***
„Tak, jestem tutaj. Widzę, że przyprowadziłeś swoją..." Usłyszałam jej cichy głos, prawie szept, „Przyjaciółkę". Przypuszczałam, że mówiła o mnie.– Można ją tak nazwać. Spojrzał na mnie z zadowolonym uśmiechem przyklejonym do jego bladej twarzy, która świeciła w słabym świetle. „Ona jest bardziej bardzo bliskim przyjacielem." Spojrzał na kobietę za mną. „Nacisk na zakończenie." Uśmiechnął się, gdy przewróciłam oczami.„Hm. No cóż, nie ukrywaj jej. Chcę zobaczyć, z kim mam do czynienia". Usłyszałam stukot jej obcasów, gdy podeszła bliżej.„Dobrze, dobrze..." wymamrotał, gdy jego uścisk zacieśnił się na moich ramionach i obrócił mnie tak, że mogłam ją zobaczyć.Była wysoka, bardzo wysoka. Dużo wyższy ode mnie. Jej włosy były w kolorze delikatnego brązu, spięte w elegancki kok, podkreślający ostry kształt jej bladych kości policzkowych. Widziałam czerwony rumieniec na jej policzkach i róż na ustach. Jej oczy były ciemne, a gdy zbliżała się do mnie coraz bardziej, mogłam zobaczyć moją postać w jej głębokich oczach przez okulary w grubych oprawkach. Spojrzała na mnie z góry, uśmiechając się jak robot."Ona jest piękna." Powiedziała, ponownie spoglądając na Billa. Mówili o mnie, jakbym była jakąś lalką, figurką woskową albo jakimś ledwo przytomnym dzieckiem które nie jest pewne swojego otoczenia.„Tak.. kim jesteś?" Z ciekawością skierowałam wzrok z powrotem na Billa. "Kim ona jest? - zapytałam, a mój głos ociekał zmieszaniem.„To jest Elaine, ona ci pomoże". Odpowiedział, a jego głos maskował ton, jakiego nigdy wcześniej nie słyszałam. Nie nazwałabym tego pożądaniem czy nienawiścią, ani też nie nazwałabym tego miłością czy wspomnieniem. To było bardziej jak mieszanka ich wszystkich. Ale.. pomoże mi? W czym?„Co... Nie potrzebuję pomocy, Bill". Jeśli mówił o zdrowi psychicznym, myślę, że powinien postawić siebie na pierwszym miejscu.„Tak, uh..." Spojrzałam ponownie na Elaine, a jej głos drapał. – Angelino, to prawda? Sposób, w jaki wymówiła moje imię, był... niesamowity. To było niesamowite.Cała ta sytuacja sprawiała, że czułam się niekomfortowo. Byliśmy w przestrzeni granicznej, przyćmione światło i stęchły zapach ściskał moje płuca z obcą kobietą, która była tutaj, aby mi „pomóc".„Tak. Angelina." Odpowiedziałam ledwo szeptem. Przejrzałam soczewki, które chroniły mnie przed jej kamiennymi oczami, gdy patrzyłam na swoje odbicie.Pochyliła się bliżej mnie, niemal mnie badając. Oparłam się o Billa, czując się coraz bardziej niekomfortowo z każdym oddechem, który brała. Coś w niej było nie tak. Jej oczy były ogromne, nie było w nich ani jednej iskierki. Jakby była martwa. Jej skóra była zarumieniona i pokryta bliznami na połowie twarzy, a kości policzkowe ostre i zapadnięte. Była piękna, ale wyglądała, jakby zaczynała gnić. Nie tak jak jej skóra odpadła lub pomarszczyła się, po prostu nie wyglądała na żywą. Nie, żebym ja wyglądała lepiej, wyglądała, jakby wypełzła z ziemi. - Och, nie denerwuj się, kochanie, po prostu ci pomogę. Zapewniła mnie, a jej głos brzmiał automatycznie dostrojony. Jakby zamiast tego miała kartę pamięci skrzynki głosowej.„Naprawdę nie potrzebuję pomocy..." Odpowiedziałam, a mój głos z każdym kolejnym stawał się coraz niższy najgłośniej, jak mogłam, przeciwko Billowi. Poczułam jego dłonie na moich biodrach, trzymające mnie."Naprawde ..." Powiedziała: surowo. "Pozwól mi się tobą zająć." Wzięła moją dłoń w swoją. Była bardzo żywa.. Naprawdę była ciepła. Nienaturalnie ciepło, prawie gorąca.– Daj spokój, nie gryzę. Zachęcała.Może nie ugryzła, ale co zrobiła? Nie wyglądała jak doktor do mnie.„No dalej, Angie, ona cię nie skrzywdzi". Poczułam, jak głos Billa wibruje w mojej głowie, gdy jego dłonie powędrowały w górę mojego tułowia, opierając się na moich ramionach. – Upewniłam się. Jego głos był zimny.Może coś jej zrobił, że stała się taka. Bez emocji, robot. Obróciłam szyję, gdy przyciągnęła mnie do przodu, żebym spojrzała na Billa. Zmartwienie zagnieżdża się głęboko w mojej duszy. Nigdy bez niego nie czułam się tak niebezpiecznie. Jego twarz miała zimny wyraz, niemal zły. Nie patrzył na mnie, on patrzył na Elaine."Bądź dobra." Powiedział, patrząc na nią z góry.Nie odpowiedziała, po prostu zaciągnęła mnie do holu po drugiej stronie budynku. Gdy Szłam za nią, poczułam, jak zimny cement całuje moje stopy, a żwir ocierał się o łuki, gdy szłam. Poprowadziła mnie korytarzem i zatrzymała się przy stole.– Zanim zaczniemy, muszę ci tylko zadać kilka pytań. Mruknęła do mnie, grzebiąc w grubych czarnych szufladach zaczepionych na nogach.„Zacząć co?" Powiedziałam, myśląc o ucieczce.„Nie mogę powiedzieć, po prostu poczekaj". Spojrzała na mnie znad okularów. „Nie martw się, to nie jest fizyczne. Cokolwiek myślisz, że zrobię, prawdopodobnie tego nie zrobię".Co więc zamierza zrobić? Telepatycznie stopić mój umysł? To znaczy powiedziała, że to nie było fizyczne.. W tym momencie nawet bym się nie zdziwiła. Nie chciałam zadawać zbyt wielu pytań, wystraszyła mnie. Ale chciałam wiedzieć, dlaczego nie mogłam wiedzieć. Wyjęła długopis i notatnik i skinęła głową w stronę krzesła, przy którym stałam. Usiadłam, a ona naprzeciwko mnie."Jakie jest twoje pełne imię?" Powiedziała, klikając piórem, przygotowując się do tegopisać „Uch..." Zawahałam się, prawie zapominając. „Angelina Jade Levine"."Data urodzenia?" – zapytała, robiąc notatki na papierze. „9 kwietnia 1992." Odpowiedziałam, obserwując jej dłonie zaciskające się wokół notesu i długopisu.„Jakieś oznaki ciąży lub myślisz o zajściu w ciążę?" spojrzała na mnie spod gęstych rzęs.Odchrząknęłam, powstrzymując łzy przed załzawieniem oczu. "Jestem w ciąży. Trojaczki - jedno żyje, dwójke straciłam. Ostatnia też może umrzeć, nie wiem.." Spojrzałam w sufit zamyślona, szybko mrugając, próbując nie myśleć. o tym. Naprawdę nie chciałam przy niej płakać.„Rozumiem.. Przykro mi z powodu twojej straty." Odpowiedziała, a pod ostrą maską robota, którą przykleiła do twarzy, wyciekała empatia."W porządku." - szepnąłem ledwo słyszalnie.„Następne pytanie... Jaka jest Twoja obecna dieta?" Nabazgrała więcej notatek na papierze. Zamieniła ręce z piórem, zaczynając od prawej rękipo jej lewej stronie i wytrawiła więcej notatek.„Myślę, że to normalne rzeczy..." Wzruszyłam ramionami. „Staram się jeść, kiedy jestem głodna,po prostu jem to, co jest dostępne."Skinęła głową i zatrzymała się, by założyć luźny kosmyk włosów za ucho. „OK, to wszystko. Wstań i chodź za mną". Powiedziała.Wstałam, gdy już szła dalej korytarzem, a stukot jej obcasów odbijał się echem od betonowych ścian. Przestraszona otworzyła drzwi i spojrzała na mnie, czekając, aż wejdę.Zatrzymałam się przy drzwiach i zajrzałam do środka. Było ciemno i nic nie widziałam. Nigdy nie chciałam, żeby Bill był ze mną bardziej niż teraz, coś było nie tak."Idź." Jej usta wykrzywiły się w uśmiechu, wywołując u mnie zimny dreszcz który przeszedł przez mój kręgosłup..– Wejdź. Szepnęła szybko, ściskając dłonią klamkę.
***
CZYTASZ
Satan Reincarnate-TŁUMACZENIE#1
Fanfiction!!KSIĄŻKA NIE JEST MOJA JA TYLKO TŁUMACZE!! STARA WERSJA Dziewczyna, świeżo po liceum. Pochodząca z Nowego Yorku przeprowadziła się do wielkiego, zatęchłego miasta L.A. zupełnie sama. Chciała uciec od swojego toksycznego domu. Niedługo po tym, jak s...