16 - Amatorskie porwanie.

2.5K 55 27
                                    

Wszystko sobie wyjaśniłam z najstarszym rodzeństwem i między nami już było okej, a bynajmniej tak to pokazywaliśmy.

Nie wiele się zmieniło, moja rutyna zawsze była taka sama.

Wychodziłam ze szkoły aby zapalić przed kolejną lekcją, wtedy ktoś szedł w moim kierunku, był ubrany cały na czarno lecz to nie był elegancki styl, bardziej dresowy. Cały czas go obserwowałam, będąc w połowie papierosa ktoś przyłożył mi jakąś szmatę przesiąkniętą substancją przez którą zamknęłam oczy lecz byłam świadoma tylko przez chwilę.

Obudziłam się przywiązana do jakiegoś krzesła, byłam w jakieś piwnicy, wyglądała trochę jak jakieś upuszczone miejsce lub burdel. Było okno, trochę wysoko było ale duże. W rogu był drewniany stolik na którym leżał czyiś telefon. Wiedziałam że to nie był mój, ten był biały i to jakiś Samsung z czego się orientowałam. Zaczełam się rozglądać, po lewej stronie nic nie było, nogi miałam związane jakąś zwykłą taśmą a ręce trytytką. Na pierwszy rzut oka widać że amatorskie porwanie.

Usłyszałam kroki i otwierające się drzwi. Nie zdarzyłam mu się przyjrzeć bo odrazu dostałam z pięści w twarz. Miałam duży próg bólu dlatego nawet nie poczułam uderzenia, bracia mi zazdrościli tego akurat. Mężczyzna wziął mój podbródek i skierował na siebie. Miał lekki zarost, miał około trzydziestki.

- Będziesz moim źródłem dochodów. - Powiedział posyłając mi sarkastyczny uśmieszek. - Będę robił z tobą to co tylko chce.

Nie zaintrygowało mnie to, bałam się tylko tego że skoro będzie robić ze mną co chcę to skończę jako jakaś sex zabawka.

Gdy wyszedł próbowałam się uwolnić, szarpałam się na tym krześle że prawie się z nim przewróciłam. Spróbowałam więc uwolnić się z trytytki, zaczełam pocierać nadgarstkami lecz i tak to mało dało.

Porywacz wrócił po godzinie, wymyśliłam plan żeby zacząć gadać od rzeczy i będzie mnie dość to mnie wypuści. Plan się nie powiodł, dostałam tylko 3 uderzenia w twarz, mimo że krew się polała z moich ran na twarzy ja i tak czułam tylko ciecz spływającą, nawet nie syknęłam. Mimo iż mam duży próg bólu ale nie sądziłam że aż taki, może adrenalina we mnie buzuje.

Wiedziałam że robi mi zdjęcie i do kogoś dzwoni, mężczyzna dał na głośno mówiący i gdy osoba zza telefonu się odezwała odrazu wiedziałam do kogo zadzownił. Do nikogo innego niż Vincent.

- Słucham? - Głos w telefonie był jak zwykle zimny, wręcz lodowaty.

- Mam twoją siostrzyczkę która narazie ma lekko tą piękną buźkę poobijaną. - Uśmiechnął się kpiarsko.

- Ile chcesz?

- Pół miliona i ból twojej siostrzyczki. - Jego wzrok mnie skanował od góry do dołu.

- Dostaniesz milion ale nic jej więcej nie rób, gdzie mam przywieść pieniądze?

- *****, możliwe że zobaczysz swoją zakrwawioną siostrzyczkę. - Rozłączył się i podszedł do mnie. Oberwałam poraz kolejny w twarz i z kolejnego miejsca sączyła się czerwona ciecz.

Wyszedł a ja z nudów zaczełam skanować każdy milimetr sufitu oraz ścian. Wrócił po jakimś czasie, zaczął się do mnie zbliżać, zapiął moje ręce w kajdanki a trytytke przeciął czymś ostrym co skaleczyło mój nadgarstek.

Rodzina Monet - Samookaleczanie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz