***
(Tom's POV)Myślenie o tamtej nocy wzruszyło mnie. Myślenie o spokoju, spokoju, ciszy w powietrzu przypomniało mi. Teraz każdy oddech jest jak wdychanie piekła negatywnych emocji, nie było to przyjemne. Patrzenie na to, jak spokojna była i odpoczywała, sprawiło, że moje serce zatrzepotało. Była takim aniołem, zasługiwała na spokój. Spojrzałem na Billa, który skupiał uwagę na programie, z palcami wciąż cicho zaciśniętymi wokół niej. Wyciągnąłem stopy, zdejmując je z Billa i Angeliny. Usiadłem i jęknąłem, uderzając się w plecy."Gdzie idziesz?" – zapytał Bill.
Zatrzymałem się i odwróciłem, żeby móc z kimś właściwie porozmawiać.
– Ide na papierosa. Uśmiechnąłem się ciepło i ruszyłem w stronę kuchni.Skinęli głowami, ponownie skupiając uwagę na telewizorze."Dobra." – odpowiedział Bill, patrząc to na mnie, to na Angelinę. Uścisnął jej dłoń, delikatnie kładąc drugą dłoń na jej sercu z trzepotającym uśmiechem. Odwróciłem się, wyrywając papierosy i zapalniczkę z lady, wrzucając je do kieszeni. Słońce zachodziło, noc była cicha. Nie mieliśmy sąsiadów, co było zaletą. Na naszym podwórku nikt nie mógł zobaczyć ukrzyżowanego ciała. Otworzyłem frontowe drzwi i rozejrzałem się po pustych działkach. Oparłem się o gładki, czarny samochód Billa i włożyłem papierosa do ust. Zapaliłem, zaciągając się ostrym dymem. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu, wydmuchując dym przez nos.„13 czerwca 2010." oddychałem. Nie wiedziałem, jaka jest data, i nie obchodziło mnie to. Wypowiedzenie tego na głos uspokoiło mnie i pozwoliło odpocząć myślom.Otworzyłem oczy, opierając je na słabych gwiazdach na bezchmurnym niebie. Pozwoliłem, aby obrazy mnie poniosły, wdychając śmiercionośny dym, gdy myślałem o Angelinie. Myślałem o jej twarzy, włosach i zapachu. Wiedziałem, że część mnie się w niej zakochała, ale nigdy bym sobie na to nie pozwolił. Była własnością Billa i to było ostateczne. Uśmiechnąłem się, czując wiatr na skórze. Nie był to uśmiech szczęśliwy, raczej uśmiech przypominający „próbę przetrwania". Ta myśl nie dawała mi spokoju. Za każdym razem, gdy zamykałem oczy, myślałem o tym, co by było. To, jak cierpiała, sprawiało, że chciałem to naprawić, a moja obsesja na jej punkciejakbym znalazł ją pierwszy. Może ona byłaby szczęśliwa, może ja też. Nigdy nie zaszłaby w ciążę, nigdy nie doświadczyła by straty dwójki dzieci, a wkrótce trójki. Chciała śmierci i to mnie bolało. Szczęście sprawiało, że z każdą myślą zakochiwałem się w niej coraz mocniej. Myślenie o możliwościach nie dawało mi ulgi, chciałem, żeby wszystko było w porządku. Chciałem, żeby było dobrze dla niej, dla nas, dla wszystkich. Ja sam nie byłem do końca dobrym człowiekiem, po prostu nie miałem takich impulsów jak Bill. Nigdy nie zastanawiałem się dwa razy ani przed, ani po odebraniu życia, ale nigdy nie chciałem zrobić z ich skóry biżuterii i powiesić na krzyżu jako trofeum. Jeśli mnie irytowali, po prostu odebrałem im życie.Nie żałowałem, gdy przyszło do morderstwa czy manipulacji, ale nie byłem tak diabelski jak Bill. Angie miała rację, potrzebował profesjonalnej pomocy. Włożyłem tytoń z powrotem do ust i wziąłem kolejny oddech, patrząc na swoje brudne tenisówki. Spojrzałem na swoje ręce, ramiona i nogi, po prostu sprawdzając siebie. Poczułem wstyd, wstyd z powodu moich uczuć do kobiety mojego brata. Dał jasno do zrozumienia, że jest jego, bez wyjątków. Nie wiem, jak długo tam stałem – może kilka minut, ale wystarczyło, aby całkowicie wypalić papierosa. Westchnąłem, agresywnie rzucając go na pustą drogę. Otrzepałam ręce z dżinsów i ruszyłem w stronę drzwi. Słyszałem szmery telewizora i cichą paplaninę Billa. Przeszedłem przez wejście i napotkałem tył głowy Angeliny."Obudziłaś się." Powiedziałem z wyraźną ulgą w głosie.Odwróciła się, wpatrując się w moje głębokie oczy. Wyglądała na spanikowaną i niespokojną. Spojrzałem na Billa, który wciąż na nią patrzył. Nie był zły, nie wiedziałem, co się dzieje."Co się stało?" Mówiła swoim niskim głosem. Odgarnęła luźne loki z ramion i spojrzała na swoje zakrwawione nogi. – Czy... Czy ja... – wymamrotała zdenerwowana.– Jeśli mówisz to, co myślę, że mówisz, to tak. Skończyłem za nią. Moje serce zabolało, wiedząc, co się stało.Znowu spojrzała na mnie swoim złamanym spojrzeniem i ustami otwartymi w smutku. Podszedłem do niej z wyciągniętą ręką. Gustav stał za Billem, Georg wychodził z łazienki. Moja dłoń dotknęła boku jej ramienia, tuż obok ręki Billa. Spojrzał na mnie, martwiąc się o nią.– To nie twoja wina, Ang. - szepnąłem, sprawiając, że na mnie spojrzała. – Jeśli zajdzie taka potrzeba, możesz znowu pożyczyć trochę moich ubrań. Powiedziałem, obserwując, jak łza spada z jej oczu na podłogę.„Może pożyczyć trochę moich. I tak prawdopodobnie pasowałoby jej lepiej".– zauważył Georg, wyciągając parę szarych spodni dresowych. Był mniejszyniż reszta z nas, czyniąc jego ubrania bardziej odpowiednimi."Dziękuję." Spojrzała na niego, sięgając po jego spodnie z smutkiem w oczach.Rozglądała się wokół, nawiązując kontakt wzrokowy ze wszystkimi, którzy ją otaczali. Najdłużej nie spuszczała mojego wzroku z żalu.– Przepraszam – wyszeptała. Właściwie nie padły żadne słowa, zostały tylko przyklejone do jej ciepłych ust. Uśmiechnąłem się do niej, upewniając się, że mi wybaczyła.Miała prawo być wściekła, dosłownie próbowałem ją zastrzelić, gdy uciekała, by ratować życie. Niekoniecznie czułem się winny, ale ona na to nie zasługiwała. Ja i Bill planowaliśmy kupić samochód dziś wieczorem, ale po tym wszystkim, co się wydarzyło, musieliśmy przełożyć to na jutro. Nadal miała klucze, więc nie stanowiłoby to problemu. Wzięła ubrania i skierowała się w stronę schodów, Bill niedaleko za nią. Kroczył cicho za nią, wyciągając ręce na wypadek, gdyby znowu upadła. Odwróciłem się do chłopaków i napotkałem ich zmartwione spojrzenia."Whisky?" – zapytałem, unosząc brew.„Bourbon" Georg odpowiedział z uśmiechem.
***
CZYTASZ
Satan Reincarnate-TŁUMACZENIE#1
Fanfiction!!KSIĄŻKA NIE JEST MOJA JA TYLKO TŁUMACZE!! STARA WERSJA Dziewczyna, świeżo po liceum. Pochodząca z Nowego Yorku przeprowadziła się do wielkiego, zatęchłego miasta L.A. zupełnie sama. Chciała uciec od swojego toksycznego domu. Niedługo po tym, jak s...