisk bruneta staje się silniejszy. Była pewna, że zostaną po tym ślady, ale nie przejmowała się tym teraz.
- Bo nie potrzebujemy widowiska. Nie możesz wpadać jak furiatka do klubu i na mnie krzyczeć - warknął puszczając przedramie dziewczyny, oparł się o masywne biurko spoglądając na wkurwioną Elizabeth, już dawno nie widział jej tak złej. Blondynka parsknęła poprawiając pasek od torebki na ramieniu, podeszła do mebla, o który był oparty mężczyzna i zrzuciła stos dokumentów na podłogę. Turner zaśmiał się pod nosem obserwując jak kartki papieru opadają na parkiet.
- Ach, Ellie, naprawdę myślisz, że wyprowadzisz mnie tym z równowagi, Kochanie? - pianistka otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale w ostatniej sekundzie zrezygnowała i po prostu wyszła z gabinetu zamykając za sobą drzwi.
- Problemy w raju, co? - Kane spojrzał rozbawiony na El, a ta skrzywiła się lekko - Pierdol się, Miles - zbiegła po schodach i opuściła klub.

- Naprawdę to zrobił? - Sarah usiadła na sofie upijając łyk czerwonego wina - Wiesz, po ostatnim incydencie z pewnością chciał Cię chronić.
Brown prychnęła cicho kręcąc głową z niedowierzaniem - Więc nie mógł mi po prostu o tym powiedzieć? - okryła się kocem wciskając plecy w miękkie oparcie kanapy.
- Ale Cię wzięło... gdyby Ci na nim nie zależało prawdopodobnie w ogóle byś się tym nie przejęła, El - Davis uśmiechnęła się szelmowsko zamaczając usta w czerwonej cieczy.
- Daj spokój, Sarah, zaczyna mnie przytłaczać ta znajomość, a może nie nasza relacja, ale jej okoliczności - mruknęła odrzucając kolejne połączenie od mężczyzny.
- Chyba nie chcesz zerwać z Alexandrem Turnerem? Nawet nie chcę wiedzieć co by zrobił żeby Cię odzyskać, Ellie. Wiem, że to niełatwe, ale jestem przekonana, że i jemu naprawdę na Tobie zależy...
Dźwięk domofonu przerwał kobietom rozmowę, obie były pewne, że to brunet, w końcu kto mógł o jedenastej wieczorem chcieć je odwiedzić.
- Nie ma mnie! - El szybko podniosła się z kanapy znikając w swojej sypialni. Sarah wywróciła teatralnie oczami obserwując dziecinne zachowanie przyjaciółki.
- Cześć Alex. Tak, ale przed chwilą powiedziała, że jej nie ma. Wejdź - brunetka otworzyła mężczyźnie drzwi.
- Dzięki Davis! - usłyszała krzyk Brown, zaśmiała się pod nosem.
- Potem mi podziękujesz - zamknęła drzwi za Alexandrem, który zdjął buty i wskazał na drzwi, a kiedy Sarah skinęła głową, zapukał wchodząc od razu do środka.
Elizabeth leżała po środku łóżka zawinięta w koc niczym burrito, Turner nie mógł sie nie uśmiechnąć.
- Nie odbierałaś moich telefonów - oparł się o drzwi.
- Może dlatego, że nie miałam ochoty na rozmowę? - burknęła El nie patrząc na niego.
- A jednak będziesz do tego zmuszona, Ellie - Alexander zdjął marynarkę, powiesił ją na krześle i usiadł na skraju łóżka kobiety - Spójrz na mnie.
- Nie mam ochoty - mruknęła, zdumiony uparciem Elizabeth Alex położył się na boku czekając aż ta zechce z nim rozmawiać, ale kiedy upłynęło kilka minut zaczął się niecierpliwić.
- Przepraszam - mruknął niechętnie w stronę dziewczyny patrząc jej prosto w oczy.
- Co powiedziałeś, Alexandrze?
- Przepraszam - odchrząknął - że nie powiedziałem Ci o ochronie, nie chciałem byś czuła się osaczona... - oznajmił poważnie - Nie chciałem ograniczyć Twojego poczucia wolności, dlatego zdecydowałem, że powiem Ci jak cała sytuacja z Nazario przycichnie - westchnął ciężko podnosząc się na wyprostowanej ręce - A wygląda na to, że on dopiero przygotowuje plan jak rozpierdolić mój biznes i przy okazji życie - powiedział brunet, a Elizabeth spojrzała na niego spod rzęs, zmartwiły ją słowa Turnera i choć tak bardzo pragnęła z nim być, tęskniła za spokojem.
- Alex...
- Mhm? - mężczyzna stał teraz tyłem do blondynki wyglądając zza okna na zmokniętą ulicę Londynu.
- Myślałeś o swojej przyszłości? Wiesz, jak chcesz by wyglądało Twoje życie za pięć, dziesięć lat?
Alexander uśmiechnął się pod nosem zamykając oczy.
- Zdarza mi się o tym coraz częściej myśleć, El, odkąd tak bardzo zawróciłaś mi w głowie, chętnie zniknąłbym gdzieś z Tobą z dala od tego świata, ale wiem, że brakowałoby mi tego cholernie... pewnie bym zdziadział - stwierdził otwierając powieki, zaśmiał się krótko i odwrócił w stronę blondynki - Wiem, że bycie ze mną jest ciężkie, Elizabeth.
- Trudno mi zaprzeczyć - westchnęła Brown podnosząc się na rękach - Ale bez Ciebie było by jeszcze trudniej, Alexandrze - dodała po chwili nie spuszczając wzroku z twarzy bruneta. Ten uśmiechnął się nieznacznie, westchnął ciężko i usiadł obok kobiety.
- Obiecuję, że postaram się jak najszybciej zakończyć sprawę z Nazario - położył dłoń na jej udzie rozmasowując je lekko. Naprawdę zależało mu na bezpieczeństwie Ellie, nie mógł dopuścić by dziewczynie coś się przez niego stało.
- Nie musisz mi tego obiecywać, wiem jak bardzo pragniesz go zniszczyć - oznajmiła El opierając głowę na ramieniu bruneta.
- Bardziej zależy mi na Tobie, Elizabeth, na Tobie i Twoim bezpieczeństwie - Turner pogładził długie włosy pianistki muskając czubek jej głowy.
- Będziesz spokojniejszy gdy zamieszkamy razem? - zapytała cicho przytulając się do mężczyzny gdy ten objął ją ramieniem.
- Z pewnością, Ellie - odpowiedział szybko nie wypuszczając blondynki z ramion.

Kilka dni później. Wigilia.

- Alex, tak się cieszę, że znalazłeś czas dla Twoich starych rodziców - siwowłosa, drobna kobieta otworzyła drzwi stając w ich progu. Brunet uśmiechnął się szeroko widząc swoją Mamę tak szczęśliwą.
- Wcale nie takich starych - zaśmiał się mężczyzna przytulając kobietę - Mam dla Was niespodziankę - oznajmił puszczając Matkę.
- Dzień dobry - Elizabeth uśmiechnęła się nieśmiało wychylając zza pleców bruneta, zanim zdążyła podać Pani Turner rękę, ta objęła ją mocno.
- Nareszcie - rzuciła do Alexandra - Davidzie, Twój syn w końcu zmądrzał! - Penny zagoniła parę do środka, gdzie w salonie czekał na nich Ojciec Alexandra.
- Dotarliście na czas. David - mężczyzna po sześćdziesiątce podał dłoń pianistce, a ta uścisnęła ją nieśmiało - Alexandrze, musisz mi pomóc wnieść choinkę.
- Elizabeth.
- Twój Tata jak zawsze kupił o wiele za dużą.
- Mniejsza nie wyglądałaby tak dobrze.
- Mówisz tak od trzydziestu lat, a potem marudzisz, że mamy za mało miejsca - Pani Turner zabrała ze sobą Ellie do kuchni - Długo się znacie? - zapytała kobieta wyciągając z piekarnika jeszcze gorące ciasteczka.
- Ponad dwa miesiące - oznajmiła Brown pomagając Mamie Alexandra przełożyć ciastka na talerze.
- Musisz mi wybaczyć jeśli będę zadawać zbyt wiele pytań tego wieczoru, Alex od kilku lat nie przedstawił nam swojej dziewczyny - stwierdziła Penny uśmiechając się przepraszająco - Bardzo się cieszę, że jesteście tu razem.

Only Ones Who Know [Elizabeth Brown & Alexander Turner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz