rozdział dwudziesty piąty

30 2 5
                                    

Na nic zdały się prośby Elizabeth, nie chciała by Turner zrezygnował ze swojego dotychczasowego życia ze względu na nią, ale i tym razem jej nie posłuchał. Niedługo po aferze w klubie Nazario podpisał papiery, w którym zrzekł się wszystkich udziałów w Nemesis i Bacio na cześć przyjaciela. Wiedział, że Miles i Tony zajmą się interesami lepiej niż on teraz, chciał skupić się na byciu z El i możliwe, że wróci do pisania. O zmianach powiadomił również członków zespołu Arctic Monkeys, którzy na wieść o porzuceniu klubów zjawili się wszyscy w domu dwójki tydzień później.
Alexander jednak nie był gotowy by wrócić po latach od razu na scenę, chciał odpocząć po ekscesach związanych z prowadzeniem klubu.

Portofino, Włochy.

Zakochuje się w Tobie każdego dnia na nowo, Elizabeth - mruknął pod nosem brunet obserwując kobietę wychodzącą z powolnie z morza, promienie zachodzącego słońca sprawiały, że krople wody na jej ciele mieniły się złotem.
- Jesteś głodna, El? - zapytał gdy blondynka usiadła okrakiem na jego udach.
- Bardzo - odpowiedziała szeptem skradając czuły pocałunek z gorących ust Alexandra. Ten złapał ją w pasie i obrócił tak, że teraz ona znajdowała się pod nim.
- Zrobiłem rezerwacje na 22 - oznajmił cicho muskając nosem kobiecy policzek, który po chwili cmoknął. Nadal uwielbiał droczyć się z El, choć od ich pierwszego spotkania minęły już niemal dwa lata.
- W "La Gritta"?
- Oczywiście, Kochanie - zaśmiał się mężczyzna gładząc mokre włosy Brown.
Powoli zebrali swoje rzeczy i wrócili do rezydencji aby przygotować się do wyjścia.
Elizabeth wyglądała przepięknie w granatowej, letniej sukience, Turner nie mógł oderwać oczu od kobiety choćby na chwilkę.
- Jesteś gotowy, Alex? - blondynka zaśmiała się pod nosem na reakcję bruneta, ten pokiwał głową podnosząc się powolnie z fotela, schował portfel do kieszeni beżowych spodni i chwycił kobietę za dłoń.

- Jestem gotowy na powrót do studia, El, nawet chyba mam pomysł na nowy album. Wyszedłem z swojej strefy komfortu i wysłałem wszystko chłopakom - oznajmił Turner gdy siedzieli już przy jednym ze stolików w restauracji popijając białe wino.
Elizabeth uśmiechnęła się szeroko unosząc kieliszek - Nawet nie wiesz jak się cieszę, Alexandrze.
- To jednak oznacza, że na jakiś czas będziemy zmuszeni wrócić do Londynu - westchnął przejęty, blondynka chwyciła dłoń muzyka i ścisnęła ją lekko.
- To nie jest istotne - stwierdziła, od roku dzielili miejsce zamieszkania między Hiszpanią, a Włochami, nawet ucieszyła się na powrót do Anglii.
- Przy okazji moglibyśmy załatwić kilka spraw - dodał brunet odstawiając kieliszek, z marynarki przewieszonej na krześle wyciagnął małe, welurowe pudełeczko w kolorze sukienki kobiety.
- Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że kiedykolwiek będę pewny kogoś tak, jak Ciebie, Elizabeth Brown, jeżeli się dziś nie zgodzisz, będę codziennie zadawał Ci to samo pytanie - Alex uniósł dłoń El i musnął wargami jej wierzch - Wyjdziesz za mnie?
Usta blondynki zadrżały, była równocześnie zaskoczona i niesamowicie szczęśliwa - Oczywiście, że tak - wyszeptała czując jak gorąco oblewa jej ciało.
- To dobrze, Ellie, bo już zarezerwowałem nam termin - zaśmiał się nerwowo brunet wkładając złoty pierścionek na palec dłoni kobiety.
Wstał z miejsca by po chwili scałować łzy szczęścia z kobiecych policzków - Nie płacz, Brown, to dopiero początek naszej wspólnej przygody - uśmiechnął się czule wpatrując się w niebieskie oczy blondynki.
- Od dziś nazywaj mnie Turner-Brown, Turner - wyciagnęła dłoń machając nią mężczyźnie przed twarzą.
- Och, przepraszam, Panno Turner-Brown - wywrócił rozbawiony oczami.
- Tak lepiej.

Dokończyli kolacje w doskonałych humorach, Elizabeth co jakiś czas podziwiała seledynowy kamień pierścionka, który wybrał dla niej brunet. Była podekscytowana wizją spędzenia reszty życia u boku Alexandra, nawet jeżeli miałoby być ono skomplikowane jak do tej pory.

Wakacje tych dwoja skończyły się pod koniec października, powrót do chłodnego Londynu był trudny, ale warty poświęcenia włoskiego słońca i codzinnego widoku na morze.
Nawet tutaj spędzali najkrótszą wolną chwilę razem, Alex podzielił swoje życie na pracę w studiu i byciem przy kobiecie. Nic nie relaksowało go tak jak pobyt w domu.
Elizabeth zajęła się nauką grania na pianinę i udzielała lekcji dzieciom, których rodziców nie było stać na szkołę muzyczną. Dlatego lewe skrzydło ich domu należało do niej, nie to, że nie stać było ich na wynajęcie lokalu w centrum, Brown po prostu wolała być w domu.
- Za ile masz kolejną lekcje, El? - Alexander zastał kobietę w kuchni, stała przy płycie idukcyjnej mieszając coś w garnku.
- Dzisiaj mam już wolne, dlaczego? - zapytała podsuwając łyżkę z minestrone w kierunku męskiej twarzy.
- Chciałem z Tobą o czymś porozmawiać - przejęty ton muzyka zmartwił blondynkę, kiedy posmakował zupę, wrzuciła łyżkę do zlewu i spojrzała na niego uważnie.
- Nie masz mi niczego ważnego do powiedzenia, El? - pianistka zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Dzisiaj rano znalazłem to w koszu, w łazience - wyciągnął z kieszeni marynarki woreczek. Elizabeth od razu rozpoznała jego zawartość i zanim zdążyła coś powiedzieć, Alex kontynuował - Ufasz mi?
- Alexandrze...
- Ellie, odpowiedz mi na pytanie.
- Tak - odpowiedziała szczerze blondynka czując jak jej nogi odmawiają posłuszeństwa. Mężczyzna widząc, że Brown ledwo stoi pomógł jej usiąść na barowym krześle.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
- Bałam się Twojej reakcji - westchnęła spuszczając wzrok na swoje dłonie. Turner przytulił do siebie pianistkę i musnął wargami jej skroń, nie chciał żadnych tajemnic w ich związku, a szczególnie w tak delikatnych sprawach jak ta.

Only Ones Who Know [Elizabeth Brown & Alexander Turner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz