rozdział piętnasty

31 3 18
                                    

Kiedy Ellie obudziła się w łóżku Alexandra, mężczyzny w nim już nie było. Wzięła telefon do ręki by sprawdzić, która godzina i niemal wyskoczyła z łóżka widząc, że spała do jedenastej. Ubrała się szybko i zbiegła na dół zastając bruneta kszątającego się po kuchni. Nucił znaną jej melodię pod nosem przyrządzając śniadanie.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś, Alex? - zapytała przyglądając się pytająco mężczyźnie.
- Dzień dobry, Kruszynko, Ciebie też miło widzieć - zaśmiał się brunet, który najwyraźniej miał bardzo dobry humor. Podszedł do kobiety, nachylił się w jej stronę i palcem wskazał na swój policzek. Blondynka wywróciła oczami po czym złożyła krótkiego całusa.
- Spałaś tak słodko, że nie byłem w stanie. Jest sobota, śpieszysz się gdzieś? - zapytał, a dziewczyna westchnęła ciężko i zdjęła sweter, który jeszcze przed chwilą zakładała w pośpiechu.
- Przez pobyt w Szkocji totalnie straciłam rachubę czasu - stwierdziła - Myślałam, że jest poniedziałek i spóźniłam się na zajęcia - jęknęła cicho przejmując filiżankę z kawą, którą podał jej Turner.
- A ja chciałem choć raz być romantyczny i podać Ci śniadanie do łóżka - ich rozmowę przerwał dźwięk telefonu Alexandra - Przepraszam na chwilę - skradł z ust kobiety czuły, choć krótki pocałunek i wyszedł do gabinetu porozmawiać.
W tym czasie Ellie podeszła do okna popijając czarną kawę, Londyn był pełen ludzi, którzy gdzieś się spieszyli. Ona dopiero wieczorem była umówiona z Sarą, miały wyjść razem z jej chłopakiem do klubu.
- Nie jesteś głodna?
Alexander miał na sobie już marynarkę jakby był gotowy do wyjścia.
- Przepraszam, zamyśliłam się - El usiadła przy kuchennej wyspie, a mężczyzna podał jej talerz z typowym angielskim śniadaniem.
- Wow - uśmiechnęła się blondynka - Naprawdę umiesz gotować - oznajmiła próbując potrawy.
- Śmiałaś w to wątpić, El? - Turner usiadł obok, razem zjedli śniadanie.
- Masz jakieś plany na wieczór? - zapytał brunet obejmując kobietę w pasie. Brown oparła głowę na męskim ramieniu przymykając oczy.
- Idę z Sarą i jej chłopakiem do klubu, chciała mi go przedstawić i skorzystać z weekendu - oznajmiła, a Alexander zmarszczył brwi. Nie uważał, że był to dobry pomysł, ale nie mógł zabronić wychodzić młodej kobiecie ze znajomymi.
- Możecie przyjść do Nemesis - zaproponował, tak przynajmniej mógł mieć oko na Elizabeth i nie zamartwiać się, gdy będzie wracała nocą do domu.
- Rozważę Twoją propozycje, Alexandrze - wymruczała dziewczyna powolnie zbliżając się do ust bruneta, musnęła czule jego usta, a ten od razu odwzajemnił pocałunek pogłębiając go.
- Odwiozę Cię do domu, muszę zjawić się w kilku miejsach zanim otworzą Nemesis - oznajmił szeptem patrząc w oczy kobiety.

- Nareszcie razem! - koło godziny piętnastej Davis wbiegła niemal do domu wiedząc, że jej współlokatorka jest już w mieszkaniu - Bardzo za Tobą tęskniłam, Elizabeth - brunetka przytuliła mocno przyjaciółkę - Gdzie jest Cody? - zapytała rozglądając się po mieszkaniu.
- Też za Tobą tęskniłam, Sarah - usiadły na sofie, a Brown wytłumaczyła, że nie miała serca wziąć ze sobą psa wiedząc jak dobrze czuje się na wsi z rodziną Cook.
- A więc Cody okazał się ulubieńcem dzieci - zaśmiała się dziewczyna spoglądając na zegarek - Powinnyśny się powoli szykować, muszę wziąć jeszcze prysznic.
Ellie skinęła głową - Myślisz, że Ashtonowi spodobało by się Nemesis? - zapytała zanim przyjaciółka zniknęła w łazience.
- A komu nie spodobałby się taki klub?
Sarah miała racje, dużo ludzi z miasta chciała dostać się tam, ale nie wielu mogło. Kolejne trzy godziny współlokatorki spędziły na przygotowaniu się do wieczoru, El długo stała przed swoją szafą nie wiedząc co ubrać, ale w końcu zdecydowała się na purpurową sukienkę do połowy uda z odkrytymi ramionami.
- Wyglądasz jak milion dolarów - oznajmiła Davis stając w drzwiach sypialni blondynki, ta uśmiechnęła się szeroko na jej widok.
- I kto to mówi, Ashton nie będzie mógł oderwać od Ciebie wzroku - stwierdziła Elizabeth związując włosy w wysoki kucyk.
Brown zamówiła dla nich taksówkę, chłopak Sary miał czekać na nie przed klubem.
- Jestem gotowa - powiedziała Davis zabierając z wieszaka swoją kurtkę oraz torebkę.
Wyszły z mieszkania, a pod budynkiem stało już auto, więc od razu zajęły miejsca.

"Mam wejść na Twoje nazwisko?"

"Na swoje, Ellie, znasz Tony'ego."

Okazało się, że Ashton przyprowadził ze sobą swojego przyjaciela, Elizabeth spojrzała na Davis pytająco, ale ta tylko wzruszyła ramionami. Anthony wpuścił grupę do środka, tak jak wspomniał Alexander znali się z El z pracy.
- Jak tu jest pięknie, Ellie! - zawołała Davis rozglądając się po klubie, blondynka tylko jej przytaknęła.
- Czego się napijemy? - zapytał blondyn obejmując Sarę.
- El! - Rose pomachała kobiecie zza baru uśmiechając się szeroko.
- Chodźcie - Brown ruszyła pewnym krokiem do baru chcąc przywitać się z kobietami - To jest Sarah, Ashton i Robert, a to Rose i Katie - przedstawiła ich sobie.
- Miło mi! - zawołała rudowłosa po czym nachyliła się w stronę blondynki - Turner chce mieć Cię na oku? - zaśmiała się pod nosem.
- Nie wiem, zaproponował że możemy tu przyjść, więc możliwe - odpowiedziała nieco rozbawiona Brown spoglądając na Sanders.
- Miał dzisiaj bardzo dobry humor, proszę abyście uprawiali więcej seksu - Rose spojrzała na nią z szelmowskim uśmieszkiem i zanim Elizabeth zdążyła zaprzeczyć to ta musiała obsłużyć klientkę.
Katie podała im drinki więc ruszli do marmurowego stolika przy fontannie, który był jeszcze wolny.
Rozmawiali o błachostkach popijając drinki, blondynka czuła się dziwniej, kiedy przyjaciel Ashtona tak się w nią wpatrywał dlatego była wdzięczna Davis kiedy ta wyciągnęła ją na parkiet.
- Znasz tego całego Roberta? - zapytała głośno Brown poruszając się w rytm muzyki.
- Nie, dopiero dziś go poznałam! Ashton nie wspomniał, że kogoś przyprowadzi - oznajmiła przyjaciółka blondynki.

Alexander wyszedł na chwilę z gabinetu stając ze szklanką whisky w ręce na górze skąd miał dobry widok na sale. Bardzo szybko zauważył tańczącą w tłumie Ellie, na co uśmiechnął się pod nosem, tak jak przypuszczał poruszała się naprawdę świetnie, więc rozkoszował się tym widokiem jak na razie z daleka.

Ellie zapomniała o całym świecie wokół niej kiedy usłyszała jedną ze swoich ulubionych, włoskich piosenek. Tańczyła nie będąc świadoma, że Turner ją obserwuje. Mężczyzna założył swoje okulary i zszedł pewnym krokiem na dół by przez chwilę potowarzyszyć dziewczynie, nie mógł sobie tego odmówić.
- Dobry wieczór - wyszeptał do ucha blondynki obejmując ją od tyłu, ta od razu ropoznała dobrze znane jej dłonie na swoim ciele.
- Dobry wieczór, Alexandrze - odpowiedziała kiedy ten obrócił ją wokół własnej osi po czym przyciągnął do siebie na tyle blisko, że ich ciała się dotykały.
- Wyglądasz obłędnie, Ellie, już nie mogę się doczekać by zerwać z Ciebie tą sukienkę - oznajmił muskając jej szyję wargami, chciał właśnie złożyć pocałunek na kobiecych ustach gdy poczuł szturchnięcie.
- Nie pozwalasz sobie na za dużo, koleś? Ona jest tu ze mną - przyjaciel Ashtona był albo odważny, albo zdesperowany. Ellie wyczuwała kłopoty widząc wyraz twarzy Turnera.
- Po pierwsze - ona ma imię, po drugie Twój fiut z pewnością tak namieszał Ci w głowie, że już zapomniałeś jak ono brzmi - Robert zaśmiał się na słowa Alexandra.
- Ten fiut przynajmniej będzie w niej ten nocy.
"No i przesadził" - pomyślała blondynka i miała racje, bo Turner odwrócił się na pięcie, podwinął prawy rękaw koszuli i wymierzył cios wprost w nos przyjaciela Ashtona. Ludzie zdawali nawet nie przejmować się tym wydarzeniem, bo wiedzieli kim jest Alexander. Ashton podbiegł do skulonego na podłodze Roberta.
- Zabierz swojego kumpla, bo pobrudzi mi podłogę. A Ty, szczylu, nawet nie próbuj myśleć w ten sposób o mojej kobiecie - brunet ucałował namiętnie wargi El, aż przed chwilę zabrakło jej tchu.
- Bawcie się dobrze, dziewczyny, odwiozę Was potem do domu - uśmiechnął się lekko znikając w tłumie.


"Melodia criminal,
Il suono di ogni tuo respiro,
Sei ancora innamorato, ma pensi che,
Ancora ti serva un motivo..."

Only Ones Who Know [Elizabeth Brown & Alexander Turner]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz