13 - On wrócił.

2.5K 59 47
                                    

Zaczęło mi się wszystko układać. Nie tknęłam żyletki półtora miesiąca, lecz blizny dalej są. W szkole wszystko nadrobiłam, na stołówce chłopaki mnie obserwują czy jem. Ostatnio sama jem w kącie, nie miałam innych znajomych niż koledzy moich braci, Matteo się do mnie nie odzywa. Nie przejmowałam się tym aż tak.

Miałam właśnie lekcje francuskiego, nauczycielka odpytywała uczniów na oceny. Siedziałam i nagle usłyszałam.

- Monet. - Wstałam i podeszłam do biurka nauczycielki. - Opowiedz o swoim hobby.

- J'aime lire des livres, surtout des romances. - Bardzo chciałam polecieć do Francji, szczególnie do Paryża ale bałam się zapytać o to Vincent'a.

- Opowiedz coś o swojej ulubionej książce.

- Appelé "Never meet you live" Il s'agit d'adolescents explorant le monde et essayant de ne pas tomber amoureux. Le livre comporte quatre parties.

- Sześć, siadaj. - Usiadłam na swoim miejscu i po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Spakowałam się i wyszłam z klasy kierując się na stołówkę, na miejscu docelowym usiadłam przy stoliku z tacką małej porcji jedzenia i położyłam ją na stoliku. Wyjęłam telefon z plecaka ponieważ iż miałam spódniczkę oraz sweter nie miałam kieszeni. Weszłam z ikonę Messenger'a i wybrałam grupę rodzinną.

Grupa Rodzinna

Hailie : dostałam 6 z francuskiego

Will : Dumny jestem malutka❤️
(❤️)

Vincent : Gratulacje Hailie. Oby tak dalej.

Shane : brawo

Tony : kujon

Dylan : o kurwa

Shane : mała chodź do naszego stolika

Tony : właśnie

Hailie : nie czuje takiej potrzeby

Dylan : przyjdziesz sama albo cię tu przyniosę nie będziesz sama siedzieć

Vincent : Dlaczego Hailie siedzisz sama na stołówce?

Will : Malutka?

Hailie : właściwie nie wiem ale czuję się przy tym stoliku komfortowo

Odłożyłam telefon obok tacy i zaczełam jeść, w połowie porcji podeszli do mnie bracia z swoimi tackami, Shane usiadł obok mnie a Dylan i Tony na przeciwko. Popatrzyłam na nich pytająco.

- Nie będziesz sama jadła. - Odwróciłam wzrok na Shane'a.

- Dlaczego? - Zapytałam z wyraźnym znakiem zapytania.

- Jesteśmy rodzeństwem a rodzeństwo się trzyma razem. - Powiedział Dylan.

- Wymyśliłeś to na poczekaniu? Doskonale wiem że mi nie ufacie z jedzeniem od kąd wyszłam z szpitala. - Dokończyłam swoją porcję a telefon schowałam do plecaka i wzięłam go na ramię wstając z tacką w rękach. - Ściany w domu mają uszy.

Odeszłam od nich zostawiając ich w zakłopotaniu, odłożyłam tackę i wyszłam z stołówki na dziedziniec szkoły. Poprawiłam jeszcze spódniczkę i wyszłam z budynku, usiadłam na murku wyciągając papierosa z paczki.  Odpaliłam go i zaciągnęłam się trucizną, kątem oka widziałam jak Matteo się zbliża w moim kierunku, miałam nadzieję że jacyś jego koledzy stoją kawałek dalej. Podszedł do mnie.

- Możemy pogadać? - Czułam jego spojrzenie, lecz ja nie raczyłam spojrzeć na niego.

- Nie mamy o czym. - Starałam się zachować spokój i brzmieć obojętnie.

- Hailie byłem naćpany wtedy nie myślałem trzeźwo. - Zaciągnęłam się wyrobem tytoniowym. - Zacznijmy od nowa proszę.

- Wytłumacz to moim bracia i wtedy pogadamy. - Wyrzuciłam odpałek papierosa i zeszłam z murku. - Przyjdź z nie naruszoną twarzą.

Uśmiechnęłam się wrogo i weszłam do budynku szkoły. Miałam mieć teraz ostatnią lekcje i Will miał po mnie przyjechać, weszłam do klasy fizycznej i usiadłam na swoim miejscu. Lekcje była spokojna aż do klasy wszedł dyrektor.

- Hailie mogę cię prosić? - Kiwnęłam głową i wstałam, podeszłam do niego i przepuścił mnie w drzwiach. - Chodzi o twoich braci.

- Co zrobili? - Bałam się zapytać. Przepuścił mnie do drzwi od sekretariatu a później do jego gabinetu. Był tam też Matteo, cała czwórka była zakrwawiona. - Czy wy jesteście wogole normalni?!

Podniosłam głos, co ja miałam powiedzieć reszcie że co zrobili. Oni nigdy nie myślą.

- Uspokój te nerwy. - Powiedział Shane, miał podbite oko oraz rozcięty łuk brwiowy. - Nic się nie stało.

- Nic? To ciekawe dlaczego cała wasza czwórka siedzi tutaj cała zakrwawiona! - Dyrektor na sto procent mnie słyszał przez drzwi ale to akurat mnie najmniej interesowało. - Macie trzy sekundy które właśnie minęły żeby mi wytłumaczyć o co poszło. Inaczej wasza trójka macie pogawędkę z Vincent'em a z tobą coś wymyślę.

- Kazałaś mi z nimi pogadać a oni się na mnie rzucili. - Dalej ciekła mu krew z nosa.

- To była ironia idioto. - Złapałam się za głowę, byłam załamana ich zachowaniem.

- Pogadam z dyrektorem aby nie dzwonił i wszystko wyjaśnione tylko żeby dał wam jakieś ostrzeżenie. - Chwyciłam klamkę z gabinetu i wyszłam, poprosiłam dyrektora o to co powiedziałam chłopaką i powiedział że nie ma problemu.

Wróciłam do klasy kilka minut przed końcem lekcji, poprosiłam Natalie aby wysłała mi całą notatkę i po chwili dodałam zdjęcie zeszytu. Podziękowałam i gdy się spakowałam to wyszłam przed szkole gdzie czekał już na mnie mój ulubiony brat.

Podeszłam i się z nim przywitałam, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy, ciągle mnie trapiła ta rozmowa z Matteo. Byłam jakby nie obecna, dopiero gdy Will podniósł głos to się oderwałam od myśli.

- Przepraszam, zamyśliłam się. - Starałam się odgonić chłopaka z myśli.

- Coś się stało? - Spojrzał na mnie przelotnie.

- Matteo chce zacząć wszystko od nowa a wtedy kiedy ze mną ponoć był naćpany.

- I co zrobisz? Decyzja należy do ciebie.

- Nic. - Wzruszyłam ramionami. - Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Nie chciałam mu wybaczać, zranił mnie cholernie.

Dojechaliśmy w ciszy do rezydencji i przygaszona weszłam do środka. Vincent coś do mnie mówił ale nie zwróciłam uwagi, słyszałam że Will mu tłumaczy jaka jest sytuacja. W pokoju przebrałam się w krótkie spodenki do kolan i jakąś zwykłą czarną koszulkę. Położyłam się na łóżku i zaczełam zagłębiać się w swoich myślach, w pewnym momencie mnie odcięło.

Gdy wróciłam ze szkoły to była 14 a jest 21, na długo straciłam kontakt z rzeczywistością. Nic sensownego nie wymyślałam w odpowiedzi na swoje pytania.

★★★

Przepraszam że taki krótki!!!!

Do następnego misie!

Rodzina Monet - Samookaleczanie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz