2 - Rozmowa.

4.5K 90 107
                                    

Stanęłam przed drzwiami biblioteki, zapukałam i usłyszałam ciche "proszę", weszłam do środka, Vincent siedział na sofie. To nie będzie zwykła pogadanka, musiało być coś na rzeczy. Wskazał mi gestem ręki że mam usiąść obok niego. Podeszłam i usiadłam, chwile milczeliśmy aż mój brat się odezwał.

- Hailie jak ci rano mówiłem zostałem wezwany, by tej rozmowie była również szkolna pani psycholog. - Czy w szkole zaczęli się domyślać? Błagam oby nie. - Są zmartwione tym że od jakiegoś czasu ćwiczysz w długich spodniach i bluzie.

Cholera!

- To nie mogę ćwiczyć na długi rękaw? - Ciężko było okłamać Vincent'a, on zawsze wiedział prawdę zanim doszło do rozmowy.

- Nie o to chodzi droga Hailie. - Spojrzałam na niego pytająco.

- A o co? - Grałam na zwłokę.

- Zmartwiła mnie ta informacja w szkole, Hailie czy coś się dzieje? - Vincent patrzył na mnie z zmartwieniem.

- Nie. - Miałam założoną maskę, nie mógł poznać prawdy. Nie pozwolę żeby ktokolwiek się dowiedział o wszystkim. - Jakby coś się działo byście odrazu to zauważyli przecież, a to że ćwiczę w dresach nic nie znaczy.

Miałam nadzieję że nie będzie się upierał żeby poznać prawdziwą mnie.

- Wytłumacz mi dziecko w takim razie dlaczego ćwiczysz na długi rękaw.

- Wygodniej mi tak, jak się spoce to ciężej mi w 5 minut się przebrać a dresy są luźne dlatego w nich ćwiczę, nie raz się spóźniłam na lekcje z powodu bo musiałam się przebrać. - Miałam wyrzuty że okłamuje brata, przecież chce dla mnie dobrze a ja go tak okłamuje. Jestem paskudną kłamczuchą. - To wszystko?

- Wszystko, możesz już iść. - Uwierzył.

Trzymając klamkę od drzwi spojrzałam na Vincent'a, jego wzrok był pełny żalu. Przycisnęłam klamkę i wyszłam, kierowałam się do swojego pokoju.
Chłopaki jak zwykle grali w jakieś strzelanki w salonie i krzyczeli wyzywając się na pół domu, ich słownik wulgaryzmów i wyzwisk był naprawdę ubogi, uśmiechnęłam się i poszłam na górę. Wchodząc do pokoju zobaczyłam zmartwionego Will'a siedzącego na moim łóżku.

- Malutka, możemy porozmawiać? - Jąkał się, gdy się bardziej mu przyjrzałam zobaczyłam że płakał.

- Dlaczego płakałeś? - Mój wzrok obojętności stał się zmartwionym, nienawidziłam widoku jak któryś z moich braci płacze.

Wyciągnął rękę w której coś trzymał. Xanax. Cholera!

- Malutka.. po co ci to? - Widziałam że kolejne łzy z oczu mojego ulubionego brata spływają po policzkach.

Will nie płacz proszę..

- To nie moje, przechowuje tylko. - Jeśli uwierzy będę w siódmym niebie.

- Komu? - Spytał podejrzliwie.

- Koledze z równoległej klasy, robię mu przysługę bo kiedyś przed Jason'em mnie uratował. - Skłamałam.

- Naprawdę to nie jest twoje? - Był nieugięty.

- Naprawdę, nie okłamałabym ciebie. - Uśmiechnął się. - Zostaw to tutaj muszę za 3 dni mu to oddać.

- Dobrze. - Oddał mi paczkę tabletek. - Jakby coś się działo to przyjdź.

Wstał i mnie przytulił.

- Dobrze. - Uśmiechnął się a ja strałam mu łzy z policzków. - Nie płacz proszę.

Przytuliłam go jeszcze raz. Gdy wyszliśmy z uścisku, uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Położyłam się na łóżku i wyjęłam spod poduszki zeszyt, ołówek, gumkę do mazania oraz długopisy. Zaczełam rysować co mi siedzi w głowie i wylewałam myśli na papier.

Rodzina Monet - Samookaleczanie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz