Bill

391 17 2
                                    

***

Leżąc pod moimi drzwiami usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.

-Odpieprz się- wyszeptałam, wstrząśnięta.

"Angelina, po prostu... wpuść mnie." Powiedział najciszej, jak kiedykolwiek słyszałam. "Jestem trzeźwy, rozmawialiśmy tylko wtedy, gdy byłem pijany". Przekonywał.

Myślałam o tym. Był pijany, trzymając nóż przy mojej szyi, pijany podczas ataku na mnie, pijany tej nocy, kiedy się poznaliśmy, teraz to jest poza jego systemem. Wstałam, założyłam na siebie spodnie i powoli otworzyła drzwi.

Usłyszałam, jak drzwi zaskrzypiały, i cofnęłam się, on tam stał, jego wysoka sylwetka delikatnie kroczyła w moją stronę.

"Tak mi przykro." Wyszeptał. ,,Nie wiem, co takiego zrobiłem- spojrzał na moją szyje i dotknął mojego ramienia.

Pozwoliłam mu, to był najdelikatniejszy dotyk, jaki kiedykolwiek mnie dotykał, i czułam się w tym momencie bezpieczna. Przyciągnął mnie trochę bliżej, i zamknął nas w szczelnym uścisku. Byłam otulona jego głębokimi, brązowymi oczami, idealnie zarumienionymi ustami i jego słodkim zapachem. Pachniał świeżo, jakby w ogóle nie pił. Wyciągnęłam się i objęłam go ramionami.

"Kiedy go poznałam, był dla mnie taki piękny i miły..."Pamiętałam drżące słowa Katie. ,,Nie wpadnij w jego pułapkę, tak jak ja".

Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie, kiedy byłam przywiązana do Billa, całkowicie zakochana. Tak bardzo chciałam się w nim zakochać. Ale nie wiem, czy jest kłamcą, a ja jestem na tyle sprytna, żeby to zrobić. Niechętnie wyrwałam się z jego czułych, kochających ramion i cofnęłam się.

"Powinieneś już iść." Wytarłam twarz. "Chce być sama." Zawahałam się, bo nie wiedziałam, jaka będzie jego reakcja.- Nie chcę, żebyś tu wrócił. Widziałam jak jego twarz zarumieniła się pod tą życzliwą, łagodną maską.

- nie pieprz...- przerwał." Dobra." Powiedział, gładząc siniaki na mojej szyi.- Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy...- uśmiechnął się lekko.

Patrzyłam, jak wychodzi z mojej sypialni i bierze swój pistolet z tłumikiem z ziemi, na której siedzieliśmy. Nie chciałam, żeby odchodził, Chciałam go zatrzymać przy sobie. Ale nie chciałam dać się nabrać tak jak Katie. Jej biedna dusza. Była taką słodką kobietą i wciąż miała przed sobą całe życie, zanim Bill ją zatrzymał przy sobie. Ma najmilsze serce, mimo że traktuje się ją jak szmacianą lalkę. Pamiętam, jak patrzyłam jej w oczy, były czyste. Jak świeżo tryskający las, pleśń na liściach i ptaki ćwierkające na zachmurzonym niebie. Były takie piękne, a jej dobroć sprawiała, że tak bardzo chciałam przebywać w ich pobliżu.

Usłyszałam, jak drzwi frontowe zamykają się z trzaskiem, więc szybko je zamknęłam. Wyjrzałam przez wizjer i zobaczyłam stojącego tam Billa. Nie trzymając już pistoletu w dłoni, tylko z tęsknotą patrzył na moje drzwi. Jakby naprawdę żałował. Może po prostu był pijany i tak naprawdę jest dobrą duszą.

Nawet gdyby tak było, nie mogłam pozwolić mu się do mnie zbliżyć. Nawet gdybym desperacko pragnęła poczuć jego dotyk, usłyszeć jego oddech, gdy nasze ciała są przyciśnięte do siebie.

Nie chciałam skończyć jak Katie. Była niewinna, miła i ciepła. Nie rozumiem, jak mógł jej zrobić coś takiego bez wyrzutów sumienia. Po prostu wiem, przez to nie mogę mu ufać.

Moje mięśnie były napięte. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam butelkę wódki. Odwróciłam siei nagle przypomniałam sobie, że na podłodze leżało duże, martw ciało. Nawet nie czułam się cholernie źle.

"Stacy". Zadrwiłam, pochylając się, by kopnąć jego nieruchome ramię. Zrobiło mi się niedobrze, nie patrząc na krew, tylko przypominając sobie sposób, w jaki mnie dotykał. Wypiłam kieliszek alkoholu i jeden zamienił się w dwa, dwa w trzy, trzy w cztery, a nawet nie pamiętam, ile potem. Wyciągnęłam walizkę i  wyciągnęłam nową paczkę papierosów. Nigdy nie paliłam nałogowo, ale zdecydowałam się wziąć kilka.

Przekroczyłam jego ciało i wyszłam na balkon. Spojrzałam w dół i nigdzie nie było widać jego lśniącego czarnego samochodu. Westchnęłam.

"Kurwa." Jęknęłam, strzepując popiół z papierosa. Tak czy inaczej, musze zadzwonić do Billa, żeby zajął się ciałem. Zaczęłam teraz żałować, że nie zabił Stacy, i zaopiekowałam się nim gdzieś poza moim domem.

Spotkałabym się z nim tu dziś wieczorem, zapach krwi jest zbyt odurzający, żebym mogła być teraz w środku. Wstrzymałam oddech, przechodząc nad jego kończynami, i chwyciłam telefon i butelkę alkoholu. Postanowiłam skorzystać z jego oferty i spotkać się z nim dziś wieczorem na stacji metra. Była dopiero około 17:00, miałam jeszcze kilka godzin. Usiadłam na krześle na balkonie i cicho szepnęłam do siebie krótką piosenkę. ,,Bądź cicho i jedź" autorstwa deftones. Było coś w Billu, co przypominało mi deftones, ta piosenka tkwiła mi w głowie przez cały dzień.

Odchyliłam głowę do tyłu i wypuściłam dym. Zgasiłam papierosa i wróciłam do środka. Chwyciłam szlafrok i weszłam pod prysznic, bojąc się momentu, w którym znowu będę musiała zobaczyć Billa.

Śpiewałam cicho do siebie, mając nadzieje, że zapewnie sobie takie samo poczucie ochrony i komfortu, jakie Katie dała mi wcześniej tego dnia. Modliłam się za nią, mając nadzieję, że znów ją zobaczę, w jednym kawałku.

***

Satan Reincarnate-TŁUMACZENIE#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz