***
"Jesteś taką głupią dziewczynką, Angelino."
Jego słowa wciąż dźwięczały mi w głowie. Byłam tylko głupią małą dziewczynką, miał co do tego rację. Byłam bezbronna wobec takiego potwora jak on i wstyd się przyznać. Na zewnątrz rozległ się huk, a ja byłam ciekaw, co to było. Odeszłam od lustra kierując się w stronę balkonu. Uchyliłam drzwi, bojąc się, że zostanę zauważona. Spojrzałem w dół tak daleko, jak tylko mogłam sięgnąć, i zobaczyłam splecione kostki dr Valeski. Cieszyłam się, że to wszystko, co widziałam, nie chciałam widzieć, jak Bill ją skończył, bo wiedziałam, że nie zrobił tego szybko. Wczołgałam się jeszcze bardziej, unikając jej zwłok. Chciałam tylko wiedzieć, co się dzieje i czy Bill tam jest. Słyszałam jego głos i ciężki, zirytowany stukot jego butów. Słyszałam też, jak Tom mówił, pozostali prawdopodobnie byli na dole, nie mieszając się do tego."Co robisz?" - słabo usłyszałam głos Toma.Usłyszałam szuranie, a potem odezwał się Bill.„Pozbywam się tej masy mięsa na naszym podwórku". Mruknął. Ciągnął ją. Patrzyłam, jak jej kostki powoli znikają z pola widzenia. Usłyszałam westchnienie Toma.„Naprawdę musiałeś wziąć tę pigułkę? Ochłonął.Jej stopy przestały się poruszać, gdy Bill zwolnił szybkie tempo.– Nie, ale to było naprawdę cholernie satysfakcjonujące. Odpowiedział tak niewinnie.Tom zadrwił, otwierając drzwi, by wrócić do środka. Usłyszałam śmiech Billa i byłam zniesmaczona jego ofiarą. Jak mógł czuć się tak dobrze ze wszystkim, co zrobił? Postawiłam stopę i cicho się odwróciłam, zamykając za sobą drzwi. Przebiegłam przez pokój, czując teraz pieczenie na spuchniętym policzku. Otworzyłam drzwi do schodów, skradając się w dół. Dotarłem na sam dół, spotykając Toma na ostatnim stopniu. Pamiętam, jak pociągnął za spust bez namysłu.— Nawet do mnie nie mów, Tom. – wymamrotałam, przepychając się obok niego. Delikatnie chwycił mnie za łokieć, znacznie delikatniej niż zrobił to Bill."Powiedziałam coś?" Splunęłam, gdy otworzył usta.Nic nie powiedział, wciąż z otwartymi ustami. Rozluźnił uścisk na moim ramieniu, pozwalając mi odejść. Odeszłam, odwracając głowę, żeby na niego nie patrzeć. Nie poruszył się ponownie – poczułam dziurę, którą wypalał wzrokiem w mojej głowie. Odmówiłam patrzenia na nich. Weszłam do kuchni, na tyle daleko, że widziałam plecy Billa. Ciało zniknęło, nie chciałam wiedzieć, gdzie ją porzucił. Wstał przez całą drogę, potrząsając mokrymi od wody rękami. Wyjął z umywalki kawałek czegoś, co wyglądało jak skóra, i zawinął go w szmatkę. Gustav i Georg siedzieli przy barze i gapili się na mnie. Mówili coś, ale byłam zbyt zainteresowana tym, co robił Bill. Ścisnął szmatkę, wydzwaniając wszystko, co miał w dłoniach. Przyłożył pasek metalu, zaginając go wokół nadgarstka. Wziął szmatkę i rozwinął ją . Zmierzył coś i owinął pocięty pasek wokół metalu, zaczynając tkać. Wzruszyłam ramionami, kierując się w stronę kanapy. Opadłam na sofę, trzymając się za brzuch. Nie wiedziałam, czy jestem głodna, czy po prostu zniesmaczona ostatnimi zajęciami Billa.Po około godzinie słuchania, jak mówi do siebie i nuci, niespodziewanie wszedł trzymając zawiniętą bransoletkę. Spojrzałam na niego, w moich oczach było zamieszanie. Wtedy uderzyło mnie wspomnienie jego obrzydliwych słów„Zrobię z niej śliczną małą bransoletkę dla mojej ślicznej małej damy".Zacisnęłam usta, prawie wymiotując. Właściwie to zrobił. Z ciała kobiety zrobił pieprzoną bransoletkę.- Mam dla ciebie kilka niespodzianek, Angelino. Powiedział, spotykając moje przerażone spojrzenie. Uniósł tkaną biżuterię, machając nią w powietrzu. Podniosłam się z siedzenia, wciąż trzymając buzię zamkniętą.– Zabierz to ode mnie. Mówiłam, przechodząc od szeptu do krzyku. Ichciało mi się płakać, byłam absolutnie przerażona jego małym „prezentem"!- Naprawdę zamierzasz tak do mnie mówić po tym, jak spędziłem tyle czasu na robieniu ci prezentu? Udawał minę. „To był wybór, a nie potrzeba, Angelino. Powinnaś być wdzięczna". Jego twarz rozjaśniła się, gdy podszedł do mnie, trzymając to coś w ręce.„Nie dotykaj mnie". – wyszeptałam, wycofując się.– Albo zawiążę ci to wokół nadgarstka, albo odetnę ci całą rękę. Mruknął, wciąż po mnie idąc.Był teraz kilka centymetrów ode mnie, chwytając mnie za nadgarstek. Siła sprawiła, że skrzywiłam się, wciąż dobrze się nie zagoiły. Zawiązał mi skórę wokół nadgarstka, a ja nie mogłam nawet na to spojrzeć. Tekstura sprawiała wrażenie, jakbym pieściła czyjeś ramię, ale świadomość, że to tylko zdarta skóra, sprawiała, że miałam ochotę się zabić. Byłam bliski zwymiotowania, właściwie byłam zaskoczona, że jeszcze tego nie zrobiłam. Poczułam jego uścisk na moim podbródku, ściągający moją twarz w dół, by spojrzeć na bransoletkę."Teraz wszyscy będą wiedzieć, że jesteś moja." Powiedział, przyciskając swoje usta do moich.Naprawdę chciałam zwymiotować, żeby dostało się do jego ust. Skuliłam się, ale już byłam przyciśnięta do ściany. Trzymał mnie za nadgarstek, więc każdy ruch był bolesny."Dobra dziewczynka." Wyszeptał w moje usta. – Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.Nie mogłam nawet na niego spojrzeć – nigdy nie myślałam, że zmusi mnie do noszenia czyjejś skóry jako biżuterii. Czułam - nie mogłam nawet znaleźć słów, żeby to opisać. Czułam się chora, słaba, zdegustowana i zraniona. Co może mieć dalej?"Świetnie." – szepnęłam, upewniając się, że wiedział, że NIE jestem podekscytowana. pchnąłemgo po tym, jak rozluźnił uścisk na moich przepiłowanych nadgarstkach."Chodź za mną." Rozkazał, chwytając mnie za łokieć. To zawsze ten pieprzony łokieć. Przewróciłam oczami, próbując zignorować ciało lekarki na moim nadgarstku. Ta myśl po prostu przyprawiła mnie o dreszcze.Wyciągnął mnie za sobą na zewnątrz, za róg na boczne podwórko. Czułam trawę na moich bosych stopach, pieszczącą moje kostki, gdy ciągnął mnie do możliwej śmierci. Nie zdziwiłabym się, gdyby wyciągnął broń tutaj i mnie zastrzelił, w rzeczywistości byłabym zadowolona z śmierci. Najwyraźniej miałam myśli samobójcze. Nie miałam już powodu, by istnieć. Zabiłbym się. Po urodzeniu, jeśli żadne nie przeżyje, to była by ostateczność. Nadal trzymałam oczy zamknięte, w obawie przed nieznanym. Wciąż szliśmy, a on nadal powoli prowadził, przykładając dłoń do moich oczu„Zrobiłem to specjalnie, jako trofeum". Zachichotał, zasłaniając mi oczy. „To właśnie przytrafia się kłamcom, Angelino". Oparł, wciąż trzymając moje oczy zamknięte."Otwórz." Powiedział.Otworzyłam oczy i nie wiem, co myślałem, że tam będzie – ale na pewno nie to.„Co do cholery!" Krzyknęłam, a wymioty ściekały mi po gardle.Zaczęłam płakać, to była prawdopodobnie jedna z najbardziej popieprzonych rzeczy, jakie człowiek mógł zrobić. Jak mógł to zrobić? Zrobić to i być podekscytowanym, aby mi pokazać? Trzymać to jako trofeum? Dlaczego nie mogę po prostu umrzeć tutaj. Potrzebuję wybielacza - nie, potrzebuję noża. Żeby po prostu podciąć sobie nadgarstki i zapomnieć o tym wszystkim, wszystkim, co się wydarzyło.Wymiociny wyszły mi z ust, gdy upadłam na ziemię. Nie mogłam powstrzymać wymiotów - nie mogłam przestać płakać. To było tak, jakby wszystkie płyny, które kiedykolwiek spożyłam, natychmiast opuszczały mój organizm. Spojrzałam na niego, teraz sucho falującego. Miał najjaśniejszy uśmiech na twarzy, wyglądał dumnie przy jego stworzeniu. Nawet nie zauważył, co się ze mną dzieje, był tak pochłonięty tym, co zrobił.„To jest absolutnie przerażające, Bill. Jak mogłeś to zrobić?" płakałam, Akilka gagów wydostało się z moich ust.Spojrzał na mnie z góry, trochę urażony. Przykucnął, by spojrzeć mi w oczy, unosząc mój podbródek, tak że byliśmy na równym poziomie.– Bo to sztuka, Angelino. Odpowiedział ocierając łzy z moich oczuswoimi zimnymi kciukami."Tak jak ty." - wyszeptał, patrząc w moje zrozpaczone oczy.
***
CZYTASZ
Satan Reincarnate-TŁUMACZENIE#1
Fanfiction!!KSIĄŻKA NIE JEST MOJA JA TYLKO TŁUMACZE!! STARA WERSJA Dziewczyna, świeżo po liceum. Pochodząca z Nowego Yorku przeprowadziła się do wielkiego, zatęchłego miasta L.A. zupełnie sama. Chciała uciec od swojego toksycznego domu. Niedługo po tym, jak s...