rozdział piąty

27 4 6
                                    

- Ellie! - rudowłosa dziewczyna niemal podskoczyła na widok Brown i od razu wzięła ją w objęcia przytulając mocno - Martwiliśmy się o Ciebie, jak się czujesz? - zapytała po czym odeszła z dziewczyną na bok - Mam wrażenie, że Turner odchodzi od zmysłów. Słyszałam jak mówił do Kane'a, że miałaś zadzwonić, gdy poczujesz się lepiej - dodała cicho patrząc na blondynkę podejrzliwie.
- Czuję się lepiej, dlatego tutaj jestem Rose - zaśmiała się El nieco zawstydzona, gdy rudowłosa wspomniała o ich szefie.
- O wilku mowa - mruknęła zerkając do góry. Alexander stał oparty o barierkę, a kiedy jego i Brown spojrzenia się spotkały, przywołał ją gestem dłoni do siebie.
- Mam nadzieję, że ma dobry humor - jęknęła na odchodne Ellie kierując się w stronę schodów. Turner przepuścił ją w drzwiach po czym je zamknął.
- Miałaś zadzwonić - mruknął niezadowolony - a nie zjawiać się tu jak gdyby nigdy nic, Brown - oparł się o biurko przyglądając dziewczynie. Ta westchnęła ciężko skupiając wzrok na swoich dłoniach, nie wiedziała co ma mu na to odpowiedzieć.
- Jesteś strasznie nieodpowiedzialna, Ellie - kolejny raz zdrobnił jej imię, a potem podszedł bliżej - Zrobiłem mały research w internecie - oznajmił - Nigdy nie wspomniałaś o tym, że tańczysz - uśmiechnął się nieznacznie.
- Tańczyłam - odpowiedziała szybko dziewczyna spoglądając na mężczyznę.
- Od dzisiaj będziesz tańczyć w Nemesis- stwierdził - a teraz zatańcz dla mnie, Ellie - brunet nie fatygował się by zdjąć przeciwsłoneczne okulary, rozsiadł się za to wygodnie w fotelu i skupił wzrok na stojącej przed nim blondynce. Ta natomiast unikała jego spojrzenia jak ognia zastanawiając się jak najszybciej i skutecznie stąd uciec. Tylko on miał klucze do drzwi, mogłaby go poprosić aby ją stąd wypuścił, ale za dobrze znała swojego szefa, by wierzyć w to, że gdzieś w głębii jego duszy jest skryte dobro.
- Potrzebuję muzyki - wyszeptała. Alexander miał wrażenie, że bicie serca kobiety jest w stanie zagłuszyć szept, ale nie interesowała go jej nagła nieśmiałość, przecież  pracowała tu od kilku miesięcy za barem w kusych strojach, więc w czym był problem? Brunet napełnił szklankę stojącą na marmurowym stoliku alkoholem i wcisnął ją w dłoń kobiety - Napij się, może trochę się rozluźnisz - jego baryton mroził krew w żyłach blondynki.
Elizabeth upiła łyk bursztynowej cieczy krzywiąc się po chwili. Turner zaśmiał się krótko pod nosem kręcąc głową z niedowierzaniem po czym sięgnął po niewielki pilot wciskając kciukiem przycisk "play", ale nawet Eric Clapton nie był wstanie przekonać kobiety do zatańczenia dla Alexandra Turnera.
- Ellie - mruknął obchodząc blondynkę, stanął za nią tak blisko, że czuła jego ciepły oddech na swoim karku - Dobrze wiem, że byłaś w tym całkiem dobra... musisz mieć wyczucie rytmu skoro grasz na fortepianie, chyba nadal chcesz kontynuować naukę, hm? - położył duże dłonie na kobiecych biodrach, nie protestowała, odwrócił ją do siebie gwałtownie, a ona pod wpływem uścisku ułożyła dłonie na jego ramionach.
- Chcę, ale nie za taką cenę. Nie będę tańczyć w Nemesis, albo pozwoli mi Pan stanąć znów za barem, albo składam wypowiedzenie - odważyła się blondynka odsuwając do Turnera. Zaskoczony mężczyzna uniósł brew, zaimponowała mu tym, uśmiechnął się kącikiem ust. Pukanie do drzwi przerwało im wpatrywanie się w siebie, brunet westchnął ciężko i otworzył drzwi w których pojawiła się Melanie.
- Chciałeś mnie widzieć, Alex - jej słodki głos sprawił, że Elizabeth się skrzywiła.
- Wejdź - zamknął za kobietą drzwi po czym zakluczył je i schował kieszeni klucz.
- Och - westchnęła brunetka zauważając, że nie są sami - Myślałam, że przemyślałeś moją propozycje - powiedziała nieco zawiedziona.
- Czemu wsypałaś mojej kobiecie kokainy do wody? - warknął nieprzyjemnie, a blondynka zakrztusiła się własną śliną, gdy usłyszała jakim mianem ją określił.
Melanie poczerwieniała, chciała już coś powiedzieć, ale Turner jej przerwał - Zabierasz zaraz wszystkie swoje rzeczy z klubu, nie chcę Cię tu widzieć i spróbuj tylko zbliżyć się do Ellie - podszedł do niej blisko - cała Twoja rodzina i znajomi dowiedzą się co robiłaś po godzinach w klubie - syknął. Elizabeth jeszcze nigdy nie widziała go tak wściekłego jak teraz, otworzył drzwi i wypchnął brunetkę z biura.
- Powinnam już iść- odezwała się Brown, ale Turner miał wobec niej inne plany.
- Nigdzie nie idziesz, Elizabeth, poczekasz tutaj aż Melanie opuści klub - oznajmił - Poza tym nie dokończyliśmy naszej rozmowy.
Ellie skrzywiła się lekko, nie chciała wracać do dialogu.
- Usiądź - rozkazał brunet wskazując na krzesło - Nie mogę pozwolić na to byś pracowała za barem - stwierdził siadając obok dziewczyny.
- Ale dlaczego, skoro noga Melanie już więcej tutaj nie postanie, nic mi nie grozi - nalegała blondynka.
- Mylisz się, Brown.

Elizabeth wróciła do domu nocnym autobusem zła na Turnera, była na niego tak wściekła, że miała ochotę wykrzyczeć mu w twarz jakim dupkiem jest, nie miała na to jednak odwagi, dlatego teraz leżąc w łóżku krzyczała w poduszkę by nie obudzić Sary.
Dlaczego mężczyzna tak bardzo utrudniał jej życie i po prostu nie pozwolił pracować za barem w swoim klubie? Przecież do tej pory był zadowolony z jej pracy.
- Co za cholerny dupek - westchnęła ciężko.
W tym czasie Alexander wrócił do swojego apartamentu zmęczony długą rozmową z Brown, była cholernie uparta i między innymi to go w niej pociągało. Przeszedł do salonu, włączył gramofon i rozsiadł się na sofie ściągając koszulę.
- Elizabeth Brown, jesteś cholerną klątwą - mruknął skupiając wzrok na wyświetlaczu smartphone'a.

"Śpisz?"

Blondynka właśnie stała pod prysznicem gdy jej telefon zabrzęczał powiadamiając o wiadomości. Zakręciła wodę, opatuliła się czerwonym, miękkim ręcznikiem i wzięła do ręki smartphone'a. Nie mogła uwierzyć, że Turner pisał do niej o tej godzinie, szczególnie po tym jak się posprzeczali.

"Nie."

Wyszła z łazienki, rzuciła telefon na łóżko i ubrała piżamę.

"Może masz ochotę na drinka? Omówimy jeszcze raz Twoją pozycję w Nemesis."

Skłamał, tak naprawdę nie miał ochoty na rozmowę o klubie, chciał ją bliżej poznać, ale nie miał zamiaru się przyznać.

"Idę spać, Alexandrze."

Westchnął ciężko przez chwilę zastanawiając się czy naprawdę powinien po nią jechać.

"Noc jest jeszcze długa, zdążysz się wyspać, Elizabeth. Będę po Ciebie za dziesięć minut."

El nie mogła uwierzyć jak bardzo upartyn i nie znoszącym odmowy mężczyzną był Turner. Znów musiała się przebrać i żeby nie obudzić współlokatorki po cichu wyszła z mieszkania.
- Jedziemy do klubu? - zapytała wsiadając do czarnego Mustanga, zapięła pasy bezpieczeństwa.
- Nie, jedziemy do mnie - uśmiechnął się nieznacznie brunet po czym wcisnął pedał gazu. Jak się okazało nie mieszkał daleko, dlatego siedem minut później znaleźli się w jego apartamencie. Wystrój mieszkania był klasyczny i minimalistyczny, większość mebli była czarno biała.
- Czego się napijesz? - zapytał podchodząc do przeszklonego barku.

Only Ones Who Know [Elizabeth Brown & Alexander Turner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz