18 - Pobicie.

2.4K 75 19
                                    

Przeczytajcie notatkę na dole!

★★★

Dzień minął spokojnie, cały czas miałam na oku ulubionego brata, zjadł grzecznie każdą porcję jedzenia którą dostał pod nos i nie zwrócił tego. Widać że naszą rozmowę wziął sobie do serca.

Położyłam się wcześniej spać ponieważ jutro idę do szkoły, obudziłam się chwilę przed budzikiem i zaczełam się szykować. Dzisiaj klasa Tony'ego miała wycieczkę a Shane się źle czuł i nie szedł więc poprosiłam go żeby miał oko na Will'a i jakby coś się z nim stało to ma do mnie odrazu dzwonić.

Poprosiłam Sonny'ego aby mnie zawiózł do szkoły i w taki oto sposób znalazłam się pod szkołą, powiedziałam mu o której kończę i wyszłam z samochodu.

Pod szkołą zaczepili mnie znajomi, trochę się oddaliłam od grupy po zerwaniu z Matteo.

- Siema dziewczynko. - Powitał mnie jak zwykle Ash. - Wiemy co się stało między tobą a Matteo, on naprawdę był naćpany bo na imprezie był z nami.

- Wiem że ćpał.

- Zamierzasz coś z waszą sytuacja zrobić? Może wrócicie do siebie? - Głos zabrał Liam, cichy chłopak.

- Dużo myślałam o tym i dam mu szansę i wrócę do niego, w końcu nie myślał racjonalnie przez narkotyki.

- Jak coś to jest już w szkole.

Kiwnęłam głową i udałam się do budynku, szybko odnalazłam chłopaka.

- Możemy pogadać? - Zapytałam gapiąc się w jego piękne oczy. - O nas.

- Chodź. - Uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę i poprowadził mnie do tej samej toalety gdzie kiedyś zapytał się mnie o związek.

- Matteo przemyślałam dużo o nas, i dam ci szansę, rozumiem że nie myślałeś trzeźwo przez narkotyki. - Chłopak się uśmiechnął i rzucił mi się w ramiona.

- Dziękuję Hailie. - Oderwał się ode mnie i mnie pocałował, oddałam gest. Wyszliśmy z łazienki trzymając się za ręce tak jak to było przy pierwszej rozmowie.

Nasi znajomi stali przy szafkach z moimi braćmi i gdy nas zobaczyli razem, się
uśmiechnęli.

Lekcje minęły w spokoju, aż nie przyszła pora na jedzenie. Miałam blokade, nie chciałam jeść. Zanim poszłam na tą cholerną stołówkę udałam się do toalety, czego gorzko pożałowałam. Stał tam nikt inny niż Jason, opierał się o grzejnik, jak gdyby nic podszedł i chwycił mnie za szyje i zaczął dusić. Kopnełam go w krocze i mnie puścił na tyle abym mogła ucieć od niego. Gdy wychodziłam z łazienki szarpnął mnie za ramie po czym uderzył mnie kilka razy w twarz i brzuch.

Plułam krwią. Wyszedł. Wstałam powoli i wyszłam cała zakrwawiona, szłam powolnym krokiem w strone wyjścia. Słyszałam że ten skurwiel idzie za mną. Modliłam się w duchu aby Sonny chwilowo odwrócił głowę i mnie zobaczył. Pomógłby mi. Gdy wyszłam z szkoły poraz kolejny mnie szarpnął za ramie wbijając mi palce w skóre. Poczułam uderzenie na mojej twarzy na tyle mocne aby kolejna warstwa krwi zaczeła się lać. Wylądowałam znowu na ziemi, usłyszałam że Sonny podbiega w moją strone lecz nie wiedziałam co zrobi. Oczy same mi się zamykały. Coraz mniej słyszałam. Poczułam tylko jak ktos mną szturcha, niesie i probóje obudzić, tylko że ja miałam ciężkie powieki.

Obudziłam się w szpitalu, na krzesełku siedział Shane a Will rozmawiał z Sonny'm.

- W końcu Hailie, jak sie czujesz? - Na twarzy Shane'a było widać ulgę.

- Chyba dobrze, co sie stało?

- Zostałaś pobita. - Zaczłam sobie przypominać wszystko. Łazienka, Jason, krew, ból. Po chwili wszedł Will który odrazu mnie delikatnie przytulił.

- Jak się czujesz malutka? - Zapytał troskliwie.

- Chyba dobrze. - Powtórzyłam.

Dostałam wypis kilka godzin później, siedziałam z obojgiem braćmi w salonie oglądając jakiś film, byłam wtulona w Will'a. Zaczełam zasypiać dlatego zostałam przeniesiona do łóżka, nie mojego, tylko ulubionego brata.

Obudziłam się wtulona w brata, nie spał, przyglądał się mojej zmęczonej twarzy współczująco. Nie miałam opaski a blizny były na widoku, myślałam że Will zaczyna coś podejrzewać. Gdyby się tak przyjrzeć mojej ręki wyglądała jakbym walczyła z jakimś wilkiem albo niedźwiedziem. Widziałam jak Will co jakiś czas przygląda się mojej ręce ale nie komentował, może to dobrze?

Wiedziałam że przez najbliższy czas nie będe w szkole, ale nie myślałam o tym negatywnie, lecz pozytywnie. Chciałam poprosić Vincent'a aby przejść do szkoły w chmurze ale brakowało mi odwagi.

Sięgnełam telefon który leżał obok mnie i dostrzegłam wiadomości od Matteo.

Od : Matteo
Jak się czujesz?

Jason'a wyrzucili ze szkoły.

Nie odpisałam, polubiłam tylko wiadomość. Will na chwile wyszedł ale wrócił dosyć szybko, w ręce trzymał miske z owsianką którą mi wręczył. Zjadłam zaledwie 1/4 ale nie naciskał.

Poszłam do siebie, położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. W między czasie przyszedł raz Tony, kilka razy Will i Shane.

Wiedziałam że ciągle znowu tracę na wadze ale cieszyłam się. Chłopaki tego nie zauważyli nawet, przypominają mi codziennie abym wzięła insulinę i sprawdziła poziom cukru. Nic więcej.

Leżałam i wpatrywałam się w sufit jakby było tam coś co mnie interesowało. Nawet nie usłyszałam przez myśli że ktoś do mnie mówi, a dokładniej Tony.

- Wszystko git dziewczynko? - Nie popatrzyłam na niego, mruknełam tylko w odpowiedzi. On tylko wstał i wyszedł.

Zostałam sama.

Sama jak palec.

Nie przeszkadzała mi cisza ani samotność, było to coś lepszego niż głośne krzyki trójcy świętej z salonu.

Myśli nie dawały mi spokoju którego potrzebowałam od lat. Wszystko co było to się zepsuło, niczym zabawka, tylko że ja nie byłam tą zabawką tylko wspomnienia.

Moje chęci życia czy jakiejkolwiek walki malały z każdą minutą.

★★★

Cześć misie!

Mimo że ten rozdział jest strasznie krótki to chciałem abyście mieli co czytać:)

Książka powoli dobiega końca patrząc na ostatnie zdanie rozdziału.

Odpowiadając na najczęstsze pytanie :
1. Kiedy następny? - Rozdziały będą się pojawiać rzadziej niż na początku ale postaram się aby były chociaż dwa w tygodniu ale nic nie obiecuje.

Przepraszam za brak rozdziałów, jest to spowodowane tym że znowu czuję się gorzej psychicznie.

Dziękuję wam strasznie za 10k wyświetleń oraz ponad 450 gwiazdek! Dużo to dla mnie znaczy<3

Rodzina Monet - Samookaleczanie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz